Magdalena Ogórek to terminator

Andrzej Duda kojarzy mi się ze śmiercią Barbary Blidy – mówi Jackowi Nizinkiewiczowi doradca prezydenta profesor Tomasz Nałęcz.

Aktualizacja: 20.02.2015 07:17 Publikacja: 19.02.2015 23:01

Tomasz Nałęcz

Tomasz Nałęcz

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

Czyim kandydatem na prezydenta jest Bronisław Komorowski?

Prof. Tomasz Nałęcz, doradca prezydenta RP: Jest kandydatem obywatelskim.

Kandydatem Platformy Obywatelskiej?

Nie. Bronisław Komorowski jest kandydatem obywatelskim z bardzo poważnym wsparciem PO.

Również z finansowym wsparciem PO i sztabem wyborczym złożonym z polityków partii rządzącej.

W wyborach liczy się każdy głos, dlatego też nie lekceważyłbym poparcia np. Partii Demokratycznej. Bronisław Komorowski jako jedyny wychodzi ze swoim poparciem poza zwolenników partii, z której się wywodzi. Obecnie urzędujący prezydent jest też jedynym kandydatem I ligi politycznej.

Pozostali reprezentują II ligę lub nawet niższą?

Tak, ale nie jest to żadną ujmą. Prezydent Komorowski, używając średniowiecznej terminologii, jest mistrzem, który w polityce jest od dawna i ma bogate doświadczenie. Podobnie mistrzami są Jarosław Kaczyński czy Leszek Miller.

A Andrzej Duda i Magdalena Ogórek?

Andrzej Duda jest czeladnikiem, a Magdalena Ogórek – terminatorem.

Próbuje pan deprymować kontrkandydatów pańskiego szefa?

W żadnym razie. Andrzej Duda nie jest liderem ani też jednym z liderów PiS. Przed kampanią prezydencką niewielu Polaków o nim słyszało. Naturalnym kandydatem PiS na prezydenta powinien być Jarosław Kaczyński lub liderzy partii, jak chociażby: Joachim Brudziński, Adam Lipiński, Mariusz Błaszczak, wicemarszałek Sejmu Marek Kuchciński, pani Beata Szydło. To są postaci sztandarowe dla PiS.

Podobnie liderem Platformy nie był Bronisław Komorowski, kiedy kandydował na prezydenta ponad cztery lata temu.

Wskazanie PiS na Andrzeja Dudę uznaję za świadectwo samokrytycyzmu Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS doszedł do wniosku, że ktoś mniej znany, osoba o dorobku wiceministra sprawiedliwości i podsekretarza stanu Kancelarii Prezydenta, ma większą szansę wygrać wybory niż on.

Dlaczego Bronisław Komorowski wzbrania się przed debatą przed I turą wyborów z głównym kontrkandydatem? Adam Bielan twierdzi, że prezydent tchórzy.

Pan Bielan cynicznie odnosi się do głowy państwa, a sam doskonale wie, że gdyby Lech Kaczyński nie zginął w katastrofie smoleńskiej i ubiegał się o reelekcję, to sam również nie wziąłby udziału w I turze w debatach ze swoimi kilkunastoma kontrkandydatami, co trafnie podkreślił ostatnio Aleksander Kwaśniewski. Bardzo mnie dziwi, że kandydatem PiS na prezydenta nie został Jarosław Kaczyński, którego Lech Kaczyński zawsze uważał za swojego spadkobiercę i polityka największego kalibru.

Jarosław Kaczyński zawsze twierdził, że chce być premierem, a nie prezydentem, a za spadkobiercę i kontynuatora tamtej prezydentury uważany jest Andrzej Duda.

Tak twierdzi sam pan Duda, ale nie wiemy i nigdy nie słyszeliśmy żadnej wypowiedzi Lecha Kaczyńskiego, która wskazywałaby, że jako swojego politycznego spadkobiercę postrzega właśnie jego. Pan Duda był zaledwie podsekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta, a i to nie od samego początku. Lech Kaczyński miał wielu bliższych współpracowników i gdyby miał kogoś namaścić na następcę, prędzej wskazałby na jednego ze swoich sekretarzy, a nie pracownika dalszego szeregu. Wszyscy wiedzą, że Andrzej Duda dopiero z czasem zdobył zaufanie prezydenta, a do jego kancelarii został wprowadzony przez Zbigniewa Ziobrę. Najdelikatniej mówiąc, minister Ziobro nie należał do najbardziej zaufanych ludzi Lecha Kaczyńskiego.

Z jakichś powodów Lech Kaczyński uczynił Dudę prezydenckim prawnikiem.

Miał dobre serce i przyjął do siebie człowieka, który w 2007 r., po upadku IV Rzeczypospolitej, został na politycznym lodzie. Jako historykowi trudno mi uwierzyć w namaszczenie z zaświatów Andrzeja Dudy na politycznego spadkobiercę. Nie ulega wątpliwości, że jeżeli Lech Kaczyński myślałby o sukcesorach, to najpierw o swoim bracie, później o sekretarzach stanu, a dopiero w dalszej kolejności o podsekretarzu stanu. Dodać należy, pan Duda nie był najlepszym podsekretarzem stanu. Zaległości, które po sobie zostawił, urzędnicy prezydenta Komorowskiego nadrabiali miesiącami.

Jest dumny ze swojej pracy dla prezydenta.

Rezultaty pracy podsekretarza Dudy dla prezydenta Kaczyńskiego były fatalne. Nadzorował piony, które odpowiadały za ułaskawienia i nadawanie obywatelstwa. Procedury, które dzisiaj trwają tygodniami, wtedy zabierały długie miesiące, a nawet lata. Przez pierwsze miesiące piony przejęte po panu Dudzie przez ministra Huberta Łaszkiewicza, któremu prezydent Komorowski nadał wyższą rangę sekretarza stanu, nadrabiały zaległości. Ilość spraw niezałatwionych była ogromna. Są na to dowody.

Będzie pan musiał je przedstawić spadkobiercy Lecha Kaczyńskiego.

Lech Kaczyński jest dzisiaj bezradny wobec twierdzeń pana Dudy, jakoby był jego spadkobiercą. Ignacy Mościcki również twierdził, że został namaszczony do prezydentury przez Józefa Piłsudskiego, a w świetle przekazów historycznych wiadomo, że Piłsudski nie życzył sobie tej prezydentury. Dziś każdy historyk wie, że na deklaracje Mościckiego marszałek musiał przewracać się w grobie.

Porównuje pan sytuację Dudy z Mościckim?

Mościcki został prezydentem, wspierając się mitem zbudowanym po śmierci marszałka Piłsudskiego. Wspominam o tym dlatego, by pokazać, że historyk z zasady nie ma zaufania do przekazu relacjonującego sytuację, gdzie było kilka osób, żyje jedna osoba z tego grona i przytacza rozmowę. To jest źródło o niskiej wiarygodności dla historyka. Powoływanie się Andrzeja Dudy na rozmowę z Lechem Kaczyńskim, w której były prezydent namaścił ubiegającego się o prezydenturę kandydata, gdzie nie ma świadków tej rozmowy, oprócz pana Dudy, to powoływanie się na źródło o niskiej wiarygodności.

Duda zapowiada, że będzie sprawował urząd głowy państwa w sposób znacznie aktywniejszy niż obecny pierwszy obywatel.

Andrzejem Dudą rządzi Jarosław Kaczyński. Jeśli Duda twierdzi, że można zmieniać zasadniczo każdą sprawę w Polsce, wykorzystując kompetencje prezydenta, to dlaczego Jarosław Kaczyński nie mógłby tego zrobić jako głowa państwa? W kampanii prezydenckiej prezes PiS udaje, że go nie ma. A jest! Wszyscy wiedzą, że stoi za Dudą. Jeśli pan Duda zostałby prezydentem, pierwsze, co by zrobił, to zameldowałby prezesowi PiS wykonanie zadania i potem codziennie składałby stosowne meldunki. Proszę wskazać jedną ważną sprawę, w której miał inne zdanie niż Jarosław Kaczyński.

Na razie pan prezydent unika debaty.

Bronisław Komorowski nie twierdzi, w przeciwieństwie do Andrzeja Dudy, że wygra wybory. Będzie walczył jak lew, ale nie kieruje się pysznym przeświadczeniem, że na pewno wygra. Pan Duda nie jest konsekwentny. Chce debatować z urzędującym prezydentem, a sam nie chce się zgodzić na rozmowę z Magdaleną Ogórek czy Adamem Jarubasem. Niech kandydat PiS najpierw zmierzy się w debatach z innymi kandydatami i zobaczymy co dalej. Prezydent Komorowski nie wyklucza debaty ze swoimi kontrkandydatami. Ale też w ich gronie w żaden sposób nie zamierza wyróżniać pana Dudy.

Również przed I turą? Debaty – co pokazał sondaż dla „Rzeczpospolitej" – chcą Polacy.

Prezydent jest człowiekiem dialogu. Rozmowa z ludźmi to jego żywioł. Na razie to PiS unikał z nim rozmów jak z trędowatym. Nawet na posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego w najważniejszych sprawach państwa lider PiS nie był w stanie przyjść prawie 30 razy. Tak więc najpierw zobaczmy, jak debatuje pan Duda z panem Jarubasem i innymi kandydatami. A potem, jak w mojej ulubionej piosence „Wszystko się może zdarzyć..."

Dlaczego mówi pan o cieniu Barbary Blidy za Andrzejem Dudą? Sugeruje pan, że kandydat PiS na prezydenta był współwinny jej śmierci?

Tak nie twierdzę. Mówię, że Andrzej Duda był jednym z czołowych aparatczyków IV RP. Był wiceministrem sprawiedliwości podlegającym Zbigniewowi Ziobrze. Kandydat PiS na prezydenta twierdzi, że jest spadkobiercą Lecha Kaczyńskiego, a tak naprawdę jest protegowanym Ziobry, którego obwiniam o śmierć Basi. Jako wiceminister sprawiedliwości w rządzie PiS–LPR–Samoobrony również zawsze będzie mi się kojarzył ze śmiercią Barbary Blidy. Co nie znaczy, że bezpośrednio za nią odpowiada.

Bardzo daleko posuwa się pan w oskarżeniach.

Andrzej Duda próbuje wymazać gumką myszką fakt, że to Ziobro wprowadził go do polityki. Basia Blida nie popełniłaby samobójstwa, gdyby dostała zwyczajne wezwanie na policję, a nie została aresztowana w asyście ekipy telewizyjnej. Andrzej Duda należał wtedy do ścisłego kierownictwa Ministerstwa Sprawiedliwości. Nie znał tych praktyk? Telewizji nie oglądał? Chciałbym, żeby powiedział, czy to, co się działo w Polsce w latach 2005–2007, włącznie ze śmiercią Blidy, wróci, kiedy on zastanie prezydentem. Przypominam śmierć Basi, choć powinien to czynić Leszek Miller. Ale on woli milczeć, by nie tracić życzliwości PiS dla jego kandydatki, życzliwości widocznej gołym okiem. Ba. może nawet tu wchodzi w grę jakiś cichy sojusz.

Jaki sojusz?

Sojusz PiS–SLD przeciwko Bronisławowi Komorowskiemu. PiS w ciepłych słowach wypowiada się o kandydatce SLD na prezydenta. Podobnie członkowie Sojuszu zwalczają tylko Bronisława Komorowskiego, ale o Andrzeju Dudzie złego słowa nie powiedzą. W kolejnym kroku pewnie obie partie będą chciały zastąpić koalicję PO–PSL.

Jak pan ocenia kandydaturę Magdaleny Ogórek?

