Piotr Kardas, Maciej Gutowski: Trybunał nie odżyje

Uprawnienia przewodniczącego Trybunału Stanu są tak duże, że może on sterować przebiegiem postępowania.

Publikacja: 10.01.2024 02:00

Piotr Kardas, Maciej Gutowski: Trybunał nie odżyje

Foto: Adobe Stock

Porządkowanie sfery publicznej przynosi komplikacje. Niektóre można było przewidzieć. Inne to konsekwencje aktualnych „działań naprawczych”. Potrzeba poszukiwania rozwiązań niestandardowych wydaje się oczywista. Proces przywracania praworządności po latach systemowego jej deformowania obejmuje dwie sfery. Retrospektywną, związaną z oceną prawną naruszeń prawa w przeszłości oraz prospektywną, by zapewnić sprawne funkcjonowanie społeczeństwa i państwa w systemie respektującym rządy prawa. W osiąganiu tego celu mógłby odegrać rolę Trybunał Stanu. Naruszenia prawa związane ze zmianami w systemie ustrojowym TK, SN, NSA, sądów powszechnych, prokuratury, służb, skutkujące ich podporządkowaniem organom władzy politycznej, złamanie wolności mediów, unicestwienie służby cywilnej i polityczne podporządkowanie spółek Skarbu Państwa to niektóre z kwestii wymagających wyjaśnienia i reakcji.

Poszukiwanie formuły zmierzenia się z przeszłością pełną zarzutów rażącego naruszenia prawa to zadanie pierwszoplanowe. Doświadczenia różnych krajów zdają się sugerować dwie przeciwstawne drogi działań naprawczych.

Czytaj więcej

Kardas, Gutowski: Komisja śledcza ułatwi czy utrudni naprawę systemu?

Z jednej działania porządkujące przez aktualnie sprawujących władzę oraz pozostawienie kwestii rozliczeń sądom powszechnym. Z drugiej jakaś forma modelu sprawiedliwości tranzycyjnej.

Ta druga formuła zdaje się wykazywać przewagi nad pozostawieniem rozliczenia przeszłości wywołującej zasadnicze wątpliwości działającemu w normalnym trybie wymiarowi sprawiedliwości. Po pierwsze umożliwia połączenie rozliczenia i jakieś formy pojednania, a więc projekcji przyszłości. Po wtóre stwarza szanse połączenia ocen opartych na prawie z ocenami politycznymi. Po trzecie gwarantuje transparentność procesu.

Organem, który mógłby się przydać w procesie sprawiedliwości tranzycyjnej, jest Trybunał Stanu. Racjonalnie wykorzystywany, umożliwia rozliczenie przeszłości i działania projektujące przyszłość. Trudno jednak myśleć o TS w perspektywie realizacji koncepcji sprawiedliwości tranzycyjnej. Doświadczenia związane z funkcjonowaniem tego organu w ciągu trzydziestu lat nie napawają optymizmem. Przyjęte z wyprzedzeniem regulacje powodują, że jest on symbolem instytucji podporządkowanej jednoosobowemu sterowaniu. Wystarczy spojrzeć na nowy regulamin Trybunału z 19 stycznia 2022 r. cementujący i umacniający pozycję przewodniczącego TS, by dostrzec, że wykorzystanie tej instytucji do rozliczenia przeszłości wymagałoby wybitnych kompetencji prawniczych, będących przeciwwagą kształtowanej regulaminowo pozycji przewodniczącego i tamą dla opartej na regulaminie obstrukcji.

Zgodnie z aktualnym brzmieniem § 4 regulaminu przewodniczący kieruje pracami TS, mając w praktyce kompetencje bardzo daleko idące. Pozwalają na kontrolę nad sprawami, składami, porządkiem czynności procesowych. Przewodnicząca TS może więc sterować przebiegiem postępowania, wykonując uprawnienia prezesa sądu i przewodniczącego wydziału. By temu przeciwdziałać, wszyscy pozostali sędziowie TS powinni dysponować wybitnym kunsztem prawniczym i klarowną koncepcją. Tylko wtedy bowiem manipulacja składami nie przyniesie w pełni oczekiwanego efektu.

