Marek Domagalski: Nad TSUE jest jeszcze rozsądek

Wielu polskich prawników i polityków mówiło: nakaz Trybunału jest jaki jest, ale trzeba go wykonać. To smutne.

Publikacja: 05.12.2023 02:00

Marek Domagalski: Nad TSUE jest jeszcze rozsądek

Foto: Adobe Stock

Spór o drastyczne środki tymczasowe TSUE zastosowane w sprawie Turowa i byłej już Izby Dyscyplinarnej SN powinien być tak długo przypominany w Polce i Unii, aż ten błąd TSUE zostanie naprawiony, a unijna procedura ucywilizowana.

Wielu uczestników rozprawy przed Trybunałem Konstytucyjnym nie zostawiło suchej nitki na wydanym jednoosobowo przez wiceprezes TSUE nakazie wstrzymania pracy tej wielkiej kopalni, a w konsekwencji także elektrowni. Nakazie, który po pierwsze był niewykonalny, po drugie w praktyce nie był tymczasowy, ale ostateczny, po trzecie gospodarczo i społecznie arcykosztowny.

Czytaj więcej

Waldemar Gontarski: Jak nie TSUE to WSA

W Polsce podobny nieracjonalny nakaz byłby zaraz uchylony przez sąd wyższej instancji, tymczasem o TSUE wielu polskich prawników i polityków mówiło: jest nakaz jaki jest, trzeba go wykonać. To smutne. Nie skorzystałbym i nie polecałbym nikomu adwokata, który radzi, aby wykonać absurdalny wyrok. Tak można potraktować złośliwy mandat za 100 zł, aby nie tracić czasu na jego podważanie, ale nie tak drastyczne i kosztowne orzeczenie TSUE.

Przedstawiciel prezydenta Andrzeja Dudy prof. Dariusz Dudek sugerował TK, aby potraktował te zaskarżone orzeczenia TSUE jako ekscesy sądowe wydane poza kompetencjami TSUE), a nie kwestionował traktatowej procedury ich stosowania. Owszem, ułomnej i niepełnej, ale nie można dawać pretekstu do podejrzeń czy zarzutów, że Polska nie respektuje wiążącego ją prawa międzynarodowego, w tym wypadku traktatu o funkcjonowaniu UE.

Nie wiem, czy i jak orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego wpłynie na te dwie trudne sprawy w relacjach Polski z Unią (pierwszą udało się zakończyć ugodą z Czechami, a Izbę Dyscyplinarną zlikwidowano w przewidzianym konstytucyjnie trybie, czyli ustawą, co nie mogło nastąpić z dnia na dzień, a tego oczekiwał TSUE). Sprawy przed TK, a zwłaszcza jego wyroki, są forum poważnego roztrząsania trudnych prawnych i politycznych relacji na linii Warszawa–Bruksela i Luksemburg, Polska –Unia, i formą dialogu w razie sporów między trybunałami krajowymi i TSUE. Władze państwa członkowskiego nie mogą zaś akceptować wyroków je krzywdzących, a tym bardziej absurdalnych, których w cywilizowanym świecie nie można uznać za wyroki. Mają je zwalczać zarówno środkami prawnymi, jak i politycznymi, które w relacjach Unia–państwa członkowskie są przecież powiązane.

Spór o drastyczne środki tymczasowe TSUE zastosowane w sprawie Turowa i byłej już Izby Dyscyplinarnej SN powinien być tak długo przypominany w Polce i Unii, aż ten błąd TSUE zostanie naprawiony, a unijna procedura ucywilizowana.

Wielu uczestników rozprawy przed Trybunałem Konstytucyjnym nie zostawiło suchej nitki na wydanym jednoosobowo przez wiceprezes TSUE nakazie wstrzymania pracy tej wielkiej kopalni, a w konsekwencji także elektrowni. Nakazie, który po pierwsze był niewykonalny, po drugie w praktyce nie był tymczasowy, ale ostateczny, po trzecie gospodarczo i społecznie arcykosztowny.

Pozostało 80% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Szef stajni Augiasza
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Premier, komuna, prezes Manowska i elegancja słów
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Konstytucyjne credo zamiast czynnego żalu
Rzecz o prawie
Witold Daniłowicz: Myśliwi nie grasują. Wykonują zlecenia państwa
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Wybory okazją do zmian