Michał Tomczak: Sędziowie nie rozumieją na ogół, co to jest więzienie

Problem ze stosowaniem tymczasowego aresztowania polega na tym, że „ludowe” poczucie słuszności i sprawiedliwości rozmija się z formalnymi ograniczeniami wynikającymi z przepisów oraz z fałszywą ideologią domniemania niewinności.

Publikacja: 25.09.2024 04:31

Michał Tomczak: Sędziowie nie rozumieją na ogół, co to jest więzienie

Foto: Adobe Stock

Powszechnie przyjmowane jest, że praktyka tymczasowego aresztowania w Polsce jest nieprawidłowa. Jest to założenie robocze, które wynika z przyjęcia niepisanych presupozycji oraz z przeprowadzonej przez różne grupy badaczy analizy konkretnych spraw. Jest to oczywiście założenie intuicyjne, możliwe do obalenia, które pośrednio jest następnie przedmiotem dowodu. Zawsze bowiem równolegle pojawia się konieczność odpowiedzi na pytania: jaką praktykę stosowania aresztu uznalibyśmy za prawidłową? Do czego odnosimy pojęcie „nieprawidłowości”? Co jest niewłaściwego w tym, że liczba aresztów tymczasowych w ostatnich ośmiu latach drastycznie rośnie?

Ocena praktyki tymczasowego aresztowania formułowana jest więc z pozycji: jeżeli jest wadliwa, to dlaczego? Najważniejsze hipotezy są następujące:

Czytaj więcej

Ewa Szadkowska: Za kraty z nimi...

1. Stosowanie tymczasowego aresztowania jest pochodną polityki karnej i jej surowości w Polsce.

2. Systemową przyczyną nieprawidłowości jest powszechność emocjonalnego oczekiwania, by areszt zastąpił karę pozbawienia wolności, gdy system oferuje nieudolne i długotrwałe postępowanie na drodze do wydania prawomocnego wyroku.

3. Bezpośrednią przesłanką decyzji sędziowskich jest nastawienie opinii publicznej, która oczekuje i wymusza stosowanie aresztu jako namiastkę kary.

4. Sędziowie podejmują decyzje aresztowe pochopnie, bez odpowiedniej wnikliwości oraz pod naciskiem opinii publicznej, której poglądy podzielają.

5. Decyzje sędziowskie w ogólności rozliczane są wewnętrznie na podstawie bliżej nieokreślonych kryteriów – lub w istocie w ogóle nie są rozliczane, nie są natomiast oceniane na podstawie sposobu podejmowana.

6. Sędziowie nie zachowują dystansu do wniosków prokuratury, domniemując sui generis, że są to wnioski uzasadnione.

7. Od strony orzecznictwa największym problemem jest uchwała Sądu Najwyższego, która stanowi podstawę do automatycznego wiązania formalnego zagrożenia surową karą.

8. Skutki nadużywania tymczasowego aresztowania są trudne do kwantyfikacji, ponieważ szkodliwość tej praktyki dzieje się w planie indywidualnym poszczególnych osób. Jedną z najpoważniejszych konsekwencji jest przesądzanie przyszłego wyroku przez fakt odbytego okresu tymczasowego aresztowania.

9. Najważniejszym postulatem jest nie tylko zmiana przepisów, ale także edukacyjna zmiana zarówno podejścia opinii publicznej i samych sędziów do kwestii pozbawienia wolności, zrozumienie wolności, jak i specjalizacja sędziów i ich odpowiedni dobór to takich spraw.

10. Warunkiem pomocniczym jest zwiększenie powszechności i dostępności nieizolacyjnych środków zapobiegawczych.

Zasady

Tymczasowe aresztowanie jako instytucja mieści się w przestrzeni antynomii o groźnym dla demokracji charakterze. Z jednej strony zapewne większość nas zgodzi się, że pozbawienie obywatela wolności bez wyroku sądu jest w systemie państwa prawa decyzją bardzo ważną.

Z drugiej strony jest to decyzja, którą pozostawiamy państwu i jego organom, z którą większość z nas nie chce mieć do czynienia. Zachodzi tu zjawisko „odcięcia świadomości” – które dotyczy zresztą w równej mierze całej sfery pozbawiania wolności.

Czyli tymczasowe aresztowanie jest ważne, ponieważ wiemy, że wszelkie decyzje, w których państwo decyduje o wolności jednostki, są ważne. A jednocześnie nieważne w tym sensie, że nie chcemy tą kwestią się zajmować. Znalezienie się tej sprawy w paśmie antynomii „ważne, ale nieważne” oznacza zepchnięcie sprawy na margines społecznych zainteresowań, co bardzo często opisane jest pozornym stwierdzeniem, że rzecz należy oddać fachowcom. Tymczasem żadnej takiej kwestii, która dotyczy wolności jednostki, nie można w ścisłym sensie oddać fachowcom,ponieważ fachowcami od wolności jesteśmy przecież my wszyscy.

Prawo karne, którego ostatecznym narzędziem jest pozbawienie jednostki wolności, jest – lub powinno być – najważniejszą dziedziną państwowej, demokratycznej świadomości obywateli. Ale nie jest. Kontrola okoliczności, w których państwo może pozbawić obywatela wolności, jest w gruncie rzeczy syntetycznym wyrazem tego, jakie znaczenie ma dla systemu wolność jednostki. A to jest w efekcie fundament demokracji. W praktyce mało kto tak myśli.

To jest w pewnym sensie clou aresztowania z perspektywy państwa prawa. Jak pogodzić z jednej strony domniemanie niewinności, prawomocny wyrok jako wymóg stosowania więzienia przy zastosowaniu rozległej, szczegółowej procedury – z jednej strony. I z drugiej strony – pozbawianie wolności na podstawie domniemań organu, jakim jest prokuratura, która subiektywnie nie jest zainteresowana, z różnych powodów, o których warto porozmawiać, troską o wolność obywateli. Ponieważ w istocie, zgodnie z wielowiekową tradycją w Polsce i w wielu miejscach świata, prokuratura z natury traktuje obywatela jako podejrzanego, jako potencjalnego co najmniej przestępcę. Nie wynika to oczywiście z formalnego przesłania prokuratury, ale bezspornie wynika z całego sposobu jej działania, z mentalności prokuratorów, wreszcie z postawionych przed prokuraturą zadań.

Wszakże to stwierdzenie jest i powinno być jak memento demokracji: stosując tymczasowe aresztowanie, państwo pozbawia jednostkę wolności bez ustalenia, że jednostka popełniła przestępstwo. Powinno to być zjawisko skrajnie wyjątkowe w czasach pokoju. I tak o tym mówią nawet polskie przepisy. Powinno być wyjątkowe – o ile tylko dobrze uświadomimy sobie jego praworządnościowe znaczenie.

Powinno być, ale nie jest. A jeżeli nie jest, to dlaczego? Dlaczego społeczeństwo nie widzi w tymczasowym aresztowaniu zagrożenia dla wolności obywatelskich – w świetle wszystkiego tego, co choćby powierzchownie wiemy o dowolności, nieprzewidywalności, by nie powiedzieć: przypadkowości stosowania aresztu?

Powierzchnia

Opinia publiczna uruchamiana jest w sprawie aresztu wybiórczo, lecz zawsze by okazywać oburzenie w tych przypadkach, jedynie gdy sąd nie zastosuje aresztu wobec sprawcy uznanego przez media za szczególnie wyuzdanego czy niebezpiecznego. Co więcej, w sprawach publicznie głośnych opinia jest często skłonna protestować także wtedy, gdy sąd po prostu nie uwzględni wniosku prokuratury o areszt – tak jak to było w sprawie Romanowskiego. Innymi słowy, opinia publiczna zakłada, że prokuratura ma monopol na areszt, a sąd jest raczej od tego, by wnioski zatwierdzać.

