Od dawna mówi o priorytetach swoje prezydentury. Jednym z nich jest potrzeba reindustrializacji Polski. O niej mówi teraz również Andrzej Duda i nie wiem, czy to świadomy czy nieświadomy plagiat programu prezydenta, np. jego tez z ubiegłorocznego artykułu w „Rzeczpospolitej".
Jakie są priorytety programu prezydenta?
Bronisław Komorowski ubiega się o reelekcję z nowym programem, nie chodzi o prostą kontynuację prezydentury. Najważniejsze jest bezpieczeństwo Polaków. Następnie demografia i polityka prorodzinna. Kolejnym punktem jest wsparcie dla młodych ludzi wkraczających w samodzielne, dorosłe życie. Reindustrializacja i innowacyjna gospodarka to również tematy, o których prezydent będzie dużo mówił w czasie kampanii. Będzie zabiegał także o godne warunki życia dla osób starszych.
Jak będzie wyglądała kampania?
Zdziwią się ci, którzy próbują wmówić Polakom, że prezydencki niedźwiedź mocno śpi. Prezydent liczy się z tym, że może dojść do II tury i jest przygotowany na walkę. Będzie bardzo aktywny w kampanii. Nie będzie unikał wystąpień publicznych, konwencji, spotkań z wyborcami na ulicach polskich miast i wsi. Będzie mocno zaangażowany w kampanii, ale priorytetem jest wypełnienie obowiązków głowy państwa.
Będą akcje jak ta z orłem w czekoladzie, za którą prezydenta krytykowano?
Akcja „Orzeł może" nie była inicjatywą prezydenta, tylko grona pasjonatów szukających nowych pomysłów na popularyzowanie symboli narodowych. Ale Bronisław Komorowski tej akcji nie żałuje. Na różne sposoby należy przyciągać młodych ludzi do historii i krzewić zachowania patriotyczne. Orzeł z czekolady miał przyciągnąć uwagę dzieci i uczynił to bardzo skutecznie. Może aż za skutecznie, bo najwyraźniej przesłonił świat także zdziecinniałym politykom.
Dlaczego za finansową stronę kampanii prezydenta odpowiada skarbnik PO Łukasz Pawełek, który niedawno w stanie upojenia alkoholowego został znaleziony pod ambasadą amerykańską i odwieziony do izby wytrzeźwień?
Byłem zaskoczony tą decyzją. Nie znam okoliczności jej podjęcia. Pan Pawełek jest prawdopodobnie doskonałym fachowcem, ale ta decyzja wystawiła pana prezydenta na łatwą krytykę. Gdyby to ode mnie zależało, szukałbym innej osoby.
Bronisław Komorowski będzie zabiegać o korektę przepisów dotyczących wieku emerytalnego. Dlaczego?
Prezydent jest człowiekiem dialogu i dlatego rozmawia z różnymi środowiskami, również z przedstawicielami związków zawodowych. W przeciwieństwie do przedstawicieli rządu, ma bardzo dobre relacje ze związkami. Według prezydenta emerytury Polaków muszą być godne, a nie głodowe. Bronisław Komorowski mówi już dzisiaj na temat systemu emerytalnego, bo jest człowiekiem odpowiedzialnym. Chce debaty nie tylko na temat wieku przechodzenia na emeryturę, ale również na temat okresu składkowego. Nie róbmy fetyszu z wieku, ale porozmawiajmy o okresie składkowym, bo od tego zależy wysokość emerytury, a ona jest dla prezydenta najważniejsza.
Prezydent zainicjuje debatę na temat przyjęcia przez Polskę euro?
Polacy mają złe wyobrażenie o przyjęciu unijnej waluty i czas kampanii prezydenckiej nie jest dobrym momentem na debatę o tym. Po wyborach parlamentarnych okaże się, czy w Sejmie znajdzie się większość konstytucyjna, która będzie mogła zmienić ustawę zasadniczą. Prezydent uważa, że Polakom powinno się przedstawić jaką perspektywę ma Polska z euro i bez euro.
Czy prezydent opowiada się za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych (JOW), czego domaga się Paweł Kukiz?
Mamy JOW w znacznej przestrzeni wyborów samorządowych, wyborów do Senatu, wyborów prezydenckich. Polaków JOW nie zajmują. To nie jest temat do wielkiej narodowej debaty tylko dlatego, że jest to pasja życiowa Pawła Kukiza.
Czyli Bronisław Komorowski jest przeciwny JOW?
Prezydent jest człowiekiem przewidującym i ostrożnym. Poparłby rozszerzenia stosowania JOW w wyborach samorządowych od góry do dołu, czyli również do rad powiatów, sejmików. Zobaczmy, jak to będzie funkcjonowało, a później rozmawiajmy o Sejmie. JOW do Sejmu, jeśli będzie próg, są usankcjonowaniem systemu dwupartyjnego. Na pewno wszyscy zdają sobie z tego sprawę i tego właśnie chcą?
Czy prezydent złoży podpis pod ratyfikacją konwencji antyprzemocowej?
Bronisław Komorowski jest zdeklarowanym przeciwnikiem przemocy w każdej postaci. Musi tylko sprawdzić, czy konwencja antyprzemocowa jest zgodna z konstytucją, bo prezydent jest jej strażnikiem.
A pochyli się nad frankowiczami?
Tak. Prezydent chciałby, żeby kredytobiorcy, nie tylko frankowicze, byli chronieni silnym systemem gwarancyjnym. Nie powinniśmy zostawiać człowieka potrąconego na ulicy, nawet jeśli ryzykował i w ciemnościach przechodził w miejscu nieoznakowanym.
Czy pan lub ktoś inny z Kancelarii Prezydenta zniechęcał Wojciecha Olejniczaka, a teraz Ryszarda Kalisza do startu w wyborach prezydenckich?
Rozmawiałem z Wojtkiem Olejniczakiem o jego kandydowaniu, ale nie naciskałem na niego, żeby nie kandydował. Sam, i to wcześniej, podjął decyzję, żeby tego nie robić. Rozmawiałem też z Ryszardem Kaliszem, ale niczego mu nie radząc. To bardzo mądry człowiek i częściej ja korzystam z jego rad niż on z moich.
A czy Ludwik Dorn zasili Kancelarię Prezydenta?
Tego nie wiem. Jeśli wygra wybory, będzie na nowo kształtował swoją kancelarię. Mogą w niej wtedy pojawić się nowi ludzie, np. w moje miejsce.
Czy Polska powinna wysłać żołnierzy na Ukrainę?
Nie! Jesteśmy członkiem NATO, a nikt kto rozsądny nie chce wojny NATO z Rosją.
Czy Polska powinna sprzedawać broń Ukrainie?
Nikt z zewnątrz nam nie może tego zakazać. Nie ma żadnego embarga i sprzedaż broni Ukrainie jest oczywiście możliwa. Inna sprawa, że Ukraina nam tego nie proponuje, pewnie z powodu kłopotów finansowych.
Czy prezydent Komorowski wspiera szefa MSZ w stanowiskach na temat wyzwolenia obozu Auschwitz?
Uważa, że należy oddać pamięć i hołd tym, którzy wyzwalali Auschwitz. Tylko osoba nie znająca historii może nie docenić wkładu Armii Czerwonej w rozgromienie armii Hitlera i pokonanie faszyzmu. Polska ma innego rodzaju problem, problem historyczny z Rosją. 9 maja w Moskwie nie będzie świętowane zakończenie II wojny światowej, która rozpoczęła się od niemieckiej i sowieckiej napaści na Polskę we wrześniu 1939 roku. Rosjanie będą obchodzili zakończenie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, czyli wojny, która wybuchła 22 czerwca 1941 roku. A co z latami 1939–1941, kiedy Stalin był faktycznym sojusznikiem Hitlera? O tym mamy zapomnieć? Prezydent Komorowski nie zgadza się na fałszowanie historii. I jeszcze jedna sprawa. 9 maja w Moskwie będzie defilować współczesna armia rosyjska, bez której nie byłoby agresji na Ukrainę. Kto wie, czy nie będą defilowały zielone ludziki z Krymu. Zobaczymy sprzęt, który widzimy w telewizji codziennie, który jest używany do walki po stronie rebeliantów. Temu nie wolno przyklasnąć.
Dlatego prezydent organizuje uroczystości na Westerplatte 8 maja, na chwile przed ciszą wyborczą?
Uroczystości na Westerplatte nie mają nic wspólnego z kampanią prezydencką, ale z niezgodną na fałszowanie historii przez naszych wschodnich sąsiadów. 8 maja nie będzie uroczystością konkurencyjną dla moskiewskiej defilady 9 maja.
Jeśli Bronisław Komorowski zostanie powtórnie prezydentem, powierzy misję tworzenia rządu liderowi partii, która wygra jesienne wybory parlamentarne?
PiS próbuje wmówić prezydentowi, że istnieje w Polsce obyczaj, że premierem zostaje lider ugrupowania, które wygrywa wybory. Ostatnie 25 lat mówi coś innego, o czym świadczy choćby przypadek Kazimierza Marcinkiewicza. Prezydent Komorowski powierzy misję stworzenia rządu liderowi tego ugrupowania, które będzie w stanie stworzyć większościową koalicję rządową.
I niekoniecznie musi to być partia, która wygra wybory?
A jaki sens jest powierzać sformułowanie rządu liderowi partii, która choć wygrała wybory, nie będzie potrafił zbudować sejmowej większości? Odpowiedzialny prezydent powierzy misję sformułowania rządu temu, który zagwarantuje, że zbuduje większość w Sejmie. Inaczej to tylko wprowadzenie zamieszania w Polsce, a prezydent Komorowski jest przeciwnikiem chaosu w państwie. Prezydent będzie działała zgonie z zapisem konstytucji RP i zgodnie z przyjętym zwyczajem, poprzedzonym również konsultacjami. Bycie pierwszym na wyborczej mecie to za mało, żeby zostać premierem i sprawować władzę w Polsce. Trzeba mieć za sobą co najmniej 231 posłów w Sejmie.