Eksperci Instytutu Kijowskiej Szkoły Ekonomicznej (Instytut KSE) realizują projekt „Rosja zapłaci”, w którym próbują podsumować straty Ukrainy powstałe w wyniku rosyjskiej agresji. Na bazie ich wyliczeń widać naocznie, co tak naprawdę chce zniszczyć rosyjski agresor. O ironio, nie są to obiekty wojskowe, zakłady zbrojeniowe czy infrastruktura tzw. krytyczna.
Rosyjskie ataki rakietowe wymierzone są głównie w bezbronnych cywilów – domy mieszkalne, szkoły, przedszkola, szpitale, sklepy czy elektrownie zasilające ludzkie osiedla. W porównaniu z czerwcem 2023 r. kwota strat bezpośrednich Ukrainy wzrosła o ponad 700 mln dolarów – ze 150,5 mld do 151,2 mld dolarów.
To jednak tylko dane obejmujące IV kwartał minionego roku. Tegoroczne straty są wciąż liczone. Przez 44 dni Rosjanie nie atakowali Ukrainy, ale w ostatnim tygodniu przeprowadzili aż trzy ataki z rzędu – w dniach 22–24 marca. Ten z piątku był największy w całej wojnie.
Rosyjskie rakiety uderzają w cywilów na Ukrainie
Największą część ogólnej kwoty strat bezpośrednich stanowią straty w zasobie mieszkaniowym – 55,9 mld dol. Ogółem w wyniku działań wojennych zniszczeniu lub uszkodzeniu uległo w przybliżeniu 167 200 obiektów mieszkaniowych, z czego 147,8 tys. to prywatne domy; 19,1 tys. – budynki mieszkalne wielorodzinne; kolejne 0,35 tys. – akademiki itd.