Mikołaj Małecki: Zabójczy ser, płonący anioł i pirat drogowy

Państwo praworządne i demokratyczne to podstawowy dogmat sensownego prawa karnego.

Publikacja: 03.01.2024 02:00

Mikołaj Małecki: Zabójczy ser, płonący anioł i pirat drogowy

Foto: Adobe Stock

Prawo karne jest wszędzie, obowiązuje każdego, obejmuje niemal wszystkie dziedziny życia. Warto wspólnie przyglądać się jego tworzeniu, interpretowaniu i stosowaniu.

Czy rzucenie plasterkiem sera w człowieka rodzi odpowiedzialność karną za zabójstwo? W listopadzie każdego roku akademickiego zadaję to pytanie osobom studiującym prawo. Może wydawać się absurdalne, choć sprawa jest autentyczna.

Zdarzyło się to w Wielkiej Brytanii. Trzynastoletni Karanbir miał dokuczliwą alergię na nabiał. Pewnego dnia szkolny kolega rzucił w niego plasterkiem sera. Wybryk skończył się tragicznie: Karanbir dostał wstrząsu anafilaktycznego. Zmarł dziesięć dni później w szpitalu.

Występek czy zbrodnia

Rzucenie w kogoś czymkolwiek to naruszenie jego nietykalności cielesnej. Kara za to znacząco odbiega od sankcji grożącej za zabójstwo. Przyczyna śmierci jest niewątpliwa: alergia na nabiał, żółty ser rzucony przez kolegę. Po nitce do kłębka trafiamy na sprawcę. Czy prozaiczna zaczepka ma się skończyć więzieniem?

Prawidłowa ocena sytuacji wymaga jeszcze uwzględnienia jednego czynnika: wiedzy. Jeśli kolega wiedział, że Karanbir cierpi na poważną alergię, ser będzie uznany za narzędzie zbrodni, a kwalifikacja prawna czynu to umyślne zabójstwo. Kto sprytnie wykorzystuje sytuację, by zagrozić czyjemuś życiu, dopuszcza się zabójstwa zagrożonego dożywotnim pozbawieniem wolności. Jeśli jednak kolega nie zdawał sobie sprawy z tej nietypowej alergii, nie będzie uznany za zabójcę, bo skutek to zrządzenie losu, a nie dzieło człowieka. Nieprzewidywalne następstwa czynu nie rodzą odpowiedzialności.

„Prawo karne” brzmi groźnie. Kodeks karny mówi, co jest karalne, ale też, w jakich sytuacjach represja nie jest uzasadniona. Weźmy kazus „płonącego anioła” (oficjalna nazwa z literatury prawniczej), z którym mierzył się polski Sąd Najwyższy. Nauczycielki zorganizowały szkolne jasełka. Uczennice w przebraniu aniołów szły ku scenie. Niosły zapalone świece. Od ognia ze świecy zajął się strój anioła, uczennica doznała poważnych poparzeń. Nauczycielki oskarżono o spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu człowieka i sprowadzenie niebezpieczeństwa pożaru.

Niebezpieczne jasełka istotnie różnią się od przypadku z serem. Wata, tektura, klej, łatwopalne elementy skrzydeł aniołów i alby w połączeniu z ogniem – idealny przepis na tragedię. Nie można tego powiedzieć o plasterku sera. Mimo to nauczycielki zostały uniewinnione.

SN zauważył, że formalny zakaz używania w szkole otwartego ognia nie wyklucza tradycyjnych uroczystości i inscenizacji artystycznych; symboliczny ogień jest akceptowany kulturowo. Uczennice miały po szesnaście–siedemnaście lat, można więc było przypuszczać, że potrafią się z nim bezpiecznie obchodzić. Ułożony przez nauczycielki scenariusz zakładał zapalenie świec dopiero na scenie. Aktorki zapaliły je wcześniej, bez konsultacji z opiekunkami, musiały potem przenieść ogień między rzędami krzeseł. O tragedii zadecydował splot nieszczęśliwych okoliczności, a nie błędy w organizacji jasełek.

