Skargi na opieszałość nie pogrążyły sądów

Po pandemii miał być zalew skarg obywateli na przewlekłość postępowań. Tymczasem jest ich mniej. Ale petenci są coraz bardziej niezadowoleni.

Publikacja: 19.01.2023 07:17

Skargi na opieszałość nie pogrążyły sądów

Foto: Adobe Stock

Zwykłe procesy potrafią trwać latami. A na początku pandemii, kiedy sądy stanęły, mówiło się, że grozi nam zapaść i zalew spraw o przewlekłość. Okazuje się jednak, że ich liczba nieznacznie spadła. Pokazują to najnowsze statystyki Ministerstwa Sprawiedliwości, które poznała „Rzeczpospolita”.

Wpływ wszystkich spraw do sądów w 2021 r. wyniósł 14 262 435. W tym samym okresie wniesiono 15 290 skarg na przewlekłość, co stanowiło zaledwie 0,11 proc. wszystkich spraw kierowanych do sądów w 2021 r. Wartości dla I półrocza 2022 r. wynoszą zaś odpowiednio 7 437 602 (wpływ), 7496 (skargi na przewlekłość) i 0,10 proc. (odsetek skarg w stosunku do wpływu).

Przypomnijmy, że w poprzednich latach liczba skarg sięgała nawet 19 tys.

Rok czekania na termin

– To wydłużenie postępowania widać jednak w indywidualnych sprawach – mówi „Rz” adwokat Mariusz Paplaczyk, który nie chce się jednak wypowiadać na temat ogólnych statystyk. Jak dodaje, skarżący czekają na pierwszy termin w sprawie coraz dłużej – bywa, że ponad rok. A przeciętnego obywatela nie przekonują tłumaczenia, że sąd potrzebuje czasu na czynności techniczne, bo te zazwyczaj niewiele z jego perspektywy wnoszą do sprawy.

Czytaj więcej

Przewlekłość postępowania: Jak się skarżyć na powolność sędziego

Zapytaliśmy sędzię Barbarę Piwnik, dziś już w stanie spoczynku, czy w swojej karierze miała sprawę przewlekłą, z której musiała się tłumaczyć przed wyższą instancją.

– Nigdy nic takiego jak skarga mi się nie przydarzyło – mówi „Rz” Barbara Piwnik. Przyznaje, że może to wynikać z profesjonalnego przygotowania do sprawy i konsekwentnego wymagania profesjonalizmu od stron postępowania.

– Bywały procesy, kiedy trzeba było pełnomocników przywołać do porządku na sali – wspomina sędzia. Barbara Piwnik podkreśla też, że proces karny, jak żaden inny, kusi do przewlekłości, a pełnomocnicy często próbowali to wykorzystać. – To sędzia jest gospodarzem na sali rozpraw, i to od jego przygotowania zależy, jak sprawa dalej się potoczy – zaznacza.

Jak jednak wytłumaczyć „pandemiczny” spadek spraw dotyczących przewlekłości?

– To był specyficzny czas. Sądy się przymknęły na obywateli, a ci ostatni też niechętnie wychodzili z domu i walczyli o swoje – mówi „Rz” Michał Garbacz ze stowarzyszenia osób walczących o sprawiedliwość.

Adwokat Michał Paplaczyk potwierdza, że w ostatnich dwóch latach widać zwątpienie wśród klientów kancelarii. – Składając skargę, mogą uzyskać pieniądze, dziś ok. 3,5 tys. zł. Ale to nie wszystko. Ich sprawa, po przyjrzeniu się jej, ma szansę trafić na początek kolejki – uważa adwokat.

Potrzeba cierpliwości

Liczby nie kłamią – z roku na rok sądy działają wolniej i coraz dłużej czeka się na wydanie orzeczenia w prawie każdym wydziale, zarówno w pierwszej, jak i w drugiej instancji.

Najdłużej czeka się na orzeczenie w sprawach z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń – ponad dziesięć miesięcy.

Niewiele lepiej jest w sprawach upadłościowych i gospodarczych. Ponad siedem miesięcy trzeba czekać na rozstrzygnięcie sprawy cywilnej. Krótsze terminy są tylko w sądach rodzinnych i karnych.

„Wskaźnik opanowania wpływu (stosunek spraw załatwionych do wpływających) w głównych kategoriach spraw zwiększył się o 14,6 proc. W pierwszym półroczu 2021 r. wyniósł 104,4, co oznacza, że na każde 100 spraw, które wpłynęły do sądu, załatwiono 104,4. Sądy załatwiły więcej spraw, niż wpłynęło, a zatem również część spraw z poprzednich lat. To najlepszy wynik od 2012 r." – czytamy w raporcie resortu sprawiedliwości.

Wynika z niego też, że 30,4 proc. spraw zostało załatwionych w sądach za pośrednictwem systemów teleinformatycznych. To wzrost o 9,2 proc. Od lipca 2020 r. w trybie zdalnym odbyło się ponad 146 tys. rozpraw.

Liczby mówią swoje

Swoje dane, dużo mniej optymistyczne, ma Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia. Zdaniem organizacji w sprawie cywilnej procesowej czas trwania postępowania sądowego się wydłużył. Powód? Za mało sędziów w stosunku do liczby spraw wpływających do sądów, a w konsekwencji rosnące obciążenie pracą.

Dodatkowo do sądów trafiają sprawy wymagające większego nakładu pracy (np. dotyczące kredytów frankowych).

Zwykłe procesy potrafią trwać latami. A na początku pandemii, kiedy sądy stanęły, mówiło się, że grozi nam zapaść i zalew spraw o przewlekłość. Okazuje się jednak, że ich liczba nieznacznie spadła. Pokazują to najnowsze statystyki Ministerstwa Sprawiedliwości, które poznała „Rzeczpospolita”.

Wpływ wszystkich spraw do sądów w 2021 r. wyniósł 14 262 435. W tym samym okresie wniesiono 15 290 skarg na przewlekłość, co stanowiło zaledwie 0,11 proc. wszystkich spraw kierowanych do sądów w 2021 r. Wartości dla I półrocza 2022 r. wynoszą zaś odpowiednio 7 437 602 (wpływ), 7496 (skargi na przewlekłość) i 0,10 proc. (odsetek skarg w stosunku do wpływu).

Pozostało 86% artykułu
Prawo karne
Wypadek na Trasie Łazienkowskiej. Nowe, szokujące informacje ws. Łukasza Żaka
Prawo dla Ciebie
Chronili swoje samochody przed powodzią. Policja wzywa ich na komendę. Będą mandaty?
Prawo karne
Ekstradycja Sebastiana M. Pomoże interwencja Radosława Sikorskiego?
Prawo dla Ciebie
Pracodawcy wypłacą pracownikom wynagrodzenie za 10 dni nieobecności
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Prawo pracy
Powódź a nieobecność w pracy. Siła wyższa, przestój, czy jest wynagrodzenie