Czas stosowania tymczasowego aresztowania w okresie ostatnich lat w zasadzie nie zmienia się istotnie i wynosi w sądach rejonowych sześć – siedem miesięcy, w sądach okręgowych trzynaście – piętnaście miesięcy. Ta pierwsza informacja oznacza przede wszystkim, że w większości przypadków okres trzymiesięczny (pomyślany przez ustawodawcę jako reguła) okazuje się niewystarczający i rzeczywistą regułą stało się przedłużanie tego środka.
Polityka
System karny w Polsce należy do najbardziej restryktywnych w Europie. W 2022 r. Polska była drugim w Unii Europejskiej państwem pod względem liczby osadzonych (więźniów) na sto tysięcy mieszkańców. Pierwszym krajem były Węgry – czego oczywiście nie sposób uznać za przypadek, skoro Węgry Orbana i Polska Kaczyńskiego podzielały zasadnicze elementy ładu społecznego i prawnego.
Jego ważną składową jest prawne przyzwolenie na surowe karanie sprawców przestępstw, ze szczególnym uwzględnieniem kar o charakterze izolacyjnym. Narodowo-populistyczna prawica odwołuje się zazwyczaj do najbardziej naturalistycznych, prostych form kształtowania ładu społecznego.
W ramach tej logiki, jeżeli kary będą surowe, to przestępczość będzie spadać. Inne przesłanki stanu przestępczości, takie jak poziom wykrywalności przestępstw, a zwłaszcza działania w sferze resocjalizacji i edukacji, czyli poszukiwanie społecznych przyczyn przestępczości, uważane są przez populistyczną prawicę za mniej lub bardziej lewacko-liberalne fanaberie. Podobnie fakt, że nauka nie potwierdza naturalistycznej logiki dotyczącej wpływu wysokości kar na poziom przestępczości także nie wpływa na poglądy narodowo-populistycznej prawicy, bo jest ona z definicji antynaukowa. Lub też nauki społeczne w gruncie rzeczy też uważa za lewacko-liberalną zarazę, jako motywowane pewną wizją człowieka z natury słabego i wrażliwego na różne nieoczywiste motywy.
W praktyce mamy sytuację, w której poziom zarejestrowanej przestępczości w okresie rządów Prawa i Sprawiedliwości spadał, zaś liczba osadzonych, a także liczba stosowanych aresztów równolegle rosła. I znów, w zależności od podzielanych przekonań o aksjologicznym charakterze, zapewne z pozycji populistycznych można bronić poglądu, że właśnie w taki oto sposób udowodniona została skuteczność surowej polityki karnej. Jest to oczywiście nieprawda, bo przestępcy nie kierują się surowością kar.
Surowa polityka karna – jak dzisiaj wiemy – w warunkach rządów Zjednoczonej Prawicy miała jeden jeszcze, czysto lokalny aspekt. Ziobro i jego ekipa traktowali wprowadzone zmiany – podwyższanie zagrożeń za poszczególne przestępstwa, ograniczenie praw obrońców i osób osadzonych i wszystkie inne – jako swego rodzaju świadczenie wzajemne, by mogli w spokoju robić z Ministerstwem Sprawiedliwości i jego zasobami to, co chcieli.
Długość kar stosowanych przez sądy jest zasadniczo kwestią kulturową i lokalną. Przestępca rzadko kiedy rozważa, czy za popełniony lub zamierzony czyn dostanie dwa lata czy sześć. W skali systemu oznacza to trzykrotnie większą liczbę osadzonych. Pomimo zatem, że w wielu aspektach czujemy się (lub może bardziej chcemy się czuć) członkami cywilizacji europejskiej, to w powszechnym przekonaniu, także elit umysłowych kraju, surowości karania nie przyjmujemy jako kryterium naszej europejskości.
Sędziowie
Postanowienia aresztowe wydają zawodowi sędziowie. Z uwagi na konstytucyjne terminy zatrzymania i postawienia przed sądem decyzje o zastosowaniu tymczasowego aresztowania są wydawane pod presją czasu. Z powodu szczególnego mechanizmu lojalności między prokuraturą a sądem, w warunkach presji sędziowie na ogół przyjmują, że większym ryzykiem jest niezastosowanie aresztu przy wniosku prokuratury niż jego zastosowanie pomimo słabości wniosku czy też po prostu braku uzasadnionych podstaw.
