Sytuacja w rodzimym wymiarze sprawiedliwości jest niezwykła. Kryzys, do którego dotarliśmy w ciągu ostatnich miesięcy, jest niebywały. Kwestionowanie orzeczeń Sądu Najwyższego, powagi rzeczy osądzonej, a także, a może przede wszystkim, statusu sędziów tego Sądu, dokonywane zwłaszcza w innych składach, często z urzędu, musi budzić zainteresowanie, o ile nie wątpliwości, opinii publicznej. Na pewno budzi zaś zainteresowanie środowiska prawniczego i przedstawicieli władzy politycznej. Stąd w przestrzeni publicznej i prasie prawniczej – jak można sądzić – coraz odważniejsze głosy niektórych sędziów Sądu Najwyższego, zazwyczaj z wieloletnim stażem orzeczniczym w tym sądzie, wzywające do zaprzestania dalszej działalności orzeczniczej przez sędziów z krótszym stażem, którzy nie gwarantują rozpoznania poszczególnych spraw w sposób niezależny.
Narracja ta oparta jest na poglądzie o wadliwej w ostatnich latach procedurze powoływania sędziów, w tym sędziów Sądu Najwyższego, co związane jest z kwestionowaniem obecnego kształtu Krajowej Rady Sądownictwa. Ostatnim tego rodzaju głosem jest stanowisko niektórych sędziów Sądu Najwyższego z 25 stycznia 2024 r., skierowane m.in. do organów władzy publicznej, w którym powtórzono m.in. wniosek o zaprzestanie sprawowania wymiaru sprawiedliwości przez nowych sędziów Sądu Najwyższego oraz o podjęcie stosownych działań legislacyjnych, których skutkiem miałaby być zmiana tego stanu rzeczy (w domyśle – najlepiej poprzez usunięcie sędziów, których ta grupa nie akceptuje).
Czytaj więcej
Apel 37 starych sędziów, aby nowi, których jest już prawie dwa razy więcej w SN, ustąpili, nie zawiera niczego, czego byśmy w ostatnich ośmiu latach nie słyszeli, poza radykalizacją żądań.
Apel ten podpisało ok. jednej/trzeciej sędziów Sądu Najwyższego, z których niektórzy zdążyli już wyrazić żal, że nie ma „magicznej różdżki czarodzieja”, którą można by istniejącą sytuację uzdrowić.
Żaden hokus-pokus
Z drugiej strony, w przestrzeni publicznej pojawiają się m.in. wypowiedzi Pana Prezydenta RP, niewątpliwie najważniejszej osoby w państwie polskim, jeżeli chodzi o powoływanie sędziów, iż nie pozwoli na żadną weryfikację powołanych przez niego w ostatnich latach sędziów, co dotyczy obecnie ok. dwóch/trzecich sędziów Sądu Najwyższego.