Najbliższe posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej zaplanowane jest na czwartek. Ankietowani przez nas ekonomiści są niemal zgodni, że stopa referencyjna NBP znów – tak jak w kwietniu – zostanie podniesiona o 1 pkt proc., tym razem do 5,5 proc. To poziom, który kilka tygodni temu ekonomiści powszechnie uważali za docelowy w ramach trwającego od października cyklu zacieśniania polityki pieniężnej.
Wstępny szacunek inflacji w kwietniu, który GUS opublikował w piątek, sprawia jednak, że słabsza reakcja RPP niż w kwietniu byłaby niezrozumiała. – Kwietniowa decyzja RPP pokazała, że przy tak wysokim poziomie inflacji jej struktura schodzi na dalszy plan – zauważyła Marta Petka-Zagajewska, kierownik zespołu analiz makroekonomicznych w PKO BP. Odniosła się do tego, że choć wzrost cen napędzają głównie czynniki, na które krajowa polityka pieniężna nie ma wpływu, to RPP musi demonstrować, że jest zdeterminowana, by nie dopuścić do utrwalenia się inflacji.
Szok żywnościowy
Jak oszacował wstępnie GUS, wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI), główna miara inflacji w Polsce, wzrósł w kwietniu o 12,3 proc. rok do roku, najbardziej od 1998 r., po 11-proc. zwyżce w marcu. Ankietowani przez nas ekonomiści zakładali średnio, że inflacja przyspieszyła do 11,7 proc. To 10. raz z rzędu, gdy inflacja przebiła większość oczekiwań.
W kwietniowych danych można doszukać się kilku optymistycznych sygnałów. Podczas gdy w marcu CPI wzrósł o 3,2 proc. w stosunku do lutego, najbardziej od połowy lat 90. XX w., to w kwietniu zwyżkował wyraźnie mniej, o 2 proc. Kwietniowy wynik też należy do najwyższych w ostatnich dekadach, ale daje nadzieję, że inflacja będzie przyspieszała łagodniej. Szczytu niemal na pewno jeszcze nie osiągnęła.