Niedzielny pożar i kompletne zniszczenie obiektu to ogromne straty nie tylko dla firm prowadzących tam działalność. Sklepy, głównie z odzieżą, były miejscem zaopatrzenia nie tylko klientów indywidualnych, ale również biznesów z całego kraju, także w Ukrainie.
– Można mówić o udziale tych dwóch rodzajów działalności nawet po połowie. To ważny punkt zaopatrzenia dla wielu firm handlowych i to zdecydowanie nie tylko w okolicach Warszawy – mówi Andrzej Faliński, znawca branży handlowej, prezes Forum Dialogu Gospodarczego.
Lokale, które w dużej części zostały przeniesione z wcześniejszej lokalizacji na Stadionie Dziesięciolecia i z likwidowanych hal KDT na placu Defilad, prowadzone były nie tylko przez firmy polskie. W wielu placówkach działali także sprzedawcy z Wietnamu, którzy już poinformowali o katastrofie swoich biznesów. – Pożar w Centrum Handlowym Marywilska 44 to dla kupców wielkie straty finansowe i utrata źródła utrzymania na długi okres. Jako organizacja obserwujemy rozwój sytuacji – napisało w mediach społecznościowych Stowarzyszenie Przedsiębiorców Wietnamskich w Polsce. Również stołeczny ratusz zapowiedział, że kupcy otrzymają wsparcie.
Nie tylko sklepy w hali handlowej Marywilska 44 w Warszawie
Na tej ogromnej powierzchni, porównywalnej z największymi centrami handlowymi w kraju, działały nie tylko sklepy, ale także placówki usługowe. Szczególnie prężnie rozwijała się także gastronomia oferująca autentyczną kuchnię wietnamską, nieznaną zazwyczaj w lokalach w innych miejscach stolicy, które dostosowują ofertę do europejskich gustów.
Marywilska 44 to głównie jednak placówki handlowe, w największej części odzieżowe. Zaopatrują się w nich właściciele małych sklepów z odzieżą z terenu całego kraju. Podobną rolę pełnią chińskie centra handlowe zlokalizowane w Wólce Kosowskiej pod Warszawą.