Dlaczego Komisja i Parlament Europejski postanowił rozwiązać problem ukrytego lobbingu Rosji czy krajów arabskich na swoich funkcjonariuszy sposobem, który pomógł Władimirowi Putinowi sprawować władzę absolutną? Można by przewrotnie powiedzieć, że to już ukryty wpływ na instytucje unijne. Bo jak inaczej wytłumaczyć nieproporcjonalne i zapewne bezcelowe regulacje polane sosem narracji o obcym wpływie?
Rok 2012
Jest rok 2012. Władimir Putin wprowadza przepisy o „agentach zagranicy”. A w tejże ustawie specjalne raportowanie dla organizacji dotowanych np. przez amerykańskie prywatne fundacje lub niemieckie fundacje polityczne, konieczność oznaczania się przez niektóre organizacje jako “agent zagranicy” i niejasne określenie podlegających rejestracji organizacji jako tych, które prowadzą „działalność polityczną”.
Czytaj więcej
Projekt wdrażający rozporządzenie EMFA jest jak światełko w tunelu. Być może rządzący zauważyli, że nie da się już wymigiwać od rozwiązania problemu prasy samorządowej.
Polakom i Polkom łatwo sobie wyobrazić, jak może podziałać na społeczeństwo propaganda skierowana np. przeciw organizacji sprzeciwiającej się dyskryminacji grup mniejszościowych. Jak łatwo powiedzieć, że to obcy agent opłacany przez opcję niemiecką, która chce zniszczyć rodzimą tradycję i kulturę. Znamy to. To teraz wyobraźmy sobie, że państwo dysponuje nie tylko możliwościami propagandowymi, ale też „zalegalizowaną” możliwością prowadzenia niekończących się kontroli i dręczenia takiej organizacji grzywnami i groźbą likwidacji. Dlatego wiele organizacji przestało działać. Inną pułapką było niejasne pojęcie „działalność polityczna”. Wiele organizacji na wszelki wypadek cenzurowało swoje wypowiedzi i aktywnie zwalczało wszelkie nieprawomyślne wypowiedzi swoich partnerów i współpracowników. A gdy już były słabe i podzielone, sprecyzowano, że to praktycznie wszystko, co dzieje się w sferze publicznej i wiąże z zabieraniem głosu – organizowanie wydarzeń, obserwacja wyborów, składanie apelów do władz, rozpowszechnianie opinii o decyzjach władz państwowych czy prowadzenie badań opinii publicznej. I te, które się cenzurowały i nie brały pieniędzy z zagranicy, nagle okazały się także nieprawomyślne.
Dziesięć lat później
Jest koniec 2022 r. W Brukseli wybucha afera katarska. Wiceprzewodnicząca Parlamentu Europejskiego, grecka europdeputowana Eva Kaili wraz ze swoim partnerem i asystentem Francesco Giorgim oraz byłym włoskim eurodeputowanym Pier Antonio Panzerim mają być zdaniem śledczych przez Katar opłacani za lobbowania interesów tego kraju w PE. Grupa spiskowców miała być zaangażowana w pisanie przemówień skierowanych do parlamentarzystów europejskich wygłaszanych przez przedstawicieli Kataru i w dbanie, by ten nie był potępiany ani karany przez instytucje unijne za łamanie praw migranckich pracowników.