Jako adwokat przed sądami karnymi występuję od lat, ale ilekroć przydarzają mi się tego typu historie, zastanawiam się, czy na pewno już wystarczająco dojrzałem do tego, aby stawać przed obliczem Temidy.
Akcja tej niestety dość typowej historii rozgrywa się w jednym z sądów rejonowych. Sprawa niebłaha, bo dotycząca poważnego oskarżenia o gwałt na młodej dziewczynie. Proces toczy się siódmy rok, co nie należy niestety w Polsce do rzadkości, i właśnie rozpoczyna się od nowa. Na scenie liczni aktorzy. Na rozprawę stawiła się osobiście ofiara i dwójka jej pełnomocników. Po drugiej stronie trójka obrońców, oskarżony i jego rodzina, która od lat go wspiera w tej ciężkiej sytuacji. Stawił się też oczywiście prokurator. Sprawa z racji jej szczególnego charakteru toczy się z wyłączeniem jawności. Nie przeszkodziło to jednak nikomu, aby na wokandzie poinformować wszystkich oczekujących o pełnych danych uczestników postępowania, w tym danych oskarżonego. RODO nie wszędzie się przyjęło. Oczekujących i zainteresowanych rozpiską rozpraw nie brakuje, bo rozprawy wyznaczone są jedna za drugą, co godzinę. Rozprawa nie rozpoczyna się punktualnie. Nikogo z profesjonalnych pełnomocników to zresztą nie dziwi, rzadko wszak jest inaczej w polskich sądach.
Czytaj więcej
Wzrosła liczba rozpraw, które zaczęły się z opóźnieniem, rzadziej natomiast przewodniczący składu orzekającego reagowali nerwowo na pojawienie się publiczności.
Nikt nie zadaje sobie trudu, aby poinformować oczekujących, że będzie dłuższe opóźnienie. Zapewne przedłużyłoby to jeszcze bardziej rozpoznawanie spraw – wszak harmonogram i tak jest bardzo napięty. Wszyscy czekają na wywołanie.
Po prawie godzinnym opóźnieniu cała ósemka uczestników zajmuje swoje miejsca przed Wysokim Sądem. Nie pada żadne słowo przepraszam. Po kilku kwestiach formalnych sąd otwiera przewód sądowy, prokurator zaś w tempie karabinu maszynowego wystrzeliwuje z siebie akt oskarżenia. Gdyby nie fakt, że uczestnicy go znają, ciężko byłoby zrozumieć jakiekolwiek słowo. Może i dobrze, bo szkoda czasu – zaraz rozpocznie się wszak ważniejsza część postępowania. Ku zaskoczeniu nawet najstarszego z mecenasów, sąd informuje (bynajmniej nie przeprasza), że niestety jest sezon urlopowy i co jest oczywiste, wybiera się na zasłużony odpoczynek. W dniu dzisiejszym nie będziemy przeprowadzać już żadnych czynności. Nie starczy na to po prostu czasu. Odracza rozprawę. Trwa ona dokładnie 6 minut 30 sekund. Rozprawa oczywiście nie jest nagrywana – co jest zasadą w sprawach karnych. Aktorzy schodzą ze sceny. Kurtyna. Kolejny spektakl za trzy miesiące. Czas wracać do domu, wszak do przejechania jest prawie 200 kilometrów, a za oknem burza.