Poczta Polska mocno się zadłuża i wyprzedaje grunty

Państwowa spółka desperacko szuka pieniędzy – zastawiła warszawską sortownię, a wkrótce może wziąć kredyty pod kolejne strategiczne obiekty. Operator pozbywa się też atrakcyjnych nieruchomości.

Aktualizacja: 07.09.2023 10:30 Publikacja: 07.09.2023 03:00

Poczta Polska mocno się zadłuża i wyprzedaje grunty

Foto: Fotorzepa, Marta Bogacz

O kondycji Poczty Polskiej (PP) pisaliśmy już wiele, ale – jak ustaliliśmy – sytuacja w państwowej spółce jest już naprawdę zła. Operator wziął bowiem kredyt pod hipotekę jednego z najważniejszych elementów swojej infrastruktury – tzw. WER-u (węzeł ekspedycyjno-rozdzielczy) w Warszawie. Ale na pozyskaniu w ten sposób od BGK 300 mln zł operator nie kończy. Firma już rozmawia o kolejnej pożyczce i to aż na ok. 0,5 mld zł – wynika z nieoficjalnych informacji „Rzeczpospolitej”. Zastawem miałyby być kolejne kluczowe obiekty PP.

W centrali PP nie chcą komentować tych informacji. Biuro prasowe spółki nie potwierdziło ani nie zaprzeczyło, jakoby negocjowano kolejny kredyt, nie odpowiedziało nam również, w jakim celu firma zaciąga tak duże zobowiązania. – Spółka w swojej działalności wykorzystuje różne instrumenty finansowe, które pozyskuje na warunkach rynkowych – napisała jedynie w oświadczeniu.

Czytaj więcej

Paweł Rożyński: Paczka Pandory, czyli Poczta Polska przygnieciona problemami

Walka o pensje

Pod koniec ub.r. rząd dokapitalizował Pocztę kwotą 190 mln zł. Teraz firma bierze kredyt na 300 mln zł i być może kolejny – na 500 mln zł. Państwowa spółka chłonie pieniądze jak gąbka. Przedstawiciele związków zawodowych w PP, z którymi rozmawialiśmy, są zszokowani i zbulwersowani, bo dla firmy, która generuje straty, to balansowanie na krawędzi.

Na tym nie koniec, narodowy operator wyprzedaje bowiem swoje nieruchomości. Na licytację trafiły właśnie m.in. grunty na warszawskiej Woli (wyceniane na ponad 120 mln zł), w Katowicach czy Bydgoszczy. Wkrótce ma być też ogłoszony przetarg na działki w ścisłym centrum stolicy (na ul. Chmielnej i Towarowej), których wartość zdecydowanie przebije 200 mln zł.

Opinia dla "Rzeczpospolitej"
Mateusz Chołodecki, kierownik Laboratorium Rynku Pocztowego, Centrum Studiów Antymonopolowych i Regulacyjnych UW

Pocztę można uratować i niekoniecznie jedynym ratunkiem jest jej podział (na tę opcję zdecydował się niedawno rząd Czech i podobne plany ma rodzimy resort aktywów państwowych – red.). Jeżeli brać pod uwagę różne możliwe scenariusze, to akurat ten czeski rozpatrywałbym jako ostatni. Wdrożono go w sytuacji grożącej niewypłacalnością czeskiej poczty, a nie jako zaplanowane i przemyślane rozwiązanie. To plan ratunkowy, a nie rozwoju.

Wolałbym poszukać scenariuszy zbliżonych do tych, jakie zastosowano w przypadku niemieckiej Deutsche Post czy francuskiej La Poste. W ich wypadku zrealizowano plany, które miały zwiększać przychody. PP ma możliwości, by zarabiać i generować zyski. Można wydzielić operatora kurierskiego z Poczty, ale nie należy się go pozbywać. Sprzedaż najlepszych aktywów to błąd. Mam na myśli też Bank Pocztowy. Np. poczta francuska wydzieliła i zainwestowała w usługi bankowe, które stały się bardzo zyskowne. Na podobny ruch zdecydowała się też poczta w Austrii.

Dziś jednym z największych problemów PP są związki zawodowe – to nowotwór Poczty. Spółka jest do uratowania, ma perspektywę, by zarabiać, i to nie tylko na rynku pocztowym, bo przecież ma usługi ochroniarskie i bankowe. To uzdrowienie jest realne, a pokazuje to przykład PKP, które udało się zreformować, czy LOT, który po restrukturyzacji wyszedł na prostą. Potrzeba jednak wizji i menedżerów, którzy ją zrealizują.