Wybór sędziów nie odbywał się chyba jednak z przekonaniem, że regulacje prawne wymagać będą podejmowania skomplikowanych zabiegów z zakresu wykładni i stosowania prawa, opartych na określonych założeniach z filozofii prawa służących przypisanych mu systemowo funkcjom.

To sprawia, iż spojrzenie na możliwość realizacji przez Trybunał Stanu funkcji związanych ze sprawiedliwością tranzycyjną oceniamy pesymistycznie.

Trzeba pamiętać, że regulamin Trybunału Stanu został uchwalony na podstawie art. 27 ust. 1 ustawy o Trybunale Stanu. 26 listopada 2021 r. weszła w życie nowelizacja tej ustawy (DzU z 2021 r., poz. 1560), w której kompetencja uchwalenia regulaminu została przyznana samemu Trybunałowi Stanu. Dodatkowo, regulamin może być zmieniony na mocy uchwały proponowanej przez przewodniczącą Trybunału Stanu. Legitymacja do jej zgłoszenia nie przysługuje innym sędziom TS. Zmiana zatem, w razie bierności przewodniczącej, wymagałaby zmiany ustawy. To zaś może stanowić jeszcze przez dosyć długi okres niemożliwą do przezwyciężenia przeszkodę.

Z kolei wybory do aktualnego Trybunału Stanu znacząco utrudniają ewentualne stwierdzenie konstytucyjnej wadliwości wyboru członków Trybunału Konstytucyjnego z uwagi na niespełnienie wymagań kompetencyjnych.

Konstytucyjnie równoważne co do rangi trybunały powinny bowiem co do zasady być traktowane z podobną powagą, choć trzeba przyznać, że są one inaczej kompetencyjnie ukształtowane, co być może w pewnym zakresie usprawiedliwia nisko ustawioną poprzeczkę kompetencyjną w toku wyborów do aktualnego Trybunału Stanu.

Zgodnie bowiem z art. 199 Konstytucji RP, co najmniej połowa członków Trybunału Stanu powinna mieć kwalifikacje wymagane do zajmowania stanowiska sędziego.

Tym samym można bronić poglądu, że do Trybunału Stanu konstytucja nie wymaga tak wysokich progów kompetencyjnych jak do Trybunału Konstytucyjnego. To jednak nie załatwia problemu efektywności Trybunału Stanu.

Wydaje się, że liczenie dziś na prawidłowe postępowania przed Trybunałem Stanu to wizje fantasmagoryczne. Możliwość jednoosobowego kierowania pracami tego sądu umożliwia kształtowanie i kontrolowanie składów oraz przebiegu postępowania.

Merytoryczny dyskurs na tej płaszczyźnie jest bardzo skomplikowany, zaś dysponowanie władczymi kompetencjami przez przewodniczącą utrudnia realizację koncepcji sprawiedliwości tranzycyjnej. Prawdopodobna niemożność zmiany regulaminu zamrozi istniejący stan na lata.

W efekcie, na zapowiadane „odrodzenie” Trybunału Stanu chyba nie ma co liczyć. Pozostanie najprawdopodobniej instytucją martwą, symbolem bezsilności prawa.

Rozliczenie przeszłości odbywać się zaś będzie w oparciu o inne narzędzia. Pytanie tylko, czy taka formuła przyniesie oczekiwane efekty.

Autorzy są profesorami prawa i adwokatami

Porządkowanie sfery publicznej przynosi komplikacje. Niektóre można było przewidzieć. Inne to konsekwencje aktualnych „działań naprawczych”. Potrzeba poszukiwania rozwiązań niestandardowych wydaje się oczywista. Proces przywracania praworządności po latach systemowego jej deformowania obejmuje dwie sfery. Retrospektywną, związaną z oceną prawną naruszeń prawa w przeszłości oraz prospektywną, by zapewnić sprawne funkcjonowanie społeczeństwa i państwa w systemie respektującym rządy prawa. W osiąganiu tego celu mógłby odegrać rolę Trybunał Stanu. Naruszenia prawa związane ze zmianami w systemie ustrojowym TK, SN, NSA, sądów powszechnych, prokuratury, służb, skutkujące ich podporządkowaniem organom władzy politycznej, złamanie wolności mediów, unicestwienie służby cywilnej i polityczne podporządkowanie spółek Skarbu Państwa to niektóre z kwestii wymagających wyjaśnienia i reakcji.

Pozostało 85% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian