Sędziowie w Polsce dorabiają na prawo i lewo

Sędziowie szkolą m.in. nauczycieli, pracowników skarbowych, lekarzy. Czasem rodzi to konflikt interesów

Aktualizacja: 21.10.2012 16:39 Publikacja: 03.09.2010 02:04

Wniosek dotyczy zatrzymania Grzegorza Ś. i aresztowania w okresie od 7 grudnia 2009 do 1 kwietnia 20

Wniosek dotyczy zatrzymania Grzegorza Ś. i aresztowania w okresie od 7 grudnia 2009 do 1 kwietnia 2010. Jak wynika z wniosku, było to niewątpliwie niesłuszne aresztowanie, ponieważ prokuratura umorzyła postępowanie w tej sprawie

Foto: Fotorzepa, Jakub Dobrzyński

W polskich sądach pracuje prawie 10 tys. sędziów: w sądach rejonowych – 6723, okręgowych – 2681, apelacyjnych – 489. W ostatnich trzech latach co czwarty z nich (dokładnie 2482) zawiadomił przełożonego o zamiarze podjęcia dodatkowego zatrudnienia lub zgłosił podjęcie innej pracy.

– Sprzeciw został wyrażony tylko w 13 przypadkach – mówi „Rzeczpospolitej” Joanna Dębek, rzeczniczka Ministerstwa Sprawiedliwości.

Dane te jednak nie pokazują rzeczywistej skali dorabiania wśród sędziów. Ministerstwo Sprawiedliwości nie ma bowiem informacji o tych sędziach, którzy faktycznie pracują poza sądem.

W myśl przepisów prawa o ustroju sądów powszechnych sędziemu nie wolno wykonywać dodatkowego zatrudnienia z wyjątkiem zatrudnienia na stanowisku dydaktycznym, naukowo-dydaktycznym lub naukowym. W grę wchodzą zatem państwowe i prywatne uczelnie, szkolenia, aplikacje, pisanie artykułów, książek itd.

Przepisy regulujące dodatkową pracę sędziów wymagają doprecyzowania - Julia Pitera, minister do spraw walki z korupcją

Zajęcia te nie mogą kolidować z pracą sędziego ani „przeszkadzać w pełnieniu obowiązków sędziego, osłabiać zaufania do jego bezstronności lub przynosić ujmę godności urzędu sędziego”.

Sędzia musi zawiadomić o dodatkowej pracy przełożonego – prezesa sądu. Według uchwały Krajowej Rady Sądownictwa z kwietnia 2009 roku w zawiadomieniu powinien uwzględnić liczbę zajęć oraz nazwę organizatora, czyli zlecającego pracę. A jak jest w rzeczywistości?

 

 

Z licznych rozmów, które „Rz” przeprowadziła z sędziami, wynika, że najczęściej pracują na umowę-zlecenie lub umowę o dzieło poza uczelniami, prowadząc zajęcia z aplikantami adwokackimi, radcowskimi, komorniczymi, notarialnymi, prokuratorskimi, referendarskimi.

Rzadziej, choć również ma to miejsce, szkolą firmy, pracowników urzędów administracji skarbowej, policjantów, lekarzy, nauczycieli, członków Stowarzyszenia Syndyków i Likwidatorów, Stowarzyszenia Pośredników w Obrocie Nieruchomościami.

Dorabiają też, zasiadając w komisjach wyborczych (np. w wyborach do Sejmu, Senatu czy prezydenckich – w komisjach okręgowych), jednak ten obowiązek nakładają na nich wprost ordynacje wyborcze.

Są jednak i tacy sędziowie, którzy dorabiają jako rolnicy we własnym gospodarstwie rolnym, wynajmując mieszkania, biorąc udział w programach telewizyjnych lub wykonując analizy prawne na rzecz Kancelarii Sejmu RP.

 

 

Rafał Lisak z Sądu Okręgowego w Krakowie przyznaje, że przepisy nakazujące sędziom zgłaszanie dodatkowych źródeł dochodu są bardzo ogólne.

– Dlatego każdy sędzia we własnym sumieniu powinien zdecydować, czy przeprowadzić szkolenie dla danej firmy czy nie – mówi Lisak.

Wiceprezes Sądu Okręgowego w Gdańsku Rafał Terlecki podkreśla, że sędziowie z Trójmiasta, jeśli szkolą firmy, to z reguły spoza okręgu gdańskiego.

– W ubiegłym roku prowadziłem dwa szkolenia dla firmy z Poznania, a dwa lata temu dla spółki z Warszawy – opowiada. – Jeśli sędzia szkoliłby pracowników firmy, w której sprawie przyszłoby mu orzekać, musiałby się wyłączyć. Nie pamiętam takiej sytuacji.