Opinia publiczna nigdy nie uruchamia się w przypadkach zastosowania aresztu w oparciu o całkowicie niewiarygodne lub wręcz zmyślone przesłanki podsuwane sądom przez prokuraturę.

Schemat ten sam w sobie informuje o dramatycznie niskiej świadomości zarówno sensu aresztu, jak i zagrożeń związanych z jego stosowaniem. Refleksja ogólna jest taka, że poziom zaufania do państwa jest w Polsce drastycznie niski – na tle innych państw – a wraz z niskim poziomem zaufania pojawia się rodzaj obojętności, jak państwo działa. Elementem rozgrzeszenia się z owej obojętności jest potrzeba przyjęcia, że organy jednak „jakoś” robią to, co do nich należy. Stąd zainteresowanie stosowaniem aresztu jest wybiórcze i opiera się generalnie na przyzwoleniu.

Jakie szczegółowe motywy mogą stać za owymi reakcjami publiczności? Czy jest to po prostu drapieżność opinii wobec tych, którzy naruszają nasz niedawno zdobyty ład społeczny, czy też jest w tym raczej potrzeba doraźnej i efektywnej egzekucji sprawiedliwości ( do której inaczej nie sposób się dobić)? Tego rozdzielić się zapewne nie da. Tak jak nie da się – paradoksalnie – oddzielić braku zaufania do państwa od głuchej obojętności. Bo o tym, jak państwo działa lub raczej jak źle działa, przekonują się jednostki, gdy rzecz ich dotyczy, nie zaś społeczeństwo jako byt amorficzny.

Fakty

Pomimo podejrzanej reglamentacji statystyk aresztowych ze strony Ministerstwa Sprawiedliwości jest na rynku trochę źródeł opisujących statystyczno-faktograficzną rzeczywistość stosowania tymczasowego aresztowania. Śledzenie tych statystyk na bieżąco jest o tyle istotne, że tendencje mają znaczenie zwłaszcza w powiązaniu ze statystykami karania.

Kilka najważniejszych danych powinno pomóc ulokować i zidentyfikować najważniejsze składowe problemu.

Liczba wniosków o zastosowanie aresztu w 2022 r. zbliżyła się do 23 tys., przy czym od 2015 r. liczba ta wyraźnie rośnie. W rekordowo niskim pod tym względem 2015 r. wniosków było 13665. Nie trzeba być wyrafinowanym analitykiem społecznym, by powiązać te dane z przyzwoleniem na surowszą, w rozumieniu stosowania środków izolacyjnych, politykę karania pod rządami PiS.

Procent uwzględnionych wniosków w tym samym okresie minimalnie spada, z drobnymi wahaniami rocznymi – od 92 proc. uwzględnionych wniosków w 2015 r. do niecałych 87 proc. w 2022 r. Nadal bezspornie jest to bardzo dużo – co najwyżej widać, że pomimo niewątpliwego automatyzmu w stosowaniu przez sądy aresztu nawet i w tym przypadku więcej wniosków prokuratury zostało oddalonych.

Szczególnie duży w tym samym okresie był wzrost (z ok. 6,5 tys. w 2015 r. do 14177 w 2019 r., dalszych danych na razie brak) wniosków o przedłużenie tymczasowego aresztowania. Ich skuteczność jest znacznie wyższa i niezmiennie wynosi ok. 95 proc., innymi słowy – inercja decyzyjna sędziów rośnie.

Wnioski o przedłużenie aresztu i ich skutki są szczególnie znamienne i destrukcyjne zarazem – powyższa statystyka świadczy wyraźnie o tym, że wnioski o przedłużenie i rozstrzygnięcia w tej sprawie są w dużej mierze powieleniem pierwotnej decyzji i stanowią zapewne wyraz swoistej lojalności sądu względem siebie samego.

Liczba uwzględnionych zażaleń na zastosowanie tymczasowego aresztowania jest drastycznie niska – wynosi niespełna 4 proc. i niemal nigdy nie przekraczała 6 proc. Przy czym liczba uwzględnionych zażaleń w sądach okręgowych (do sądu apelacyjnego) jest jeszcze niższa, w ostatnich latach zbliżała się do pół procent, zaś w 2021 r. na 1866 zażaleń w sądach okręgowych uwzględnione zostało jedno.

Gdy chodzi o czas tymczasowego aresztowania, w okresie ostatnich ośmiu lat wzrósł we wszystkich grupach wyznaczonych przez czas trwania, przy czym najbardziej drastyczny jest wzrost w grupach wyznaczonych przez najdłuższe okresy stosowania tymczasowego aresztowania. Ustawowe zapory mające limitować górny okres tymczasowego aresztowania (przez utrudnianie jego przedłużania) okazują się nieskuteczne.

Czas stosowania tymczasowego aresztowania w okresie ostatnich lat w zasadzie nie zmienia się istotnie i wynosi w sądach rejonowych sześć – siedem miesięcy, w sądach okręgowych trzynaście – piętnaście miesięcy. Ta pierwsza informacja oznacza przede wszystkim, że w większości przypadków okres trzymiesięczny (pomyślany przez ustawodawcę jako reguła) okazuje się niewystarczający i rzeczywistą regułą stało się przedłużanie tego środka.

Polityka

System karny w Polsce należy do najbardziej restryktywnych w Europie. W 2022 r. Polska była drugim w Unii Europejskiej państwem pod względem liczby osadzonych (więźniów) na sto tysięcy mieszkańców. Pierwszym krajem były Węgry – czego oczywiście nie sposób uznać za przypadek, skoro Węgry Orbana i Polska Kaczyńskiego podzielały zasadnicze elementy ładu społecznego i prawnego.

Jego ważną składową jest prawne przyzwolenie na surowe karanie sprawców przestępstw, ze szczególnym uwzględnieniem kar o charakterze izolacyjnym. Narodowo-populistyczna prawica odwołuje się zazwyczaj do najbardziej naturalistycznych, prostych form kształtowania ładu społecznego.

W ramach tej logiki, jeżeli kary będą surowe, to przestępczość będzie spadać. Inne przesłanki stanu przestępczości, takie jak poziom wykrywalności przestępstw, a zwłaszcza działania w sferze resocjalizacji i edukacji, czyli poszukiwanie społecznych przyczyn przestępczości, uważane są przez populistyczną prawicę za mniej lub bardziej lewacko-liberalne fanaberie. Podobnie fakt, że nauka nie potwierdza naturalistycznej logiki dotyczącej wpływu wysokości kar na poziom przestępczości także nie wpływa na poglądy narodowo-populistycznej prawicy, bo jest ona z definicji antynaukowa. Lub też nauki społeczne w gruncie rzeczy też uważa za lewacko-liberalną zarazę, jako motywowane pewną wizją człowieka z natury słabego i wrażliwego na różne nieoczywiste motywy.

W praktyce mamy sytuację, w której poziom zarejestrowanej przestępczości w okresie rządów Prawa i Sprawiedliwości spadał, zaś liczba osadzonych, a także liczba stosowanych aresztów równolegle rosła. I znów, w zależności od podzielanych przekonań o aksjologicznym charakterze, zapewne z pozycji populistycznych można bronić poglądu, że właśnie w taki oto sposób udowodniona została skuteczność surowej polityki karnej. Jest to oczywiście nieprawda, bo przestępcy nie kierują się surowością kar.