Nie znam się na socjotechnice i eksperymentach politycznych. Pani Ogórek jest eksperymentem politycznym Leszka Millera i do dzisiaj nie wiadomo, jaką ma wartość polityczną. Wiemy, że ma podretuszowany życiorys polityczny i nietypową ścieżkę awansów. Z całym szacunkiem dla młodości, zdobywanie dopiero politycznych szlifów, bycie stażystą, nie jest wystarczającym doświadczeniem do objęcia najważniejszego stanowiska w Polsce.

Kiedy Bronisław Komorowski przedstawi swój program gospodarczy?

Od dawna mówi o priorytetach swoje prezydentury. Jednym z nich jest potrzeba reindustrializacji Polski. O niej mówi teraz również Andrzej Duda i nie wiem, czy to świadomy czy nieświadomy plagiat programu prezydenta, np. jego tez z ubiegłorocznego artykułu w „Rzeczpospolitej".

Jakie są priorytety programu prezydenta?

Bronisław Komorowski ubiega się o reelekcję z nowym programem, nie chodzi o prostą kontynuację prezydentury. Najważniejsze jest bezpieczeństwo Polaków. Następnie demografia i polityka prorodzinna. Kolejnym punktem jest wsparcie dla młodych ludzi wkraczających w samodzielne, dorosłe życie. Reindustrializacja i innowacyjna gospodarka to również tematy, o których prezydent będzie dużo mówił w czasie kampanii. Będzie zabiegał także o godne warunki życia dla osób starszych.

Jak będzie wyglądała kampania?

Zdziwią się ci, którzy próbują wmówić Polakom, że prezydencki niedźwiedź mocno śpi. Prezydent liczy się z tym, że może dojść do II tury i jest przygotowany na walkę. Będzie bardzo aktywny w kampanii. Nie będzie unikał wystąpień publicznych, konwencji, spotkań z wyborcami na ulicach polskich miast i wsi. Będzie mocno zaangażowany w kampanii, ale priorytetem jest wypełnienie obowiązków głowy państwa.

Będą akcje jak ta z orłem w czekoladzie, za którą prezydenta krytykowano?

Akcja „Orzeł może" nie była inicjatywą prezydenta, tylko grona pasjonatów szukających nowych pomysłów na popularyzowanie symboli narodowych. Ale Bronisław Komorowski tej akcji nie żałuje. Na różne sposoby należy przyciągać młodych ludzi do historii i krzewić zachowania patriotyczne. Orzeł z czekolady miał przyciągnąć uwagę dzieci i uczynił to bardzo skutecznie. Może aż za skutecznie, bo najwyraźniej przesłonił świat także zdziecinniałym politykom.

Dlaczego za finansową stronę kampanii prezydenta odpowiada skarbnik PO Łukasz Pawełek, który niedawno w stanie upojenia alkoholowego został znaleziony pod ambasadą amerykańską i odwieziony do izby wytrzeźwień?

Byłem zaskoczony tą decyzją. Nie znam okoliczności jej podjęcia. Pan Pawełek jest prawdopodobnie doskonałym fachowcem, ale ta decyzja wystawiła pana prezydenta na łatwą krytykę. Gdyby to ode mnie zależało, szukałbym innej osoby.

Bronisław Komorowski będzie zabiegać o korektę przepisów dotyczących wieku emerytalnego. Dlaczego?

Prezydent jest człowiekiem dialogu i dlatego rozmawia z różnymi środowiskami, również z przedstawicielami związków zawodowych. W przeciwieństwie do przedstawicieli rządu, ma bardzo dobre relacje ze związkami. Według prezydenta emerytury Polaków muszą być godne, a nie głodowe. Bronisław Komorowski mówi już dzisiaj na temat systemu emerytalnego, bo jest człowiekiem odpowiedzialnym. Chce debaty nie tylko na temat wieku przechodzenia na emeryturę, ale również na temat okresu składkowego. Nie róbmy fetyszu z wieku, ale porozmawiajmy o okresie składkowym, bo od tego zależy wysokość emerytury, a ona jest dla prezydenta najważniejsza.

