Rozmowom o likwidacji gazet wydawanych przez samorządy często towarzyszy nastrój rezygnacji. Dobrze go oddaje wypowiedź Konrada Siemaszki z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka podczas debaty o wspieraniu niezależności mediów lokalnych zorganizowanej przez Sieć Obywatelską Watchdog Polska w 2022 r. „Przypominam sobie posiedzenie sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu, chyba w 2017 r., na której jednym z tematów było wydawanie prasy samorządowej. Posłowie i posłanki z różnych opcji politycznych zgadzali się, że jest to problem. Pamiętam, że byłem pod wrażeniem tej zgodności. Również przedstawiciel Ministerstwa Kultury odnotował ten konsensus i powiedział, że spodziewa się inicjatywy ustawodawczej. Byłem wtedy mocno tym podbudowany. Na sam koniec zabrał głos wydawca jednej z gazet lokalnych, działającej od 30 lat na rynku. Powiedział, że uczestniczy w tego rodzaju dyskusjach od 15 lat. Słyszał o takim politycznym konsensusie i woli działania, ale nigdy nie nastąpiły” – mówił ekspert HFPC.
Nie było woli
W ostatnim roku niezależna prasa lokalna zaczęła przeżywać niespotykany dotąd kryzys. Wyniki badań Fundacji Media Forum pokazały, że mieszkańcom gmin zaczyna być wszystko jedno, co czytają: 45 proc. pozytywnie ocenia wydawanie mediów przez samorząd, a tylko 23 proc. widzi, że to tuby propagandowe.
Czytaj więcej
Władza dyskredytuje tych, którzy pytają ją o informację, rozbudowuje aparat propagandowy i wykańcza media niezależne. Zanim się obejrzymy stracimy bezpieczniki, pozwalające nam tej władzy pilnować.
Pomimo tych nastrojów wciąż pojawiała się a to petycja środowiska dziennikarskiego, a to krytyka ze strony OBWE, że media te są używane do działań propagandowych w kampanii wyborczej.
Nie było jednak dotąd woli politycznej, by z tym skończyć. Ba! Przez cały 2023 r. z ust przedstawicieli tzw. demokratycznej opozycji padało hasło, że te wydawnictwa muszą być przeciwwagą dla „gazet orlenowskich”. Jednym słowem, PiS ma gazety regionalne w Orlenie, więc „demokraci” muszą mieć swoje w samorządach. Po wyborach 2023 r. zaczęły z kolei docierać głosy, że jednak nie ma woli politycznej do zmian, bo gazety funkcjonują w samorządach związanych ideowo ze zwycięskim obozem. Jak widać, „demokracja” jest bardzo pojemnym terminem.