Jeszcze bardziej godny kary wydawał się przypadek Froga. Pirat drogowy jeździł ulicami Warszawy. Nagraniami z szaleńczej jazdy chwalił się w internecie. Wymuszał pierwszeństwo przejazdu, nie respektował czerwonych świateł, wyprzedzał w miejscach niedozwolonych, przekraczał dopuszczalną prędkość. Mnóstwo naruszeń prawa, które zagrażały różnym uczestnikom ruchu.

Ano właśnie: różnym uczestnikom ruchu na różnych odcinkach pirackiej trasy, a nie naraz wielu osobom w danym miejscu i czasie.

Nie ma takiego przestępstwa jak sprowadzenie zagrożenia dla pojedynczych pieszych czy pojazdów. Przestępstwem jest spowodowanie wypadku drogowego: musi nastąpić jakieś „zderzenie” i co najmniej uszczerbek na zdrowiu człowieka. Przestępstwem jest też sprowadzenie katastrofy, jednak tylko wtedy, gdy zagrożenie dotyczy naraz wielu osób lub mienia w wielkich rozmiarach. Bezkolizyjna jazda nie podpada pod kodeks karny.

Decydujące w sprawie Froga okazało się słowo „wiele”. A prawnicy nie są zgodni, ile to jest „wiele”: jedni twierdzą, że co najmniej dziesięć, inni, że przynajmniej sześć, jeszcze inni relatywizują to określenie w zależności od sytuacji.

Istotne było też, czy można sumować pojedyncze osoby zagrożone przez pirata drogowego, by uzbierać ich „wiele”. Dowodziłem, że to wykluczone. Suma wykroczeń drogowych nie tworzy przestępstwa: nie ma w kodeksie karnym takiego przepisu. Sąd badający uczynki Froga zgodził się z tą interpretacją. Frog odpowiedział karnie za sumę wykroczeń, lecz nie można ich było zsumować, by osiągnąć przestępny pułap „wielu” zagrożonych osób.

Co łączy sprawę zabójczego sera, płonącego anioła i pirata Froga? Być może rozminięcie się intuicji prawniczych ze społecznym poczuciem sprawiedliwości. Granice tolerancji dla nieostrożności i ryzyka w codziennym życiu. Czy wielki przypadek powinien rodzić odpowiedzialność karną? Kto sprawił, że coś się stało? Co to znaczy być „sprawcą”? Czy wiedza o zagrożeniu nakłada na obywatela większe powinności? Czy można na siłę szukać paragrafów, by naprawić każde wyrządzone zło?

Warto o to walczyć

O tym wszystkim od 2012 r. dyskutujemy na blogu Dogmaty Karnisty. Zawodowo badam prawo karne, a nauka i dogmaty raczej nie idą z sobą w parze. Spójrzmy jednak na to od innej strony. Dogmaty to coś fundamentalnego, niezbędne ramy i niezmienne standardy, których należy się trzymać – niezależnie od sytuacji. To też nienaruszalne wartości. Coś, o co warto walczyć. Państwo praworządne, demokratyczne i obywatelskie to podstawowy „dogmat” sensownego prawa karnego.

Prawo karne jest wszędzie, obowiązuje każdego, obejmuje niemal wszystkie obszary życia. Jak widać, mały kawałek sera może stać się narzędziem zbrodni, niekiedy szkolne jasełka grożą niebezpieczeństwem, a piracki rajd po mieście może skończyć się uniewinnieniem. Z pewnością nie zabraknie zdarzeń, nowych i starych regulacji prawnych, rozmaitych pomysłów polityków, dobrych i złych orzeczeń, którym warto się będzie przyglądać.

Prawo karne jest wszędzie, obowiązuje każdego, obejmuje niemal wszystkie dziedziny życia. Warto wspólnie przyglądać się jego tworzeniu, interpretowaniu i stosowaniu.

Czy rzucenie plasterkiem sera w człowieka rodzi odpowiedzialność karną za zabójstwo? W listopadzie każdego roku akademickiego zadaję to pytanie osobom studiującym prawo. Może wydawać się absurdalne, choć sprawa jest autentyczna.

Pozostało 94% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian