Rosjanie rozpoczęli wielkie manewry na Białorusi. Ale konflikt z Ukrainą kosztowałby Łukaszenkę miliardy

Odparcie inwazji, likwidacja terrorystów, obrona Państwa Związkowego Białorusi i Rosji. To cele ćwiczeń „Sojusznicze zdecydowanie 2022”, które deklarują oficjalnie zarówno w Mińsku, jak i Moskwie. Aktywna faza ruszyła w czwartek na pięciu poligonach i czterech lotniskach leżących wzdłuż południowej i zachodniej granicy Białorusi, potrwają do 20 lutego.

Publikacja: 10.02.2022 21:00

Systemy obrony przeciwpowietrznej S-400 sprowadzono z Rosji i rozstawiono pod Brześciem. Pokrywają z

Systemy obrony przeciwpowietrznej S-400 sprowadzono z Rosji i rozstawiono pod Brześciem. Pokrywają zasięgiem terytorium Polski

Foto: Russian Defence Ministry/AFP

Według danych NATO Rosja przerzuciła tam co najmniej 30 tys. żołnierzy. Pod Brześciem rozstawiono rosyjskie systemy obrony przeciwlotniczej S-400, na Białorusi pojawiły się m.in. myśliwce bojowe Su-35 i nawet rakiety Iskander. Łukaszenko ostatnio oświadczył, że w razie wybuchu wielkiej wojny w Donbasie białoruska armia zachowa się „tak samo jak rosyjska”. Ukraina w tym samym czasie postanowiła przeprowadzić własne manewry przy granicy z Białorusią, z użyciem m.in. tureckich dronów bojowych Bayraktar. Pomiędzy przywódcami obu państw doszło nawet do zaocznej polemiki, ale na temat gospodarki. Łukaszenko oznajmił, że bez dostaw białoruskiego paliwa ukraiński sprzęt wojskowy „pojeździłby najwyżej jeden dzień” i że gdyby nie dostarczył tam ostatnio energii elektrycznej, na Ukrainie „padłby cały system”. W odpowiedzi na to Wołodymyr Zełenski przypomniał, że wymiana handlowa pomiędzy Białorusią a Ukrainą wyniosła w ubiegłym roku ponad 6 mld dolarów, z czego 4,5 mld to import z Białorusi. – Kto na tym straci? – pytał retorycznie.

– To źle, że daliśmy się uzależnić od dostaw z Białorusi tak krytycznie ważnych dla nas produktów ropopochodnych. Bez tych dostaw nie jesteśmy w stanie sprostać zapotrzebowaniu na paliwa. A na rozkaz Kremla Łukaszenko wstrzyma te dostawy – mówi „Rzeczpospolitej” Ołeksij Honczarenko, deputowany ukraińskiej Rady Najwyższej z opozycyjnej Europejskiej Solidarności.

Czytaj więcej

Tytti Tuppurainen: Finlandia odrzuca finlandyzację. Należy do Zachodu

Objęta już pięcioma pakietami sankcji Białoruś dostarcza nad Dniepr nie tylko paliwa wytwarzane w swoich rafineriach (z kupowanej na preferencyjnych warunkach ropy rosyjskiej), ale też autobusy i ciężarówki. Ukraina nie dołączyła do zachodnich sankcji wobec Mińska, jest drugim po Rosji najważniejszym partnerem handlowym Białorusi. Sprowadza m.in. prąd, mimo że elektrownię jądrową w Ostrowcu bojkotuje Litwa i inne państwa UE.

– Nie da się oddzielić prądu z Ostrowca, to jeden system. Z Ukrainą handel kwitnie jak gdyby nigdy nic. To stare trwałe układy i wzajemne interesy – mówi „Rzeczpospolitej” znany białoruski ekonomista Jarosław Romańczuk. – Łukaszenko gra po myśli Putina, przytakuje, ale nie pójdzie na wojnę z Ukrainą, straciłby miliardy dolarów, to byłby bolesny cios dla gospodarki kraju – dodaje.

Straci Białoruś

– Lwia część produkcji rafinerii w Mozyrzu trafia na ukraiński rynek, bez tej współpracy Łukaszenko musiałby zamykać rafinerię. Około 80 proc. benzyny na ukraińskim rynku pochodzi z importu, z tego ok. 40 proc. z Białorusi. W razie zerwania tych dostaw lukę szybko by wypełnił chociażby mocno obecny już nad Dnieprem Azerbejdżan. Na każdym kroku budują już stacje SOCAR (azerbejdżańska spółka państwowa – red.) – mówi „Rzeczpospolitej” Ołeksandr Ochrimenko, znany kijowski ekonomista. – Jeżeli chodzi o energię elektryczną, to Łukaszenko też mocno przesadza, bo importujemy jedynie 1 proc. naszego zapotrzebowania, mamy 15 elektrowni jądrowych – dodaje.