Od strony czysto technicznej sędziowie polscy po prostu nie są przyzwyczajeni do pracy w warunkach presji, do szybkiego analizowania dokumentów. Są też często zwyczajnie niesamodzielni intelektualnie i decyzyjnie, co polega na tym, że w ograniczonym stopniu zawierzają swojemu poczuciu sprawiedliwości. Wszystko trzeba opisać szczegółowo, bo przy dobrym uzasadnieniu nawet najgłupsza decyzja wygląda przyzwoicie. Postępowanie aresztowe nie daje tego komfortu – dlatego uzasadnienia postanowień aresztowych są wyjątkowo tępe i schematyczne.
Sędziowie nie są odważni ani samodzielni w decyzjach aresztowych. Ograniczona liczba dostępnych dowodów, uzasadniona fazą postępowania stanowi dla nich alibi – ale zawsze niemal w jedną stronę. W sprawach aresztowych istnieje coś w rodzaju domniemania racji na rzecz prokuratury. A sędziowie boją się zarówno opinii publicznej, jak i własnego wewnątrzsądowego systemu nadzoru orzeczniczego, który w gruncie rzeczy zawsze premiował orzeczenia oportunistyczne.
Problem destrukcyjnej kultury prawnej w społeczeństwie polskim polega na tym, że oportunistyczne orzeczenie w sprawach aresztowych niemal zawsze oznacza to samo – to znaczy zastosowanie aresztu. Choć z punktu widzenia zasad praworządności oportunizm, czyli wybór decyzji bezpiecznej, powiedzielibyśmy: „defaultowej”, w braku odpowiednich podstaw do uwzględnienia wniosku powinien polegać na odmowie zastosowania aresztu.
To jest w ogólności bardzo ciekawy problem na tle działalności sądów, zwłaszcza sądów karnych, skupionych na problemie domniemań sui generis. Sprowadza się on mianowicie do tego, co sądy powinny robić, gdy wniosek aresztowy czy akt oskarżenia jest nieprzekonujący. Podejście do takich sytuacji powinno być całkowicie jednoznaczne, w świetle zasad i obowiązków działania organów publicznych państwa z urzędu. Czyli powinno prowadzić do odmowy zastosowania aresztu lub do uniewinnienia. Powinno, ale nie prowadzi.
Wreszcie niewidoczne gołym okiem, utajone i bardzo groźne zjawisko, które pojawiło się w ciągu minionych dwudziestu lat, mianowicie to, że sędziowie mają poczucie bycia elementem aparatu państwa. Przyzwolenie dla prokuratur na niski standard dostarczanych dowodów jest stałym motywem postępowań karnych – i tym samym zwłaszcza w sprawach o areszt.
Audyt
Ażeby coś zmieniać w rzeczywistości społecznej, dobrze jest wiedzieć, co chcielibyśmy mieć na końcu drogi. Moim zdaniem nie jest to zupełnie jasne. W moim najgłębszym przekonaniu celem powinno być istotne ograniczenie stosowania tymczasowego aresztowania. Ale – jak już pośrednio pytaliśmy – właściwie dlaczego? Może obecny, ociężały, by nie powiedzieć, że cokolwiek prymitywny system jednak służy bezpieczeństwu jednostek? Moim zdaniem nie, ale przeciwne zdanie można, jak sądzę, uzasadnić równie lekko i łatwo tak długo, jak długo poruszamy się w kręgu publicystyki.
W moim przekonaniu konieczny jest audyt ustalający co najmniej przybliżone wartości w kwestii skumulowanych kosztów bezpośrednich i pośrednich stosowania tymczasowego aresztowania oraz wnikliwa ocena, co najmniej wybiórcza, ale statystycznie wiarygodna, w jak dużym procencie areszty stosowano niepotrzebnie. Dane te należy porównać w sposób statystyczny, wyłączając część przypadków, w których areszt stosowany jest ze względu na bezpieczeństwo osób najbliższych.
Audyt nie może uchylić się w zupełności od ocen, od subiektywności – natomiast z całą pewnością z praktycznych przyczyn musi opierać się w jakiejś mierze na wybiórczej analizie postanowień aresztowych. Przy czym analiza musi dotyczyć w odpowiedniej proporcji pierwszych postanowień i postanowień o przedłużeniu tymczasowego aresztowania. Wydaje się, że z punktu widzenia inercji, a co za tym idzie, szkodliwości działania systemu postanowienia o przedłużeniu stanowią większy problem nawet niż pierwsze postanowienia o zastosowaniu tymczasowego aresztowania – co samo w sobie stanowi odrębny temat.
Przedmiotem audytu powinny być też w szczególności te przypadki, w których wymierzona kara była nieproporcjonalnie czy nietypowo wysoka, z wyraźną intencją skonsumowania okresu tymczasowego aresztowania.
Szkolenie
Skoro problem postrzegania aresztu oparty jest tak mocno na kulturze prawnej społeczeństwa, skoro mamy do czynienia ze zjawiskiem sprzężenia zwrotnego polegającego na tym, że agresywny nastrój społeczny wymusza określone orzecznictwo na sądach, zaś sędziowie do tych nastrojów starają się dopasować – to przyjąć jednak trzeba, że łatwiej i skuteczniej oddziaływać można na sędziów i sposób ich pracy niż na kulturę prawną społeczeństwa. To jest oportunistycznie bardziej dostępny punkt wyjścia zmian. Bo to oni w głównej mierze ponoszą odpowiedzialność za stan polityki aresztowej.
Oczywiście, za agresywną polityką aresztową stoi „system”, ale sędziowie mają wobec systemu względnie autonomiczną pozycję. Z której nie korzystają albo dlatego, że nie potrafią, albo co gorsza – dlatego, że nie chcą. Aby nie było wątpliwości, że mogą – zaświadczają o tym te nieliczne przypadki, w których sędziowie w sposób wnikliwy przeczytali i odesłali wniosek prokuratora o zastosowanie tymczasowego aresztowania, zwykle powołując się także na fundamentalne przesłanki o charakterze konstytucyjnym. Które w tych przypadkach rozumieli.
Sędziowie są przygotowani do zawodu jako prawnicy, natomiast nikt, na żadnym etapie ich edukacji i drogi zawodowej nie uczy ich psychologii, socjologii, antropologii, nie mówiąc już o zwykłej wrażliwości społecznej. Ktoś powie: tego się nie można nauczyć. Albo się ma, albo nie ma.
Niech tak będzie. W takim razie nikt nie prowadzi selekcji do tego zawodu pod tym kątem. Bo kto by miał ją prowadzić? Inni sędziowie, których też nikt nie uczył i od których nikt tak rozumianej wrażliwości, ale też i fachowej, społecznej wiedzy nie wymagał. Koło się domyka. Sędziowie nie rozumieją na ogół, co to jest wolność i co to jest więzienie, co to jest izolacja. Ich świat to wyłącznie świat na papierze, rozliczany na papierze przez innych sędziów, takich samych jak oni, tylko starszych.
Na wszelki wypadek przypomnijmy sędziom, że wyrok i postanowienia wydają sędziowie, a nie sądy.
Moją idée fixe jest, by każdy sędzia, który chce orzekać w sądzie karnym, spędził tydzień w areszcie oraz tydzień w więzieniu, o zwykłym podstawowym rygorze. Bo inaczej skąd taki sędzia miałby wiedzieć, na co skazuje, jaki środek stosuje. Nawet jednak jeżeli moja idea wyda się cokolwiek nie do przyjęcia w naszym drewniano-sztywnym myśleniu, to sędziowie powinni co najmniej odbyć miesięczną praktykę w zakładzie karnym lub areszcie tymczasowym, wykonując część funkcji powierzonych Służbie Więziennej.
Ta idea jest ogólna, ale jej przesłanie najzupełniej oczywiste – sędziowie muszą nauczyć się, czym jest wolność, czym jest areszt, czym jest więzienie. Bo nie wiedzą tego wystarczająco dobrze, dlatego w poczuciu władzy i jednocześnie swojej elitarności szafują aresztami i karami bez właściwego zrozumienia, jakie jest znaczenie wolności.
Przepisy oraz orzecznictwo owszem, musi być zmienione i przede wszystkim uściślone. Według mnie absolutnie krytyczne jest tu ograniczenie podstawowego okresu aresztowania do trzech miesięcy – ograniczenie możliwości przedłużenia aresztu w najdalej idący z możliwych sposób. Organy ścigania muszą skrócić czas prowadzonych postępowań – w tej chwili nie przyjmują one do wiadomości żadnych ograniczeń w tym zakresie.
