Wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI), główna miara inflacji w Polsce, wzrósł w sierpniu o 5,4 proc. rok do roku, najbardziej od czerwca 2001 r. (po zwyżce o 5 proc. w lipcu) – oszacował wstępnie GUS.
Dużo wyższej inflacji w najbliższym czasie prawdopodobnie już nie zobaczymy. Pod koniec roku może ona dojść do około 5,6 proc., ale na tym poziomie powinna się zatrzymać. Jednocześnie ubywa powodów, aby wierzyć, że w dalszej perspektywie inflacja znacząco spadnie. Inne wtorkowe dane GUS pokazały, że w Polsce trwa boom konsumpcyjny, któremu nie towarzyszy szybki wzrost inwestycji. To może zrodzić długotrwałą presję na wzrost cen. Większość ekonomistów wątpi, aby w 2022 r. inflacja spadła poniżej 3,5 proc., czyli górnej granicy pasma dopuszczalnych odchyleń od celu NBP, co zapowiadały jeszcze lipcowe prognozy tej instytucji. Bardziej prawdopodobne jest, że utrzyma się w okolicy 4 proc.
RPP pod presją
Do przyspieszenia rocznej inflacji w sierpniu przyczynił się przede wszystkim większy niż w lipcu wzrost cen żywności i napojów bezalkoholowych. Towary z tej kategorii podrożały o 3,9 proc. rok do roku, najbardziej od roku, po 3,1 proc. w lipcu br. To głównie odzwierciedlenie sytuacji na globalnym rynku surowców rolnych. Wyraźnie, do 6,1 proc. rok do roku – z 5,3 proc. w lipcu – przyspieszył wzrost cen nośników energii. To efekt podwyżki cen gazu dla gospodarstw domowych z początkiem minionego miesiąca. Paliwa do prywatnych środków transportu podrożały w sierpniu o 28 proc. rok do roku, po 30 proc. w lipcu. W tym przypadku wzrost cen to w dużej mierze efekt niskiej bazy odniesienia sprzed roku.
Na tej podstawie ekonomiści szacują, że tzw. inflacja bazowa, nieobejmująca cen energii i żywności, przyspieszyła w sierpniu do około 3,9 proc. rok do roku, z 3,7 proc. miesiąc wcześniej. Dla większości członków Rady Polityki Pieniężnej może to być argument na rzecz dalszego zwlekania z podwyżkami stóp procentowych, które dziś są na rekordowo niskim poziomie. Inflacja bazowa, która lepiej niż inflacja ogółem pokazuje krajową presję na wzrost cen, wciąż jest niższa niż przez większą część ub.r. Także ją w pewnym stopniu napędzają czynniki, na które krajowa polityka pieniężna nie ma wpływu, takie jak wzrost cen odbioru śmieci.