Branża weselna protestuje. Broni się przed pogrzebaniem

Dziesiątki przedsiębiorców utrzymujących się z organizacji ślubów i wesel protestuje w kolejnych miastach Polski, domagając się odmrożenia sektora

Publikacja: 10.02.2021 21:00

Branża weselna protestuje. Broni się przed pogrzebaniem

Foto: Adobe Stock

Łomża, Katowice, Wrocław, Białystok, Zielona Góra, Warszawa, a w środę Poznań dołączyły do protestów branży ślubnej, które od początku lutego rozkręcają się już nie tylko w mediach społecznościowych, ale także przed biurami posłów PiS w kolejnych miastach. Wprawdzie część przedsiębiorców z branży ślubnej korzysta z tarcz PFR, zwłaszcza tej najnowszej dla małych i średnich firm, ale to za mało w sytuacji, gdy wiele z nich straciło wskutek obostrzeń związanych z Covid-19 większość przychodów. W rezultacie wartość rynku usług ślubnych wycenianego jeszcze w 2019 r. na 8 mld zł mogła się skurczyć w zeszłym roku o ok. 40 proc.

Rząd nie uratuje

– Nie chcemy wsparcia, chcemy móc pracować. Chcemy pracować i godnie żyć – to hasła, które powtarzają się na transparentach uczestników protestów przeciw utrzymywanemu od ponad trzech miesięcy zamrożeniu branży weselnej. W liście otwartym z postulatami przypominają, że ten rynek to nie tylko sale weselne, wedding planerzy, zespoły muzyczne, didżeje i fotografowie. To także setki innych biznesów, w tym hotele, fryzjerzy, makijażystki, dekoratorzy, kwiaciarnie, zakłady sukien ślubnych i garniturów, cukiernie, firmy eventowe czy hurtownie spożywcze.

Jak zaznacza Marcin Zalasiński, koordynator protestu w Warszawie, który prowadzi firmę zajmującą się oprawą muzyczną imprez, w zeszłym roku wiele przedsiębiorstw z tej branży straciło nawet połowę zleceń, podczas gdy stale muszą ponosić koszty leasingu i obsługi kredytów. Chociaż ze statystyk GUS wynika, że liczba zawieranych małżeństw nie spadła w 2020 r. dramatycznie (o ok. 21 proc. wobec 2019 r.), ale rzadziej towarzyszyły im wesela. Z kolei te, które się odbyły, były często dużo mniejsze niż planowane, do czego przyczyniła się antyweselna nagonka w mediach.

– Wiele imprez było organizowanych na granicy opłacalności. Jeśli w tym roku sytuacja się powtórzy, to nic, nawet kolejne rządowe wsparcie, nas nie uratuje – twierdzi Anna Łapińska, która wraz z siostrą Agnieszką Bujnowską prowadzi dom weselny w Łomży. To one, na początku lutego, zainicjowały akcję protestacyjną obejmującą dzisiaj coraz więcej miast. Prowadzona przez nie firma straciła w zeszłym roku ok. 70 proc. przychodów i choć korzysta z tarczy PFR, to wsparcie wystarcza na utrzymanie pracowników.

Czas na decyzję

Anna Łapińska przyznaje, że termin ich protestu nie był przypadkowy – to dwa miesiące przed rozpoczęciem sezonu weselnego, który startuje zaraz po świętach wielkanocnych. (W tym roku 5 kwietnia). – Pary młode co najmniej dwa–trzy miesiące przed ślubem muszą wiedzieć, czy będzie można zorganizować wesele – podkreśla Łapińska.

Bez wcześniejszej informacji o terminie otwarcia branży weselnej pierwsze tygodnie po jej odmrożeniu będą stracone. Protestujący przedsiębiorcy domagają się teraz od rządu przedstawienia wiążącego planu powrotu do organizacji imprez weselnych wraz z określonym terminem odblokowania branży. (Postulują, by nastąpiło to 5 kwietnia, zaraz po Świętach Wielkanocnych). Oczekują też przedstawienia rzetelnych analiz naukowych oraz badania uzasadniające zamknięcie branży weselnej w październiku 2020 r., a także wycofania strategii stref czerwonej, żółtej i zielonej – wraz z wiążącymi się z tym limitów osób.

Opinia dla „rz"

Bohdan Wyżnikiewicz, prezes Instytutu Prognoz i Analiz Gospodarczych

Rozwój branży ślubnej to dowód wzrostu zamożności polskiego społeczeństwa. Jedną z jej cech jest bardzo szerokie pośrednie uczestnictwo w biznesie, gdyż wokół firm świadczących usługi ślubne działa dużo innych związanych z ich zaopatrzeniem.

Zwiększa to negatywne skutki zamknięcia branży ślubnej, która jest też wyjątkowo przyciśnięta blokadą ze względu na charakter usług – zamawianych z 6-, 12-miesięcznym wyprzedzeniem. Brak możliwości ich zaspokojenia powoduje narastanie popytu. Jest jednak ryzyko, że branża nie będzie mogła go zaspokoić, jeśli blokada się przedłuży i dojdzie do kumulacji zleceń.

Łomża, Katowice, Wrocław, Białystok, Zielona Góra, Warszawa, a w środę Poznań dołączyły do protestów branży ślubnej, które od początku lutego rozkręcają się już nie tylko w mediach społecznościowych, ale także przed biurami posłów PiS w kolejnych miastach. Wprawdzie część przedsiębiorców z branży ślubnej korzysta z tarcz PFR, zwłaszcza tej najnowszej dla małych i średnich firm, ale to za mało w sytuacji, gdy wiele z nich straciło wskutek obostrzeń związanych z Covid-19 większość przychodów. W rezultacie wartość rynku usług ślubnych wycenianego jeszcze w 2019 r. na 8 mld zł mogła się skurczyć w zeszłym roku o ok. 40 proc.

Pozostało 82% artykułu
Biznes
Polska firma zbrojeniowa sprzeda Korei Południowej tysiące dronów kamikadze
Biznes
Najnowszy iPhone już dostępny w Rosji. Klienci sięgną głęboko do kieszeni
Biznes
Dyplomacja półprzewodnikowa. Tajwan broni się przed komunistycznym sąsiadem
Biznes
Francuska Riwiera opanowana przez Rosjan. Kwitnie korupcja i luksus
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Biznes
Tak biznes pomaga powodzianom