Jako adwokat z trzydziestopięcioletnim stażem nigdy nie zrozumiem, dlaczego postępowania karne w najprostszych sprawach trwają po kilkanaście miesięcy.
Tylko w ten sposób docelowo można liczyć na to, że areszt przestanie być postrzegany jako substytut kary pozbawienia wolności – co stanowi główny motyw społecznego przyzwolenia na nadużywanie aresztu.
Rozjazd
Gdy chcemy zmienić jakiś kawałek rzeczywistości, który uklepywał się przez dziesiątki lat, musimy przyjąć, że rozklepanie tego kawałka wymaga także bardzo długiego czasu. Myślenie fantasmagoryczne, które jest cechą prawników, opiera się na przekonaniu, że skoro jakąś dziedzinę reguluje prawo, to wystarczy zmienić przepisy, by sposób funkcjonowania tej dziedziny też się zmienił. Takie działanie nie może być oczywiście całkiem zignorowane, natomiast opieranie się na założeniu, że w ten sposób zmienimy, czy też po ludzku mówiąc, ucywilizujemy praktykę stosowania tymczasowego aresztowania, jest niedopuszczalnie naiwne.
Problem ze stosowaniem tymczasowego aresztowania polega na tym, że „ludowe” poczucie słuszności i sprawiedliwości rozmija się z formalnymi ograniczeniami wynikającymi z przepisów oraz z fałszywą, w gruncie rzeczy, ideologią domniemania niewinności, czy też może jej postrzeganiem. W takiej konfrontacji zawsze ostatecznie wygrywa owo „ludowe” poczucie słuszności, które jest wyrazem ugruntowanej kultury prawnej społeczeństwa.
Oddziaływanie w celu zmiany w takiej sprawie musi być prowadzone zarówno „z góry”, to jest w stronę sędziów i przepisów, jak i „z dołu” – oddziałując na przekonania społeczeństwa, kształtując jego kulturę prawną. Jest to rzecz jasna o wiele trudniejsze, choć zmiany w tej sferze mają większe znaczenie i trwały charakter. Jego świadectwem będzie uodpornienie rozwiązań na populistyczne manipulacje tandetnych polityków.
Stosunek do tymczasowego aresztowania jest pochodną stosunku do wolności jednostki, jej rzeczywistych praw jako człowieka – nie zaś do abstrakcyjnych „praw człowieka”. Przed oczami powinniśmy mieć każdego z nich, ale większość to osoby socjalnie zmarginalizowane, które w pierwszym odruchu nie budzą naszego zrozumienia, współczucia czy litości. Sprawdzianem stosunku do praw człowieka jest zrozumienie, że wolność takiej osoby jest równie ważna jak wolność ministra – nawet jeśli osoba taka nie traktuje swojej własnej wolności jako najwyższego dobra.
Na tym polega mądrość lub wręcz wielkość społeczeństw, by nie szafować dla własnego świętego spokoju wolnością czyjąkolwiek, bo takie myślenie przenosi się na cały nasz świat. I zmniejsza wolumen wolności w świecie. Wiara w to, że w ten sposób zwiększa się nasze bezpieczeństwo, jest ważnym, ale zwykle pozornym argumentem, o czym wiedzą naukowcy zajmujący się kryminologią.
Warunkiem oddziaływania na kulturę prawną jest przede wszystkim usprawnienie i zracjonalizowanie postępowań karnych, bo bez tego areszt będzie substytuował karę. Może jeszcze ważniejsze jest zwiększenie dostępności i skuteczności nieizolacyjnych środków zapobiegawczych, w szczególności dozoru elektronicznego, i upowszechnienie ich stosowania.
Sprawny dozór elektroniczny już dzisiaj mógłby zastąpić funkcję większości aresztów. A także wyraźne uregulowanie i egzekwowanie sytuacji związanych z przemocą domową i tych wszystkich, w których pozostawanie sprawcy w tym samym miejscu jest zagrożeniem dla jego najbliższych. To są absolutnie szczególne sytuacje, które należy traktować odmiennie, bo nie należą one w gruncie rzeczy do polityki aresztowej Państwa.
Wszystko to są inwestycje w wolność. Nie tylko osób zagrożonych aresztowaniem – bo ich wolność jest także naszą wolnością.
Autor jest adwokatem