Wiceszef rosyjskiego MSZ Siergiej Riabkow w poniedziałek nalegał, by Stany Zjednoczone „pilnie” odpowiedziały na wystosowaną wcześniej przez Moskwę propozycję zawarcia układu. – Liczę na to, że zrozumieli to, iż sprawa jest pilna i nie może czekać – mówił, cytowany Ria Nowosti.
Jeszcze dalej poszedł Konstantin Gawriłow, który przewodniczy rosyjskiej komisji ds. bezpieczeństwa militarnego i kontroli zbrojeń na rozmowach w Wiedniu. – Alternatywą będą wojskowo-techniczne i wojskowe odpowiedzi Rosji – mówił.
„Użyjemy Kindżału”
Moskwa zdaje się nie zauważać wypowiedzi szefa unijnej dyplomacji Josepa Borrella, który zarzucił Rosji próbę „przebudowy systemu bezpieczeństwa w Europie”, ale też nie przyjmuje do wiadomości wypowiedzi sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga, który wprost mówił, że Ukraina będzie sama decydowała o swojej przyszłości i bezpieczeństwie. Naciska na zawarcie porozumień, które mogłyby zburzyć architekturę bezpieczeństwa wschodniej flanki sojuszu. Bo w rosyjskim ultimatum chodzi nie tylko o to, że Ukraina i inne państwa byłego ZSRR (również Gruzja czy Mołdawia) nigdy nie przystąpiłyby do NATO, ale też amerykańska broń ofensywna nie miałaby prawa pojawić się w Polsce czy państwach bałtyckich.
– Jeżeli na terenie Polski czy innych krajów wschodniej i centralnej Europy pojawią się amerykańskie rakiety małego czy średniego zasięgu, w obwodzie kaliningradzkim i zachodnich regionach Rosji pojawią się taktyczne systemy rakietowe wycelowane w te kraje. Chodzi o pociski hipersoniczne Cyrkon i Kindżał. A gdyby w Polsce pojawiła się amerykańska broń atomowa, nasze wyrzutnie Iskander M, uzbrojone w głowice nuklearne, natychmiast wjadą na teren Białorusi i staną na granicy z Polską – mówi „Rzeczpospolitej” Igor Korotczenko, redaktor naczelny rosyjskiego czasopisma „Nacjonalna Oborona”, pułkownik Sztabu Generalnego Rosji w stanie spoczynku. – Co prawda, nikt poza prezydentem Putinem nie wie, jak zareaguje Rosja na odrzucenie naszych propozycji przez Zachód. Ważne jest to, że w Moskwie już nie mówią wyłącznie o wojskowo-technicznej odpowiedzi, ale też o wojskowej. A to już poważna sprawa i mogą być użyte dowolne środki – sugeruje. Nie wyklucza też, że Rosja może się zdecydować na formalne uznanie samozwańczych republik donieckiej i ługańskiej. – Ukraina musi mieć neutralny status. Gdyby NATO tam wkroczyło i pojawiłaby się tam odpowiednia infrastruktura wojskowa, będziemy już mieli rozwiązane ręce – dodaje.
Cztery tygodnie
Wygląda jednak na to, że Moskwa nie zamierza czekać na zbliżenie Ukrainy z NATO. Wiceszef rosyjskiego MSZ Andriej Rudenko stwierdził, że Rosja jest gotowa do „radykalnych kroków” i mówi o „gotujących się relacjach” z sąsiadami. – Nie tylko z Ukrainą – sugerował, cytowany przez rosyjskie media.