Inflacja z całą mocą uderza w domowe budżety i w efekcie już co trzecie gospodarstwo domowe ma takie środki, jakie pozwalają na związanie końca z końcem w skali miesiąca lub wręcz im na to brakuje. Jak wynika z „Monitora kryzysowego”, cyklicznego badania GfK, które „Rzeczpospolita” opisuje jako pierwsza, w stosunku do marca liczba takich gospodarstw wzrosła o 3 pkt proc.
– Polacy zaczynają oswajać się z toczącą się wojną, ale nie słabną, a wręcz narastają obawy związane ze skokiem kosztów. O ile w marcu największą obawą konsumentów była właśnie kwestia wojny, to na przełomie kwietnia i maja ponad 90 proc. gospodarstw domowych przyznało, że najbardziej obawia się odpowiednio: rosnących cen żywności, rosnących cen gazu i elektryczności oraz pogarszania się stanu polskiej gospodarki – mówi Szymon Mordasiewicz, dyrektor komercyjny Panelu Gospodarstw Domowych GfK Polonia. – Wojna w Ukrainie znalazła się na czwartym miejscu, a tuż za nią obawa o rosnące ceny paliw – dodaje.
Gospodarstw, które finansowo czują się odporne, jest tylko 11 proc., trzykrotnie mniej niż w pandemii. W efekcie blisko 90 proc. gospodarstw przyznało, że oszczędza. – Od 35 proc. wskazujących na podróże do 44 proc. na rozrywce. Pozostałe grupy, jak gaz, elektryczność, ubrania, buty, akcesoria, mieszą się tym przedziale – mówi Szymon Mordasiewicz.
Trudno się dziwić tak mocnym reakcjom, a to dopiero początek drogi do spowolnienia. – Wielu kredytobiorcom raty się niemal podwoiły, duża liczba rodzin i firm może nie być w stanie spłacać zobowiązań, co pociągnie za sobą zmiany w strukturze wydatków – mówi Mariusz Woźniakowski z Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego.