Komisja Millera: błędy załogi i wieży

Piloci nie byli dobrze wyszkoleni. A kontrolerzy podawali mylne informacje, że Tu-154 jest na kursie i ścieżce

Publikacja: 29.07.2011 21:05

Komisja Millera: błędy załogi i wieży

Foto: Rzeczpospolita



Pełna treść raportu końcowego

Przyczynami wypadku były: zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania przy nadmiernej prędkości opadania, w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią, i spóźnione rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg – głosi raport.

Po 15 miesiącach prac opublikowała go komisja badająca katastrofę smoleńską, którą kierował Jerzy Miller, szef MSWiA.

Komisja ustaliła, że piloci nie chcieli lądować, tylko wykonać próbne podejście. A dowódca Sił Powietrznych gen. Andrzej Błasik nie naciskał na lądowanie w Smoleńsku. W kabinie był „biernym obserwatorem".

Lot do Smoleńska komisja ostatecznie uznała za wojskowy, a nie cywilny, jak wcześniej sugerował minister Miller.

– Samolot był sprawny technicznie do zderzenia z przeszkodą. Nikt nie ingerował w jego lot przez działanie środków wybuchowych, chemicznych, jądrowych – wyliczali eksperci.

Dysponentem lotu z 10 kwietnia była Kancelaria Prezydenta. Tego z 7 kwietnia, gdy do Katynia udał się Donald Tusk – Kancelaria Premiera. Organizatorem obu był 36. Pułk Lotnictwa Specjalnego. Zapotrzebowanie na lot prezydencki złożono w terminie, na ten 7 kwietnia – za późno. – Ale to nie miało wpływu na bezpieczeństwo lotu – mówił mjr Maciej Lasek.

Raport nie zostawia suchej nitki na systemie szkolenia pilotów i organizacji w 36. specpułku. – Pułk obciążony był zbyt dużą ilością zadań, łamano normy odpoczynku, szkolenia organizowane były w pośpiechu i niezgodnie z programem – wyliczał mjr Lasek. – Poziom wyszkolenia załóg Tu-154 zagrażał bezpieczeństwu lotu.

 

Tylko technik pokładowy miał ważne dopuszczenie do lotu. Załogę źle dobrano, a nawigator miał małe doświadczenie. Błędem – według komisji – była rezygnacja z rosyjskiego lidera, bo tylko dowódca Tu-154 mjr Arkadiusz Protasiuk znał język rosyjski. Tylko on rozumiał, co mówią kontrolerzy, i dlatego w pewnym momencie przejął rolę nawigatora. – Powodowało to duże obciążenie i miało wpływ na decyzje podejmowane w ostatniej fazie lotu – zaznaczył mjr Lasek.

Dziennikarze zarzucili płk. Mirosławowi Grochowskiemu z komisji, że przed katastrofą wizytował 36. pułk i w procesie szkolenia nie stwierdził uchybień. Grochowski ripostował, że wskazał uchybienia i wydał odpowiednie zalecenia.

Lotnisko w Smoleńsku było źle przygotowane. Część lamp była niesprawna, a drzewa przy lotnisku za wysokie. – Ale to samolot był za nisko – mówili eksperci. Po 10 kwietnia Rosjanie drzewa wycięli.

Załoga Tu-154 dowiedziała się o mgle 28 minut przed katastrofą, gdy samolot był nad Białorusią. Wiedząc to, dowódca mjr Protasiuk zdecydował, że po próbnym podejściu odejdą na drugi krąg – ustaliła komisja. „Wyszła mgła, nie damy rady" – stwierdził. Problem w tym, że załoga na czas nie zaczęła zniżania, co miało fatalne konsekwencje. – 10 km od lotniska kontroler mjr Wiktor Ryżenko zasygnalizował pilotom, by zaczęli zniżanie. Protasiuk nie usłyszał komendy – mówili eksperci.

Rosyjscy kontrolerzy podawali załodze błędne komunikaty, że jest „na ścieżce i kursie". 8 km od lotniska kontroler potwierdził, że Tu-154 jest na dobrym kursie i wysokości, a był 130 m powyżej ścieżki i odchylony o 65 m w bok. Potem utwierdzał w tym załogę. Dlaczego? Nie wiadomo. – Kontroler był źle przygotowany albo radar był niesprawny – tłumaczyła komisja. Ale radaru z wieży nie zbadała.