Z danych PP wynika, że w latach 2019–2022 zysk ze sprzedaży aktywów trwałych, w tym nieruchomości, sięgnął 443 mln zł. W br. proces pozbywania się gruntów ewidentnie przyspieszył. – Pocztę obowiązuje zasada efektywnego zarządzania majątkiem, dlatego sprzedaje działki, które nie są już wykorzystywane biznesowo. Utrzymanie niepotrzebnych nieruchomości generuje koszt – argumentują w biurze prasowym PP.

Faktem jest, iż Poczta Polska szaleńczo szuka pieniędzy i to nie tylko po to, by realizować ambitne inwestycje. Potrzebuje funduszy na bieżącą działalność, przede wszystkim na wynagrodzenia. Eksperci oceniają, że firma, która 2022 r. zakończyła ze stratą blisko 6 mln zł, a – wedle nieoficjalnych informacji – w br. już wielokrotnie przebiła ów ujemny wynik, wyda w br. na ustawowe podniesienie pracownikom płacy minimalnej kilkaset milionów złotych.

Czytaj więcej

Poczta gasi pożar benzyną. Listonosze rzucą torbami?

Na tym pewnie PP nie poprzestanie. Kolejne związki zawodowe w spółce zgłaszają się bowiem po podwyżki (rzędu 800–1000 zł miesięcznie na etat) i stawiają ultimatum, grożąc nawet strajkiem. Tysiące pracowników zirytował też fakt, że kadra zarządcza w tak trudnej sytuacji, w jakiej znajduje się firma, wypłaca sobie premie. – Całkowicie niezrozumiała jest decyzja o wypłacie premii rocznej kadrze menedżerskiej za wynik finansowy osiągnięty w 2022 r. W 2020 r. prezes Przemysław Sypniewski nie wypłacił menedżerom premii, chociaż wynik netto był na plusie – wspomina Leszek Michoński, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników PP „Wschód”.

Związkowcy nie zamierzają zatem odpuszczać. Tym bardziej że 70 proc. zatrudnionych w PP pracuje za pensję minimalną. Piotr Szumlewicz, lider związku zawodowego Związkowa Alternatywa, o pocztowcach mówi wprost: „to fatalnie opłacana grupa zawodowa, a w PP jest dramatycznie źle”. I przebija postulaty pozostałych związków w spółce, proponując walkę aż o 50-proc. wzrost płac.

Paczki dla wiceministra

Zarząd PP oraz Ministerstwo Aktywów Państwowych (MAP) robią dobrą minę do złej gry. Świetnie obrazują to wydarzenia z zeszłego tygodnia, gdy Poczta z pompą otwierała w Lublinie nowy sorter. Gościem honorowym był wiceminister Jan Kanthak, nadzorujący spółkę w MAP. Jak mówi nam pragnąca zachować anonimowość osoba związana ze spółką, specjalnie na to wydarzenie zwożono paczki z innych regionów, żeby sorter nie świecił pustkami. – Lublin obsługiwał tzw. Jedwabny Szlak i paczki z Chin, ale strumień przesyłek z tego kierunku osłabł – mówi nasz informator.

W PP twierdzą, że nie jest prawdą, jakoby zwożono paczki z innych lokalizacji specjalnie na wizytę wiceministra. Ale przyznają, iż „wolumen obsługiwanych przesyłek z Chin zmniejszył się od 1 lipca 2021 r. w następstwie wprowadzenia nowych, unijnych przepisów celno-podatkowych”. – Lubelski sorter nie obsługuje wyłącznie przesyłek z Chin – zaznaczają w PP. – W ostatnich miesiącach intensywnie rozwijamy współpracę z zagranicznymi partnerami, dzięki czemu trend ten ulega odwróceniu. Notujemy wzrost wolumenu o blisko 10 proc. względem początku br. – przekonują w centrali PP.

O kondycji Poczty Polskiej (PP) pisaliśmy już wiele, ale – jak ustaliliśmy – sytuacja w państwowej spółce jest już naprawdę zła. Operator wziął bowiem kredyt pod hipotekę jednego z najważniejszych elementów swojej infrastruktury – tzw. WER-u (węzeł ekspedycyjno-rozdzielczy) w Warszawie. Ale na pozyskaniu w ten sposób od BGK 300 mln zł operator nie kończy. Firma już rozmawia o kolejnej pożyczce i to aż na ok. 0,5 mld zł – wynika z nieoficjalnych informacji „Rzeczpospolitej”. Zastawem miałyby być kolejne kluczowe obiekty PP.

Pozostało 92% artykułu
Biznes
Polska firma zbrojeniowa sprzeda Korei Południowej tysiące dronów kamikadze
Biznes
Najnowszy iPhone już dostępny w Rosji. Klienci sięgną głęboko do kieszeni
Biznes
Dyplomacja półprzewodnikowa. Tajwan broni się przed komunistycznym sąsiadem
Biznes
Francuska Riwiera opanowana przez Rosjan. Kwitnie korupcja i luksus
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Biznes
Tak biznes pomaga powodzianom