Minister sprawiedliwości Adam Bodnar odwołał Panią z delegacji do Sądu Apelacyjnego w Warszawie? Jak Pani to odebrała?
Jako złośliwość ze strony ministra Bodnara i próba sparaliżowania prac Krajowej Rady Sądownictwa. Zapewniam jednak, że nie poddam się i nie odejdę ze stanowiska w Radzie. Wzięto mnie na celownik ponieważ jestem przewodniczącą KRS i stąd te defamacyjne przekazy. Odbieram to jako dążenie do tego, żeby te osoby, które przed laty miały duże wpływy w sądownictwie z powrotem je uzyskały. A Ci, którzy ośmielili się obsadzić miejsca prezesów sądów, członków KRS poniosły „karę”, co zagwarantuje, że nikt w przyszłości nawet nie spróbuje zmienić układu wpływów w sądownictwie na relacje zdrowsze i służące bezstronności sądów.
Czytaj więcej
Minister Adam Bodnar odwołał delegację Przewodniczącej Krajowej Rady Sądownictwa, Dagmary Pawełczyk-Woickiej, do orzekania w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie.
„Brak odpowiedniego doświadczenia i stażu orzeczniczego, pozwalającego na orzekanie w sądzie apelacyjnym” – to przyczyna odwołania Pani z delegacji, którą podaje resort sprawiedliwości. Zabolało to Panią?
To jest uzasadnienie ministra-polityka. Pytanie, czy polityk może w ten sposób oceniać sędziego, i to publicznie. Orzekam nieprzerwanie od stycznia 1998 r., a od stycznia 2018 r. na poziomie sądu okręgowego. Moje orzecznictwo można oceniać różnie, ale kompletnie nieuzasadnione jest wskazywanie , że nie mam doświadczenia. Orzekam już bowiem od 26 lat.