Rejestr zasługujących na pejoratywną ocenę działań PiS jest już bardzo długi i ciągle rośnie. Nieraz to sprawy poważne (jak jawne naruszanie uregulowań konstytucji), a nieraz symboliczne (jak odwiedzenie cmentarza przez J. Kaczyńskiego). Pojawiają się również ewidentne prowokacje (jak przywrócenie Kurskiego w TVP). Rośnie więc społeczne zniecierpliwienie i – chyba – topnieje poparcie dla PiS. Ale jest faktem, że ta partia wygrała ostatnie wybory i póki co bez jej zgody Polską rządzić się nie da. Tym bardziej że obecna sytuacja musi (powinna) skłaniać do poszukiwania kompromisu zarówno w kluczowych sprawach politycznych, jak i w kwestiach społecznych i gospodarczych. Pogłębianie się polaryzacji naprawdę grozi dramatycznymi następstwami.
Niestety opozycja zdaje się stawiać sobie za cel wyłącznie odsunięcie PiS od władzy. Budowany jest manichejski obraz Polski. Rząd przedstawiany jest jako siedlisko wszelkiego zła, a opozycja jako siła bezgrzeszna i depozytariusz dobra. Jednak nadal trudno zrekonstruować choćby i najważniejsze kontury opozycyjnego programu. W wielu kwestiach alternatywa proponowana przez opozycję sprowadza się do postulatu „polityki dobrej dla Polski”.
Polska w ruinie?
Po pierwszej demonstracji przedsiębiorców Borys Budka mówił: „Zamiast tarczy antykryzysowej państwo PiS użyło pałki przeciwko ludziom, którzy walczą o swoich pracowników…”. Również opozycyjne media nie niuansują ocen. Informując o protestach przedsiębiorców, „Gazeta Wyborcza” przytoczyła bez komentarza ich postulaty, a wśród nich taki: „Wypłata odszkodowań za straty związane z działaniami rządu (…). Wypłaty obciążające budżet państwa miałyby być rozłożone maksymalnie na pięć lat i finansowane z redukcji etatów urzędniczych – likwidacji 5 milionów stanowisk w administracji państwowej”.
Tymczasem, jak dotąd, Polska z konsekwencjami pandemii (i z samą pandemią) jako tako sobie radzi. Nie wszyscy godzą się z oceną, że zbliża się przesilenie pandemii, ale faktem jest, że w Polsce liczba ofiar śmiertelnych wynosi tysiąc, a np. w Stanach Zjednoczonych (dziewięciokrotnie liczniejszych, ale też kilkakrotnie zamożniejszych) sto tysięcy. Ciągle niewiele jest dostępnych wiarygodnych danych dotyczących gospodarki, ale wszystko wskazuje na to, że przyrost bezrobocia (znowu: szczególnie na tle USA) jest umiarkowany.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że strategia obecnej opozycji jest powtórzeniem wzorca PiS sprzed 2015 r. Po generalnie pomyślnych rezultatach polityki antykryzysowej po 2008 r. rządu PO/PSL ówczesna opozycja ogłosiła przecież, że „Polska znajduje się w ruinie”. Być może perswazyjna siła tego typu oceny może być obecnie silniejsza, mimo że ze środowisk biznesowych płyną też opinie zrównoważone. Adam Góral, prezes Asseco Poland SA, stwierdza np., że „środowisko biznesu pozytywnie przyjęło tarcze antykryzysowe”. Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, mówi: „Ludzie stają się potwornie roszczeniowi (…), także ci, którzy jeszcze niedawno krzyczeli: »Mniej rządu, niech się władza odczepi«, teraz żądają, by rząd się nimi czule zajął. (…) Trzeba (…) wziąć to, co się wydarzyło, na klatę. Wspólnie. Antykryzysowa propozycja władzy, aby podzielić koszty kryzysu (…), jest uczciwym kompromisem”.