Czytaj więcej

Jędrzej Bielecki: Mińsk, współczesne Monachium

Co więcej, ostatnio Łukaszenko zdradził, że prowadzi rozmowy z Kijowem w sprawie współpracy z ukraińską koleją i portami w Odessie, poprzez które chce wysyłać w świat chlorek potasu. Wcześniej Biełaruśkalij sprzedawał swoje produkty poprzez port w Kłajpedzie, ale po niedawnym zerwaniu współpracy z Litwą Mińsk w odwecie zabronił nawet tranzytu paliw poprzez Białoruś na Ukrainę z rafinerii w Możejkach (należącej do polskiego Orlenu).

Komentatorzy nad Dnieprem nie widzą problemu w handlu z dyktatorem. – Ukraina nie produkuje własnych autobusów miejskich, a paliwo z białoruskich rafinerii jest bardzo dobrej jakości – mówi „Rzeczpospolitej" Wiktor Zamiatin, politolog z kijowskiego Centrum Razumkowa. Czy Ukraina powinna dołączyć do zachodnich sankcji wobec Mińska? – To zależy m.in. od tego, czy ukraińskie spółki będą mogły zakupić paliwa w tej samej cenie na innych rynkach. Bo sankcje zawsze uderzają w obie strony – dodaje.

Czytaj więcej

Emmanuel Macron w Moskwie. Czemu utrzymywał dystans od Putina?

Jeden z najbardziej znanych białoruskich dziennikarzy śledczych Staś Iwaszkiewicz (Belarusian Investigative Centre) twierdzi, że budżet Łukaszenki zasila nie tylko Ukraina, ale również poszczególne państwa UE. Przekonuje, że reżim w Mińsku ma tysiąc sposobów, by ominąć wprowadzone przez Brukselę sankcje. – Wystarczy, że zmieniają kod celny produktu, albo wykorzystują dokumentację państw trzecich. Biurokracja unijna za tym nie nadąża, a nie wszystkie kraje UE są zainteresowane zaostrzaniem sankcji na własną rękę – mówi „Rzeczpospolitej” Iwaszkiewicz, który niedawno (w telewizji Biełsat) ujawnił schemat tranzytu białoruskich produktów ropopochodnych poprzez Estonię, na którym w ubiegłym roku Mińsk zarobił ponad 0,5 mld dolarów. Po publikacji materiału rząd w Tallinie na własną rękę wprowadził dodatkowe sankcje wobec Mińska.

Według danych NATO Rosja przerzuciła tam co najmniej 30 tys. żołnierzy. Pod Brześciem rozstawiono rosyjskie systemy obrony przeciwlotniczej S-400, na Białorusi pojawiły się m.in. myśliwce bojowe Su-35 i nawet rakiety Iskander. Łukaszenko ostatnio oświadczył, że w razie wybuchu wielkiej wojny w Donbasie białoruska armia zachowa się „tak samo jak rosyjska”. Ukraina w tym samym czasie postanowiła przeprowadzić własne manewry przy granicy z Białorusią, z użyciem m.in. tureckich dronów bojowych Bayraktar. Pomiędzy przywódcami obu państw doszło nawet do zaocznej polemiki, ale na temat gospodarki. Łukaszenko oznajmił, że bez dostaw białoruskiego paliwa ukraiński sprzęt wojskowy „pojeździłby najwyżej jeden dzień” i że gdyby nie dostarczył tam ostatnio energii elektrycznej, na Ukrainie „padłby cały system”. W odpowiedzi na to Wołodymyr Zełenski przypomniał, że wymiana handlowa pomiędzy Białorusią a Ukrainą wyniosła w ubiegłym roku ponad 6 mld dolarów, z czego 4,5 mld to import z Białorusi. – Kto na tym straci? – pytał retorycznie.

Pozostało 80% artykułu
Wojsko
Największa operacja wojska na zalanych terenach. „Pięć linii wysiłku”
Wojsko
Powódź w Polsce. Wojsko ostrzega szabrowników: Mamy noktowizję, widzimy wszystko
Wojsko
Władysław Kosiniak-Kamysz: Wojsko gotowe do wsparcia walki z powodzią
Wojsko
MON: Lepiej zmienić uczelnię niż przerywać studia
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Wojsko
Polski generał z NATO już w Polsce