Surowa polityka karna – jak dzisiaj wiemy – w warunkach rządów Zjednoczonej Prawicy miała jeden jeszcze, czysto lokalny aspekt. Ziobro i jego ekipa traktowali wprowadzone zmiany – podwyższanie zagrożeń za poszczególne przestępstwa, ograniczenie praw obrońców i osób osadzonych i wszystkie inne – jako swego rodzaju świadczenie wzajemne, by mogli w spokoju robić z Ministerstwem Sprawiedliwości i jego zasobami to, co chcieli.

Długość kar stosowanych przez sądy jest zasadniczo kwestią kulturową i lokalną. Przestępca rzadko kiedy rozważa, czy za popełniony lub zamierzony czyn dostanie dwa lata czy sześć. W skali systemu oznacza to trzykrotnie większą liczbę osadzonych. Pomimo zatem, że w wielu aspektach czujemy się (lub może bardziej chcemy się czuć) członkami cywilizacji europejskiej, to w powszechnym przekonaniu, także elit umysłowych kraju, surowości karania nie przyjmujemy jako kryterium naszej europejskości.

Sędziowie

Postanowienia aresztowe wydają zawodowi sędziowie. Z uwagi na konstytucyjne terminy zatrzymania i postawienia przed sądem decyzje o zastosowaniu tymczasowego aresztowania są wydawane pod presją czasu. Z powodu szczególnego mechanizmu lojalności między prokuraturą a sądem, w warunkach presji sędziowie na ogół przyjmują, że większym ryzykiem jest niezastosowanie aresztu przy wniosku prokuratury niż jego zastosowanie pomimo słabości wniosku czy też po prostu braku uzasadnionych podstaw.

Od strony czysto technicznej sędziowie polscy po prostu nie są przyzwyczajeni do pracy w warunkach presji, do szybkiego analizowania dokumentów. Są też często zwyczajnie niesamodzielni intelektualnie i decyzyjnie, co polega na tym, że w ograniczonym stopniu zawierzają swojemu poczuciu sprawiedliwości. Wszystko trzeba opisać szczegółowo, bo przy dobrym uzasadnieniu nawet najgłupsza decyzja wygląda przyzwoicie. Postępowanie aresztowe nie daje tego komfortu – dlatego uzasadnienia postanowień aresztowych są wyjątkowo tępe i schematyczne.

Sędziowie nie są odważni ani samodzielni w decyzjach aresztowych. Ograniczona liczba dostępnych dowodów, uzasadniona fazą postępowania stanowi dla nich alibi – ale zawsze niemal w jedną stronę. W sprawach aresztowych istnieje coś w rodzaju domniemania racji na rzecz prokuratury. A sędziowie boją się zarówno opinii publicznej, jak i własnego wewnątrzsądowego systemu nadzoru orzeczniczego, który w gruncie rzeczy zawsze premiował orzeczenia oportunistyczne.

Problem destrukcyjnej kultury prawnej w społeczeństwie polskim polega na tym, że oportunistyczne orzeczenie w sprawach aresztowych niemal zawsze oznacza to samo – to znaczy zastosowanie aresztu. Choć z punktu widzenia zasad praworządności oportunizm, czyli wybór decyzji bezpiecznej, powiedzielibyśmy: „defaultowej”, w braku odpowiednich podstaw do uwzględnienia wniosku powinien polegać na odmowie zastosowania aresztu.

To jest w ogólności bardzo ciekawy problem na tle działalności sądów, zwłaszcza sądów karnych, skupionych na problemie domniemań sui generis. Sprowadza się on mianowicie do tego, co sądy powinny robić, gdy wniosek aresztowy czy akt oskarżenia jest nieprzekonujący. Podejście do takich sytuacji powinno być całkowicie jednoznaczne, w świetle zasad i obowiązków działania organów publicznych państwa z urzędu. Czyli powinno prowadzić do odmowy zastosowania aresztu lub do uniewinnienia. Powinno, ale nie prowadzi.

Wreszcie niewidoczne gołym okiem, utajone i bardzo groźne zjawisko, które pojawiło się w ciągu minionych dwudziestu lat, mianowicie to, że sędziowie mają poczucie bycia elementem aparatu państwa. Przyzwolenie dla prokuratur na niski standard dostarczanych dowodów jest stałym motywem postępowań karnych – i tym samym zwłaszcza w sprawach o areszt.

Audyt

Ażeby coś zmieniać w rzeczywistości społecznej, dobrze jest wiedzieć, co chcielibyśmy mieć na końcu drogi. Moim zdaniem nie jest to zupełnie jasne. W moim najgłębszym przekonaniu celem powinno być istotne ograniczenie stosowania tymczasowego aresztowania. Ale – jak już pośrednio pytaliśmy – właściwie dlaczego? Może obecny, ociężały, by nie powiedzieć, że cokolwiek prymitywny system jednak służy bezpieczeństwu jednostek? Moim zdaniem nie, ale przeciwne zdanie można, jak sądzę, uzasadnić równie lekko i łatwo tak długo, jak długo poruszamy się w kręgu publicystyki.

W moim przekonaniu konieczny jest audyt ustalający co najmniej przybliżone wartości w kwestii skumulowanych kosztów bezpośrednich i pośrednich stosowania tymczasowego aresztowania oraz wnikliwa ocena, co najmniej wybiórcza, ale statystycznie wiarygodna, w jak dużym procencie areszty stosowano niepotrzebnie. Dane te należy porównać w sposób statystyczny, wyłączając część przypadków, w których areszt stosowany jest ze względu na bezpieczeństwo osób najbliższych.

Audyt nie może uchylić się w zupełności od ocen, od subiektywności – natomiast z całą pewnością z praktycznych przyczyn musi opierać się w jakiejś mierze na wybiórczej analizie postanowień aresztowych. Przy czym analiza musi dotyczyć w odpowiedniej proporcji pierwszych postanowień i postanowień o przedłużeniu tymczasowego aresztowania. Wydaje się, że z punktu widzenia inercji, a co za tym idzie, szkodliwości działania systemu postanowienia o przedłużeniu stanowią większy problem nawet niż pierwsze postanowienia o zastosowaniu tymczasowego aresztowania – co samo w sobie stanowi odrębny temat.

Przedmiotem audytu powinny być też w szczególności te przypadki, w których wymierzona kara była nieproporcjonalnie czy nietypowo wysoka, z wyraźną intencją skonsumowania okresu tymczasowego aresztowania.

Szkolenie

Skoro problem postrzegania aresztu oparty jest tak mocno na kulturze prawnej społeczeństwa, skoro mamy do czynienia ze zjawiskiem sprzężenia zwrotnego polegającego na tym, że agresywny nastrój społeczny wymusza określone orzecznictwo na sądach, zaś sędziowie do tych nastrojów starają się dopasować – to przyjąć jednak trzeba, że łatwiej i skuteczniej oddziaływać można na sędziów i sposób ich pracy niż na kulturę prawną społeczeństwa. To jest oportunistycznie bardziej dostępny punkt wyjścia zmian. Bo to oni w głównej mierze ponoszą odpowiedzialność za stan polityki aresztowej.

Oczywiście, za agresywną polityką aresztową stoi „system”, ale sędziowie mają wobec systemu względnie autonomiczną pozycję. Z której nie korzystają albo dlatego, że nie potrafią, albo co gorsza – dlatego, że nie chcą. Aby nie było wątpliwości, że mogą – zaświadczają o tym te nieliczne przypadki, w których sędziowie w sposób wnikliwy przeczytali i odesłali wniosek prokuratora o zastosowanie tymczasowego aresztowania, zwykle powołując się także na fundamentalne przesłanki o charakterze konstytucyjnym. Które w tych przypadkach rozumieli.

Sędziowie są przygotowani do zawodu jako prawnicy, natomiast nikt, na żadnym etapie ich edukacji i drogi zawodowej nie uczy ich psychologii, socjologii, antropologii, nie mówiąc już o zwykłej wrażliwości społecznej. Ktoś powie: tego się nie można nauczyć. Albo się ma, albo nie ma.

Niech tak będzie. W takim razie nikt nie prowadzi selekcji do tego zawodu pod tym kątem. Bo kto by miał ją prowadzić? Inni sędziowie, których też nikt nie uczył i od których nikt tak rozumianej wrażliwości, ale też i fachowej, społecznej wiedzy nie wymagał. Koło się domyka. Sędziowie nie rozumieją na ogół, co to jest wolność i co to jest więzienie, co to jest izolacja. Ich świat to wyłącznie świat na papierze, rozliczany na papierze przez innych sędziów, takich samych jak oni, tylko starszych.

Na wszelki wypadek przypomnijmy sędziom, że wyrok i postanowienia wydają sędziowie, a nie sądy.

Moją idée fixe jest, by każdy sędzia, który chce orzekać w sądzie karnym, spędził tydzień w areszcie oraz tydzień w więzieniu, o zwykłym podstawowym rygorze. Bo inaczej skąd taki sędzia miałby wiedzieć, na co skazuje, jaki środek stosuje. Nawet jednak jeżeli moja idea wyda się cokolwiek nie do przyjęcia w naszym drewniano-sztywnym myśleniu, to sędziowie powinni co najmniej odbyć miesięczną praktykę w zakładzie karnym lub areszcie tymczasowym, wykonując część funkcji powierzonych Służbie Więziennej.

Ta idea jest ogólna, ale jej przesłanie najzupełniej oczywiste – sędziowie muszą nauczyć się, czym jest wolność, czym jest areszt, czym jest więzienie. Bo nie wiedzą tego wystarczająco dobrze, dlatego w poczuciu władzy i jednocześnie swojej elitarności szafują aresztami i karami bez właściwego zrozumienia, jakie jest znaczenie wolności.

Przepisy oraz orzecznictwo owszem, musi być zmienione i przede wszystkim uściślone. Według mnie absolutnie krytyczne jest tu ograniczenie podstawowego okresu aresztowania do trzech miesięcy – ograniczenie możliwości przedłużenia aresztu w najdalej idący z możliwych sposób. Organy ścigania muszą skrócić czas prowadzonych postępowań – w tej chwili nie przyjmują one do wiadomości żadnych ograniczeń w tym zakresie.

Jako adwokat z trzydziestopięcioletnim stażem nigdy nie zrozumiem, dlaczego postępowania karne w najprostszych sprawach trwają po kilkanaście miesięcy.

Tylko w ten sposób docelowo można liczyć na to, że areszt przestanie być postrzegany jako substytut kary pozbawienia wolności – co stanowi główny motyw społecznego przyzwolenia na nadużywanie aresztu.

Rozjazd

Gdy chcemy zmienić jakiś kawałek rzeczywistości, który uklepywał się przez dziesiątki lat, musimy przyjąć, że rozklepanie tego kawałka wymaga także bardzo długiego czasu. Myślenie fantasmagoryczne, które jest cechą prawników, opiera się na przekonaniu, że skoro jakąś dziedzinę reguluje prawo, to wystarczy zmienić przepisy, by sposób funkcjonowania tej dziedziny też się zmienił. Takie działanie nie może być oczywiście całkiem zignorowane, natomiast opieranie się na założeniu, że w ten sposób zmienimy, czy też po ludzku mówiąc, ucywilizujemy praktykę stosowania tymczasowego aresztowania, jest niedopuszczalnie naiwne.

Problem ze stosowaniem tymczasowego aresztowania polega na tym, że „ludowe” poczucie słuszności i sprawiedliwości rozmija się z formalnymi ograniczeniami wynikającymi z przepisów oraz z fałszywą, w gruncie rzeczy, ideologią domniemania niewinności, czy też może jej postrzeganiem. W takiej konfrontacji zawsze ostatecznie wygrywa owo „ludowe” poczucie słuszności, które jest wyrazem ugruntowanej kultury prawnej społeczeństwa.