Prezydent zainicjuje debatę na temat przyjęcia przez Polskę euro?

Polacy mają złe wyobrażenie o przyjęciu unijnej waluty i czas kampanii prezydenckiej nie jest dobrym momentem na debatę o tym. Po wyborach parlamentarnych okaże się, czy w Sejmie znajdzie się większość konstytucyjna, która będzie mogła zmienić ustawę zasadniczą. Prezydent uważa, że Polakom powinno się przedstawić jaką perspektywę ma Polska z euro i bez euro.

Czy prezydent opowiada się za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych (JOW), czego domaga się Paweł Kukiz?

Mamy JOW w znacznej przestrzeni wyborów samorządowych, wyborów do Senatu, wyborów prezydenckich. Polaków JOW nie zajmują. To nie jest temat do wielkiej narodowej debaty tylko dlatego, że jest to pasja życiowa Pawła Kukiza.

Czyli Bronisław Komorowski jest przeciwny JOW?

Prezydent jest człowiekiem przewidującym i ostrożnym. Poparłby rozszerzenia stosowania JOW w wyborach samorządowych od góry do dołu, czyli również do rad powiatów, sejmików. Zobaczmy, jak to będzie funkcjonowało, a później rozmawiajmy o Sejmie. JOW do Sejmu, jeśli będzie próg, są usankcjonowaniem systemu dwupartyjnego. Na pewno wszyscy zdają sobie z tego sprawę i tego właśnie chcą?

Czy prezydent złoży podpis pod ratyfikacją konwencji antyprzemocowej?

Bronisław Komorowski jest zdeklarowanym przeciwnikiem przemocy w każdej postaci. Musi tylko sprawdzić, czy konwencja antyprzemocowa jest zgodna z konstytucją, bo prezydent jest jej strażnikiem.

A pochyli się nad frankowiczami?

Tak. Prezydent chciałby, żeby kredytobiorcy, nie tylko frankowicze, byli chronieni silnym systemem gwarancyjnym. Nie powinniśmy zostawiać człowieka potrąconego na ulicy, nawet jeśli ryzykował i w ciemnościach przechodził w miejscu nieoznakowanym.

Czy pan lub ktoś inny z Kancelarii Prezydenta zniechęcał Wojciecha Olejniczaka, a teraz Ryszarda Kalisza do startu w wyborach prezydenckich?

Rozmawiałem z Wojtkiem Olejniczakiem o jego kandydowaniu, ale nie naciskałem na niego, żeby nie kandydował. Sam, i to wcześniej, podjął decyzję, żeby tego nie robić. Rozmawiałem też z Ryszardem Kaliszem, ale niczego mu nie radząc. To bardzo mądry człowiek i częściej ja korzystam z jego rad niż on z moich.

A czy Ludwik Dorn zasili Kancelarię Prezydenta?

Tego nie wiem. Jeśli wygra wybory, będzie na nowo kształtował swoją kancelarię. Mogą w niej wtedy pojawić się nowi ludzie, np. w moje miejsce.

Czy Polska powinna wysłać żołnierzy na Ukrainę?

Nie! Jesteśmy członkiem NATO, a nikt kto rozsądny nie chce wojny NATO z Rosją.

Czy Polska powinna sprzedawać broń Ukrainie?

Nikt z zewnątrz nam nie może tego zakazać. Nie ma żadnego embarga i sprzedaż broni Ukrainie jest oczywiście możliwa. Inna sprawa, że Ukraina nam tego nie proponuje, pewnie z powodu kłopotów finansowych.

Czy prezydent Komorowski wspiera szefa MSZ w stanowiskach na temat wyzwolenia obozu Auschwitz?

