Chodzi dokładnie o 329 tysięcy 723 złote. Wraz z odsetkami będzie to jednak blisko 400 tysięcy złotych. Jak podaje OKO.press, pozew został złożony pod koniec listopada 2023 roku, czyli miesiąc po wyborach parlamentarnych, które doprowadziły do zmiany rządu.
Jak sędzia SN Małgorzata Manowska stała się podwładną ministra Ziobry
Przypomnijmy, że prof. Manowska była dyrektorką podlegającej ministrowi sprawiedliwości Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury od 2016 r. do października 2018 r. Została powołana przez ówczesnego ministra Zbigniewa Ziobrę, gdy była sędzią Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Za pełnienie funkcji dyrektora KSSiP dostawała dodatek funkcyjny i specjalny (niezależny od pensji sędziego) - kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie.
Czytaj więcej
30 października Krajowa Rada Sądownictwa zgłosiła sprzeciw wobec 265 asesorów powołanych na urząd przez Zbigniewa Ziobrę. O konflikcie, jaki ta decyzja wywołała i dalszych losach młodych prawników, mówi sędzia i dyrektor Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury w rozmowie z Agatą Łukaszewicz.
W październiku 2018 r. Manowska została powołana na sędzię SN z nominacji neo-KRS. W KSSiP była zatrudniona nadal na podstawie delegacji od Ziobry. Podlegała zatem służbowo politykowi i przedstawicielowi władzy wykonawczej, co jest zakazane w przypadku sędziego SN. Ustawa o SN zakazuje też sędziom dodatkowego zatrudnienia poza pracą dydaktyczną i naukową.
Na wniosek ówczesnej I prezes SN Małgorzaty Gersdorf Kolegium SN wniosło do rzecznika dyscyplinarnego SN o wszczęcie postępowania wyjaśniającego w sprawie łączenia przez Manowską funkcji sędziego SN i dyrektora KSSiP. Rzecznik SN odmówił z powodu znikomej społecznej szkodliwości czynu. Stwierdził jednak, że Manowska nie miała prawa zignorować sprzeciwu ówczesnej I prezes SN ws. jej pracy dla KSSiP. Ustawa o SN nie dawała bowiem możliwości zaskarżenia sprzeciwu.