Gdy załoga się zorientowała, że jest za wysoko, zwiększyła prędkość opadania. Za bardzo.

System Taws sygnalizował, że samolot jest za nisko. Ale lotniska w Smoleńsku nie było w bazie danych tego systemu. – Urządzenie Taws zostało źle przygotowane do lądowania – ocenili eksperci. Ich zdaniem powinien to zrobić drugi pilot.

Kluczowy błąd załogi to mylne ustalenie wysokości w oparciu o radiowysokościomierz (zamiast wysokościomierza barometrycznego). – Wysokość radiowa pokazywała 91 m, gdy samolot był 39 m nad poziomem lotniska – tłumaczyła komisja.

To wtedy Protasiuk wydał komendę „odchodzimy". Ale samolot nie zaczął się wznosić. Po pięciu sekundach dowódca przeszedł na sterowanie ręczne. – Zareagował bardzo szybko – mówił Wiesław Jedynak. Ale silniki nie zdążyły nabrać mocy. Rosyjski kontroler komendę „horyzont" podał zbyt późno. A załoga, chcąc się wznieść i używając autopilota, nie miała na to szans, bo na lotnisku nie było systemu precyzyjnego naprowadzania ILS.

Komisja opracowała 45 zaleceń dla władz i wojska, dotyczących m.in. szkoleń w 36. pułku.

Jerzy Miller zaznaczył, że załodze zabrakło szkoleń w trudnych warunkach, na symulatorach. – Załoga podejmowała właściwe decyzje, tylko nie potrafiła tych właściwych decyzji zrealizować.

Co wytknęli polscy specjaliści

Organizacja lotu

Działalność 36. Pułku

Przygotowanie załogi

Przebieg lotu

—pn, graż

Raport MAK

1. Załoga Tu-154 M była mało doświadczona, słabo współpracowała ze sobą, dowódca był nieprzygotowany do lądowania na lotnisku takim jak Smoleńsk.

2. W działaniach rosyjskich kontrolerów nie dopatrzono się błędów.

3. Były osoby postronne w kabinie samolotu, co stwarzało psychiczny nacisk na załogę. Gen. Andrzej Błasik był pod wpływem alkoholu.

4. Piloci chcieli nawiązać kontakt wzrokowy z ziemią, nie przerwali schodzenia, co było przyczyną katastrofy.

5. Załoga próbowała podnieść samolot praktycznie dopiero w chwili pierwszego zderzenia z przeszkodą.

Prokuratura Wojskowa

1. 1,5 – 2 sekundy przed uderzeniem w ziemię kończy się zapis rejestratorów. Przyczyna? Brak zasilania.

2. Wszystkie urządzenia Tu-154M działały do momentu przerwania pracy rejestratorów. Zapisy wskazują na to, że samolot był sprawny.

3. Rejestratory (jeszcze pracujące) nie zanotowały zainicjowania działania systemu automatycznego odejścia samolotu.

4. Śledczy zamierzają postawić zarzuty mundurowym. Chodzi najpewniej o wątek dopuszczania lotników z 36. pułku do wykonywania zadań. Śledczy szczegółowo badają ten wątek.

Biała księga PiS

1. Doszło do awarii tupolewa na wysokości 15 m nad ziemią.

2. Uszkodzenie zasilania było główną przyczyną katastrofy. Załoga utraciła bowiem wówczas kontrolę nad maszyną.

3. Rosyjscy nawigatorzy celowo wprowadzali w błąd załogę tupolewa, podając fałszywe dane dotyczące ścieżki schodzenia.

4. Piloci nie próbowali lądować, ale chcieli ratować samolot i pasażerów, odchodząc na drugi krąg.

5. Dwa wielkie wstrząsy miały być przyczyną katastrofy – to informacja przekazana w czwartek posłom przez eksperta z USA.

—m.m., p.w.r., ww



Pełna treść raportu końcowego

Przyczynami wypadku były: zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania przy nadmiernej prędkości opadania, w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią, i spóźnione rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg – głosi raport.

Pozostało 95% artykułu
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!