Nie można zniszczyć demokratycznego państwa prawnego bez udziału prawników, w tym sędziów. To jest oczywiste. Dla władzy natomiast zdecydowanie mniej oczywiste jest, czy w przywracaniu rządów prawa mogą uczestniczyć ci, którzy demokratyczne państwo prawa niszczyli. Do tego sprowadza się spór o przyznanie/nieprzyznanie neosędziom biernego prawa wyborczego do Krajowej Rady Sądownictwa.
Sejm ich go pozbawił, ale Senat uznał, że neosędziowie mogą kandydować do KRS. Jaki jest rodowód tego problemu? I jakie ma to znaczenie dla ukształtowania – zgodnie z art. 186 w zw. z art. 173 konstytucji – prawnych gwarancji niezależności KRS od władzy ustawodawczej oraz wykonawczej w procedurze powoływania sędziów?
Czytaj więcej
Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał rzecznika dyscyplinarnego ad hoc dla sędziów z Krajowej Rady Sądownictwa, w tym m.in. Dagmary Pawełczyk-Woickiej i Macieja Nawackiego.
Od konstytucyjnej KRS do neo-KRS
Ustawa o Krajowej Radzie Sądownictwa z 8 grudnia 2017 r. zmieniła ustrojowe oblicze Rady i oczywiście także oblicze polskiego sądownictwa. W wymiarze systemowym miała trzy cele.
Po pierwsze, władza ustawodawcza i wykonawcza otrzymała jurydyczną legitymację, żeby „wkroczyć na pole działalności władzy sądowniczej” (wbrew jednoznacznej regulacji art. 173 w zw. z art. 10 konstytucji). Po drugie, ta jurydyczna legitymacja przekreśliła konstytucyjną zasadę równoważenia się trzech władz (art. 10), wprowadzając nieznaną konstytucji zasadę nadrzędności obu tych władz nad władzą sądowniczą. Po trzecie, zniesienie konstytucyjnego hamulca równowagi (art. 10 w zw. z art. 173) między trzema władzami było potrzebne do bezpośredniego politycznego nadzoru władzy ustawodawczej i wykonawczej nad „nową” Radą.