Jednak nikt nie monitoruje, czy szkoleni przez sędziów w przyszłości nie stają się ich podsądnymi.

W tej sprawie Julia Pitera, minister do spraw walki z korupcją, alarmowała ministra sprawiedliwości.

– Oczywiście, że otrzymuję informacje o mogących występować konfliktach interesów – mówi „Rz” minister Julia Pitera. – Jeden z najbardziej drastycznych przypadków dotyczył sędzi sądu pracy, która, szkoląc pracowników Kancelarii Sejmu, prowadziła sprawę z powództwa pracownika tej kancelarii.

Chodzi o sędzię Annę T., specjalistkę prawa pracy w Sądzie Okręgowym w Warszawie. W czerwcu 2008 r. dała wykład na IV Forum Pracy (organizatorem była spółka Dom Wiedzy), pisała też do miesięcznika „Prawo Pracy” Wydawnictwa Wiedza i Praktyka.

Z wyjaśnień prezesa sądu dla minister Pitery wynika, że sędzia T. zawiadomiła go o „zamiarze podjęcia pracy dydaktycznej w postaci prowadzenia wykładów, odbywania dyżurów telefonicznych eksperta lub zamieszczania publikacji prasowych z zakresu prawa pracy”. Prezes sądu Beata Waś wyjaśniła, że „szkolenia, na które zapraszana jest pani sędzia, są organizowane przez uczelnie albo inne podmioty zajmujące się działalnością szkoleniowo-dydaktyczną” i nie dopatrzono się uchybień.

– Dowolność interpretacji przepisów regulujących kwestie dodatkowego zarabiania sędziów prowadzi do wniosku, że wymagają one większego doprecyzowania w ustawie o ustroju sądów powszechnych oraz większego zainteresowania ze strony korporacji zawodowych – komentuje Julia Pietra.

I zauważa: – Przecież sądy są z mocy konstytucji niezawisłe, a więc reagowanie uczestnika postępowania na wyrok wydany przez sędziego znajdującego się w konflikcie interesów jest właściwie niemożliwe. Poza tym podejrzenie o stronniczość nie pozostaje bez wpływu na autorytet władzy sądowniczej, która jest fundamentem każdego wolnego, demokratycznego państwa.

 

 

Problem dodatkowego zarobkowania zna bardzo dobrze Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia.

– Dla mnie i dla wszystkich sędziów jest to zjawisko przykre, ale to zło konieczne, które wynika z niskich zarobków sędziów – mówi „Rz” Bartłomiej Przymusiński z Iustitii. – Wynagrodzenie sędziego powinno być takie, by nie musiał dorabiać. My postulujemy, by były to cztery średnie krajowe miesięcznie. Obecnie nasze zarobki wynoszą prawie połowę mniej.

Przymusiński dodaje, że od 1998 r. zarobki sędziów spadły z 2,7 średniej do dwukrotności średniego wynagrodzenia.

Jak Iustitia ocenia poziom kontroli dodatkowych miejsc zatrudnienia sędziów?

– Uważam, że najważniejsze dla kontroli jest kształtowanie właściwych postaw etycznych, uświadamianie sędziom, by zwracali uwagę, czy podejmując dodatkowe zajęcie, nie osłabiają powagi sprawowanego urzędu. Wnikliwość kontroli zależy jednak od poszczególnych prezesów sądów – mówi Przymusiński.

Podkreśla, że sędziemu postępującemu nieetycznie grozi odpowiedzialność dyscyplinarna. – Postępowanie dyscyplinarne jest jawne, a dla sędziego może się zakończyć nawet złożeniem z urzędu – tłumaczy.

Według danych resortu w ostatnich trzech latach postępowania dyscyplinarne w sprawie dodatkowego zarabiania wszczęto wobec trzech sędziów.

Jeśli chodzi o zarobki sędziów, z informacji Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że w ubiegłym roku średnia miesięczna pensja sędziego w Polsce (bez przysługującej im 13. pensji) wyniosła 8758 zł. Dla porównania: prokuratorska to 8861 zł. Miesięczna pensja asesora sądowego to 5689 zł, prokuratorskiego – 5666 zł. Aplikanci sądowi zarabiają tylko 1903 zł, prokuratorscy – 1790 zł.

A ile sędziowie mogą zarobić poza sądem?

– Zależnie od liczby szkoleń jest to nie więcej niż kilka tysięcy złotych rocznie – ocenia Rafał Terlecki, wiceprezes Sądu Okręgowego w Gdańsku. Więcej zarabiają sędziowie, którzy są zatrudnieni na wyższych uczelniach.

Rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie Artur Ozimek twierdzi, że sędziowie w jego okręgu rzadko dorabiają. – Zleceń komercyjnych, np. szkoleń dla banków, raczej unikają. Może się bowiem zdarzyć, że taki bank jest stroną postępowania – mówi.

– Wykonywanie dodatkowej pracy nie może się odbywać z uszczerbkiem dla pracy sędziego – zapewnia sędzia Lisak.

 

 

Dziewięć lat temu znana warszawska sędzia Barbara Trębska, dziś rzeczniczka Sądu Apelacyjnego w Warszawie, wraz z sędzią Markiem Czecharowskim oraz ekonomistą i bankowcem prof. Andrzejem Kaźmierczakiem założyła Fundację Profilaktyki Społecznej (do dzisiaj jej nie wyrejestrowano).

Jej prezesem został Kaźmierczak (w latach 90. był członkiem rady nadzorczej Powszechnego Banku Kredytowego w Warszawie, uczestniczył w pracach Rady Ekonomicznej przy prezesie NBP, był też ekspertem NIK do spraw polityki pieniężnej. Od listopada 2009 r. pracował w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego), a Czecharowski i Trębska zostali fundatorami.

Ze statutu fundacji wynika, że jej celem jest „wielokierunkowa działalność w zakresie profilaktyki społecznej, w szczególności na rzecz dzieci i młodzieży zagrożonej demoralizacją i niedostosowaniem społecznym, młodzieży ze środowisk o szczególnym nasileniu zjawisk patologii społecznej, na rzecz rodzin tej młodzieży oraz na rzecz osób znajdujących się w kryzysie psychicznym”.

Fundacja zarejestrowała też działalność gospodarczą, m.in. produkcję i usługi w zakresie przemysłu elektrotechnicznego i elektronicznego, zielarskiego oraz w zakresie zabawek i gier towarzyskich, usług gastronomicznych, wydawniczych i filmowych.

Barbara Trębska mówi „Rz”, że fundacja nie wypaliła – nie prowadziła też żadnej działalności. – Fundacja nabyła udziały w spółce wydawniczej, która wydawała literaturę z zakresu profilaktyki społecznej. Nie uzyskuję z tego tytułu żadnego dochodu – zaznacza.

Jak twierdzi, wraz z sędzią Markiem Czecharowskim rozmawiała z prezesem fundacji o jej wyrejestrowaniu. Podkreśla, że jako sędzia obecnie dorabia przy organizacji egzaminu na aplikację. – W sumie za przeprowadzenie dwóch etapów egzaminu, w tym sprawdzenie prawie 600 prac, otrzymam około 4,5 tys. zł – mówi „Rz”.

 

 

Zakaz dorabiania mają również sędziowie znajdujący się w stanie spoczynku, czyli będący na sędziowskiej emeryturze. Mają zagwarantowane ustawowo uposażenie w wysokości 75 proc. ostatniego wynagrodzenia w sądzie. Ich średnia pensja waha się więc od 5,5 do 6 tys. zł. Do tego dochodzą ewentualne podwyżki, takie, jakie otrzymują normalnie pracujący sędziowie. Obecnie z tego typu świadczeń korzysta w Polsce 2356 osób, w tym członkowie rodzin zmarłych sędziów. W stan spoczynku sędzia może przejść w wieku 65 lat lub w przypadku poważnych problemów zdrowotnych. —i.k., pn

 

masz pytanie, wyślij e-mail do autorów

i.kacprzak@rp.pl

p.nisztor@rp.pl

W polskich sądach pracuje prawie 10 tys. sędziów: w sądach rejonowych – 6723, okręgowych – 2681, apelacyjnych – 489. W ostatnich trzech latach co czwarty z nich (dokładnie 2482) zawiadomił przełożonego o zamiarze podjęcia dodatkowego zatrudnienia lub zgłosił podjęcie innej pracy.

– Sprzeciw został wyrażony tylko w 13 przypadkach – mówi „Rzeczpospolitej” Joanna Dębek, rzeczniczka Ministerstwa Sprawiedliwości.

Pozostało 96% artykułu
Sądy i trybunały
Po co psuć świeżą krew, czyli ostatni tegoroczni absolwenci KSSiP wciąż na lodzie
Nieruchomości
Uchwała wspólnoty musi mieć poparcie większości. Ważne rozstrzygnięcie SN
Edukacja i wychowanie
Ferie zimowe 2025 później niż zazwyczaj. Oto terminy dla wszystkich województw
Praca, Emerytury i renty
Ile trzeba zarabiać, żeby na konto trafiło 5000 zł
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Prawo karne
Śmierć nastolatek w escape roomie. Jest wyrok