Oddziaływanie w celu zmiany w takiej sprawie musi być prowadzone zarówno „z góry”, to jest w stronę sędziów i przepisów, jak i „z dołu” – oddziałując na przekonania społeczeństwa, kształtując jego kulturę prawną. Jest to rzecz jasna o wiele trudniejsze, choć zmiany w tej sferze mają większe znaczenie i trwały charakter. Jego świadectwem będzie uodpornienie rozwiązań na populistyczne manipulacje tandetnych polityków.

Stosunek do tymczasowego aresztowania jest pochodną stosunku do wolności jednostki, jej rzeczywistych praw jako człowieka – nie zaś do abstrakcyjnych „praw człowieka”. Przed oczami powinniśmy mieć każdego z nich, ale większość to osoby socjalnie zmarginalizowane, które w pierwszym odruchu nie budzą naszego zrozumienia, współczucia czy litości. Sprawdzianem stosunku do praw człowieka jest zrozumienie, że wolność takiej osoby jest równie ważna jak wolność ministra – nawet jeśli osoba taka nie traktuje swojej własnej wolności jako najwyższego dobra.

Na tym polega mądrość lub wręcz wielkość społeczeństw, by nie szafować dla własnego świętego spokoju wolnością czyjąkolwiek, bo takie myślenie przenosi się na cały nasz świat. I zmniejsza wolumen wolności w świecie. Wiara w to, że w ten sposób zwiększa się nasze bezpieczeństwo, jest ważnym, ale zwykle pozornym argumentem, o czym wiedzą naukowcy zajmujący się kryminologią.

Warunkiem oddziaływania na kulturę prawną jest przede wszystkim usprawnienie i zracjonalizowanie postępowań karnych, bo bez tego areszt będzie substytuował karę. Może jeszcze ważniejsze jest zwiększenie dostępności i skuteczności nieizolacyjnych środków zapobiegawczych, w szczególności dozoru elektronicznego, i upowszechnienie ich stosowania.

Sprawny dozór elektroniczny już dzisiaj mógłby zastąpić funkcję większości aresztów. A także wyraźne uregulowanie i egzekwowanie sytuacji związanych z przemocą domową i tych wszystkich, w których pozostawanie sprawcy w tym samym miejscu jest zagrożeniem dla jego najbliższych. To są absolutnie szczególne sytuacje, które należy traktować odmiennie, bo nie należą one w gruncie rzeczy do polityki aresztowej Państwa.

Wszystko to są inwestycje w wolność. Nie tylko osób zagrożonych aresztowaniem – bo ich wolność jest także naszą wolnością.

Autor jest adwokatem

Powszechnie przyjmowane jest, że praktyka tymczasowego aresztowania w Polsce jest nieprawidłowa. Jest to założenie robocze, które wynika z przyjęcia niepisanych presupozycji oraz z przeprowadzonej przez różne grupy badaczy analizy konkretnych spraw. Jest to oczywiście założenie intuicyjne, możliwe do obalenia, które pośrednio jest następnie przedmiotem dowodu. Zawsze bowiem równolegle pojawia się konieczność odpowiedzi na pytania: jaką praktykę stosowania aresztu uznalibyśmy za prawidłową? Do czego odnosimy pojęcie „nieprawidłowości”? Co jest niewłaściwego w tym, że liczba aresztów tymczasowych w ostatnich ośmiu latach drastycznie rośnie?

Pozostało 97% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Pragmatyczna krótka pamięć
Rzecz o prawie
Łukasz Wydra: Teoria salda lepsza od dwóch kondykcji
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Zabójstwo drogowe tylko z nazwy
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Aplikacja rozczarowuje
Rzecz o prawie
Konrad Burdziak: Czy lekarze mogą zaufać wytycznym w sprawach aborcji?