Z powodu wywołanego przez pandemię kryzysu miliony Amerykanów straciły pracę. Kryzys nie pozostał też bez wpływu na strukturę wydatków tych szczęściarzy, którzy pracę wciąż mają lub ktoś w ich rodzinie nadal ją ma. Wielu spośród tych Amerykanów ścięło swoje wydatki i zwiększyło stopę oszczędności, wielu zaczęło oszczędzać po to, by pieniądze przeznaczyć na pomoc tym, którzy są w potrzebie. Są też tacy, którzy zaczęli więcej wydawać na przyjemności.
Wśród tych Amerykanów, którzy wciąż mają pracę, wielu zarabia mniej niż przed pandemią. Pewna rodzina z Kalifornii ma szczęście – Sarah Way i jej mąż utrzymali swoje miejsca pracy, ale Sarah pracuje już tylko dzień w tygodniu, a jej mąż przez lato zarabiał połowę tego, co przed kryzysem.
Czytaj także: Pandemia: Lody popularniejsze niż szampony i dezodoranty
- Odstawiliśmy samochód i zlikwidowaliśmy ubezpieczenie. Zrezygnowaliśmy z kablówki, ścięliśmy wydatki na jedzenie. Po czterech miesiącach pensja męża wróciła do normy, ale nie dostosowaliśmy do tego wydatków. Zamiast tego zwiększyliśmy nasze oszczędności na emeryturę i stworzyliśmy półroczną rezerwę gotówki – mówiła Sarah Way CNN.
Zwiększanie stopy oszczędności to charakterystyczne działanie dla tych, którzy wciąż mają pracę i dochody. Amerykanie gromadzą pieniądze na ewentualność utraty pracy lub pojawienia się wydatków na leczenie (w USA służba zdrowia jest prywatna i nawet z wykupionym ubezpieczeniem pobyt w szpitalu może być kosztowny). Najprostsze oszczędności polegają na ścinaniu wydatków, a ci, którzy mogą sobie na to pozwolić zaczynają także np. uprawiać warzywa. Amerykanie wracają do gotowania w domach, rezygnując z jedzenia na mieście.