Od 1 stycznia miała wejść w Kalifornii w życie tzw. ustawa FAST, którą w zeszłym roku podpisał gubernator Kalifornii Gavin Newsom. Przepisy nowego prawa pozwalały na utworzenie 10 osobowej Rady Fast Food złożonej z przedstawicieli pracowników, pracodawców i rządu stanowego. Rada miała na celu nadzorowanie standardów dla pracowników branży fast food, ustanawiać minimalne standardy płac, ochrony zdrowia, bezpieczeństwa a także zasad dotyczących czasu wolnego i możliwości walki pracowników o swoje prawa w sieciach mających ponad 100 lokali w stanie.
Czytaj więcej
Pracownicy Apple zagłosowali za utworzeniem związku zawodowego w sklepie w Oklahomie, poinformowała amerykańska Narodowa Rada ds. Stosunków Pracy (NLRB). To drugi sklep giganta technologicznego w USA gdzie powstał związek zawodowy.
Rada zamierzała także podnieść płacę minimalną w branży fast food do 22 dolarów za godzinę. Płaca ta miałaby być podnoszona co roku o poziom inflacji. Stanowe minimum w Kalifornii wynosi aktualnie 15,5 dolara. Podwyżka płac odbiłaby się na życiu znacznej liczby mieszkańców stanu. Sieci fast food zatrudniają bowiem w tym stanie ponad 550 tys. ludzi, z czego 65 procent to kobiety. Niemal 80 procent pracowników fast food to osoby kolorowe (w USA to czarnoskórzy, ale także np. Latynosi).
Nowe przepisy nie spodobały się gigantom fast food. Chipotle, Chick-fil-A, In-N-Out Burger, KFC, McDonald’s i Starbucks podjęły walkę z ustawą FAST. Każda z wymienionych marek przekazała po 1 mln dolarów na organizację Save Local Restaurants będącą koalicją przeciwników podwyżek dla pracowników. Save Local Restaurants skupia nie tylko największe marki fast food, ale także mniejsze restauracje, właścicieli franczyz działających pod szyldami wielkich marek i różne organizacje biznesowe. Save Local Restaurants dała radę zebrać pod swoją petycją kontestującą nowe przepisy wystarczająco dużo podpisów, by gubernator musiał poddać ją pod referendum. Referendum ma odbyć się razem ze stanowymi wyborami powszechnymi w 2024 roku.
Czytaj więcej
Brak pracowników na brytyjskich lotniskach sparaliżował transport w części Europy. Nie ma chętnych do pracy w rolnictwie. Teraz, jak pisze polskojęzyczny portal „Polish Express” wysokie zarobki oferowane są także prawnikom. „Na gigantyczne zarobki mogą liczyć także osoby dopiero wkraczające na rynek pracy” — czytamy.