Ucieczka sędziego WSA w Warszawie Tomasza Szmydta doskonale wpisała się w prowadzoną od lat przez reżim Aleksandra Łukaszenki wojnę informacyjną z Polską. Konferencja prasowa zorganizowana przez propagandowe media z proszącym o azyl wysokiej rangi „uchodźcą politycznym” ma na celu przekonać Białorusinów, że Polska tak naprawdę nie jest wolnym krajem i że panuje tu dyktatura.
Przekaz urzędującego od 1994 roku satrapy, który wsadził za kraty niemal 1,5 tys. więźniów politycznych, jest prosty – tam też nie przestrzegają praw człowieka. Co więcej, próbuje wmówić rodakom, że Polska popiera jego przeciwników wyłącznie dlatego (a robi to jak żaden inny kraj w Europie), by „podbić i podzielić Białoruś”. Nie zdziwiłbym się, gdyby Łukaszenko spotkał się osobiście ze Szmydtem i urządził kolejne propagandowe przedstawienie.
Czytaj więcej
Sędzia Tomasz Szmydt, który zwrócił się do władz Białorusi o azyl polityczny, miał dostęp do wiedzy, która "może być kluczowa z punktu widzenia państwa polskiego" - ocenił we wtorek sędzia Igor Tuleya.
Szmydt w rękach propagandy Łukaszenki
Czy wielu Białorusinów w to uwierzy? Przeciętna białoruska emerytka (bo telewizor ogląda tam przeważnie starsze pokolenie) następnego dnia uda się do miejscowego szpitala i dowie się, że brakuje kolejnego specjalisty.
Powód? Wyjechał do Polski. Tysiące lekarzy (a najbardziej problem odczuwają mieszkańcy mniejszych miast) uciekły nad Wisłę po brutalnym stłumieniu powyborczych protestów w 2020 roku. Wówczas represje uderzyły też w niepopierających reżim pracowników służby zdrowia. Tysiące firm (w tym wielu z branży IT) również opuściły państwo Łukaszenki. Dzisiaj zasilają polską gospodarkę, prowadzą działalność nad Wisłą.