Uważa, że należy oddać pamięć i hołd tym, którzy wyzwalali Auschwitz. Tylko osoba nie znająca historii może nie docenić wkładu Armii Czerwonej w rozgromienie armii Hitlera i pokonanie faszyzmu. Polska ma innego rodzaju problem, problem historyczny z Rosją. 9 maja w Moskwie nie będzie świętowane zakończenie II wojny światowej, która rozpoczęła się od niemieckiej i sowieckiej napaści na Polskę we wrześniu 1939 roku. Rosjanie będą obchodzili zakończenie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, czyli wojny, która wybuchła 22 czerwca 1941 roku. A co z latami 1939–1941, kiedy Stalin był faktycznym sojusznikiem Hitlera? O tym mamy zapomnieć? Prezydent Komorowski nie zgadza się na fałszowanie historii. I jeszcze jedna sprawa. 9 maja w Moskwie będzie defilować współczesna armia rosyjska, bez której nie byłoby agresji na Ukrainę. Kto wie, czy nie będą defilowały zielone ludziki z Krymu. Zobaczymy sprzęt, który widzimy w telewizji codziennie, który jest używany do walki po stronie rebeliantów. Temu nie wolno przyklasnąć.

Dlatego prezydent organizuje uroczystości na Westerplatte 8 maja, na chwile przed ciszą wyborczą?

Uroczystości na Westerplatte nie mają nic wspólnego z kampanią prezydencką, ale z niezgodną na fałszowanie historii przez naszych wschodnich sąsiadów. 8 maja nie będzie uroczystością konkurencyjną dla moskiewskiej defilady 9 maja.

Jeśli Bronisław Komorowski zostanie powtórnie prezydentem, powierzy misję tworzenia rządu liderowi partii, która wygra jesienne wybory parlamentarne?

PiS próbuje wmówić prezydentowi, że istnieje w Polsce obyczaj, że premierem zostaje lider ugrupowania, które wygrywa wybory. Ostatnie 25 lat mówi coś innego, o czym świadczy choćby przypadek Kazimierza Marcinkiewicza. Prezydent Komorowski powierzy misję stworzenia rządu liderowi tego ugrupowania, które będzie w stanie stworzyć większościową koalicję rządową.

I niekoniecznie musi to być partia, która wygra wybory?

A jaki sens jest powierzać sformułowanie rządu liderowi partii, która choć wygrała wybory, nie będzie potrafił zbudować sejmowej większości? Odpowiedzialny prezydent powierzy misję sformułowania rządu temu, który zagwarantuje, że zbuduje większość w Sejmie. Inaczej to tylko wprowadzenie zamieszania w Polsce, a prezydent Komorowski jest przeciwnikiem chaosu w państwie. Prezydent będzie działała zgonie z zapisem konstytucji RP i zgodnie z przyjętym zwyczajem, poprzedzonym również konsultacjami. Bycie pierwszym na wyborczej mecie to za mało, żeby zostać premierem i sprawować władzę w Polsce. Trzeba mieć za sobą co najmniej 231 posłów w Sejmie.

Czyim kandydatem na prezydenta jest Bronisław Komorowski?

Prof. Tomasz Nałęcz, doradca prezydenta RP: Jest kandydatem obywatelskim.

Kandydatem Platformy Obywatelskiej?

Nie. Bronisław Komorowski jest kandydatem obywatelskim z bardzo poważnym wsparciem PO.

Również z finansowym wsparciem PO i sztabem wyborczym złożonym z polityków partii rządzącej.

W wyborach liczy się każdy głos, dlatego też nie lekceważyłbym poparcia np. Partii Demokratycznej. Bronisław Komorowski jako jedyny wychodzi ze swoim poparciem poza zwolenników partii, z której się wywodzi. Obecnie urzędujący prezydent jest też jedynym kandydatem I ligi politycznej.

Pozostali reprezentują II ligę lub nawet niższą?

Tak, ale nie jest to żadną ujmą. Prezydent Komorowski, używając średniowiecznej terminologii, jest mistrzem, który w polityce jest od dawna i ma bogate doświadczenie. Podobnie mistrzami są Jarosław Kaczyński czy Leszek Miller.

A Andrzej Duda i Magdalena Ogórek?

Andrzej Duda jest czeladnikiem, a Magdalena Ogórek – terminatorem.

Pozostało 95% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!