Gdy 6 stycznia setki osób zbezcześciły symbol amerykańskiej demokracji, nikt jeszcze nie myślał, że poważne konsekwencje dotkną nie tylko amerykańskiej polityki. Dopiero dwa dni później okazało się, że może to być punkt zwrotny dla zasad działania cyfrowych gigantów. 8 stycznia Twitter zablokował konto Donalda Trumpa, wtedy jeszcze urzędującego prezydenta USA. Podobnie zrobił Facebook (czasowo), a Apple, Google i Amazon zaprzestały świadczenia tzw. usług hostingowych dla komunikatora Parler – popularnego wśród skrajnej prawicy. Powód? Wpisy i komentarze prezydenta nawoływały do przemocy, a za pośrednictwem Parlera organizowano nielegalne działania.
– To był dla mnie taki 9/11 (data ataku na wieże WTC w Nowym Jorku – red.) dla mediów społecznościowych. Nagle wszyscy zdali sobie sprawę z zagrożeń w świecie cyfrowym – mówi „Plusowi Minusowi" Thierry Breton, komisarz UE ds. rynku wewnętrznego. Ten francuski polityk i menedżer odpowiada w Brukseli za rynek cyfrowy. Od początku ustawiano go w atrakcyjnym medialnie konflikcie z Margrethe Vestager, wiceprzewodniczącą Komisji Europejskiej odpowiedzialną za konkurencję i gospodarkę cyfrową.
Teoretycznie Vestager jest wyżej niż Breton, ale to on nadzoruje urzędników z dyrekcji generalnych odpowiedzialnych za pisanie i wdrażanie legislacji. Ich wzajemne ustawienie w KE może wyglądać na celowy zabieg przewodniczącej Ursuli von der Leyen: miłująca liberalizm i sojusz transatlantycki Dunka i zwolennik protekcjonizmu z Francji. Tak można by pomyśleć, gdyby kierować się tylko narodowymi stereotypami. Ale tu nic nie jest stereotypowe. Vestager w poprzedniej kadencji w KE, podobnie jak teraz, zajmowała się już polityką konkurencji i zasłynęła jako pogromczyni amerykańskich koncernów technologicznych. – Ona nienawidzi USA bardziej niż jakakolwiek osoba, którą spotkałem w życiu – powiedział o Dunce prezydent Donald Trump, komentując interwencje UE przeciw Google'owi i Facebookowi. Akurat Vestager nigdy w życiu z Trumpem nie rozmawiała, ale jego komentarz pokazuje, jak była postrzegana w Waszyngtonie.
Jeszcze trudniej o prostą ocenę Bretona. To człowiek, który więcej swego życia zawodowego spędził w USA niż we Francji. Tam miał swoją pierwszą pracę – nauczyciela matematyki i informatyki w Liceum Francuskim w Nowym Jorku, tam też rozpoczął swoją karierę w biznesie. W wieku 26 lat w USA założył swoją pierwszą firmą komputerową. Jego dalsza droga zawodowa to ratowanie wielkich francuskich przedsiębiorstw (Thomson, France Telecom), ale też stworzenie Atosa – jednego z najbardziej znanych europejskich koncernów informatycznych. W międzyczasie zdążył być ministrem finansów i gospodarki.
Breton wnosi do Komisji rzadkie w tym gronie polityczno-urzędniczym ogromne doświadczenie menedżerskie. I to w tak trudnej i nowej dziedzinie jak internet, gdzie od lat regulacje kompletnie nie nadążają za rozwojem rynku. I chce to zmienić. – Od lat dyskutujemy o rozdziale 230 – mówi Francuz. To część amerykańskich przepisów o internecie z 1996 roku, który zwalnia portale z odpowiedzialności cywilnej za zamieszczane na ich stronach treści. Ćwierć wieku temu taki zapis wydawał się potrzebny, żeby umożliwić rozwój raczkującego biznesu. Dziś wydaje się, że czas go zmienić. – Wiele platform korzystało z tej próżni prawnej. Nigdy nie chciały przyznać, że mogą ponosić odpowiedzialność. Ale blokując prezydenta Trumpa, pokazały, że jednak ją mają. Uznały, że zamieszczane treści są dla nich szkodliwe i mają istotne negatywne konsekwencje dla innych. W gruncie rzeczy przyznały, że powinny to były zrobić wcześniej – uważa komisarz. Zachowanie koncernów daje Brukseli do ręki potężny argument w nadchodzącej debacie na temat dwóch wielkich projektów prawnych, przedstawionych w grudniu 2020 roku, czyli zanim jeszcze doszło do tragedii na Kapitolu. Chodzi o prawa o usługach cyfrowych i rynkach cyfrowych.