W rynek warzyw uderzyły problemy z trzech stron: zmiany klimatyczne, kryzys energetyczny i wysoki kurs euro. To wszystko przyniosło rekordowo drogie warzywa. Drożej już raczej nie będzie, choć czy i kiedy będzie taniej – tego nikt pod nazwiskiem nie chce powiedzieć. Dodatkowo, oprócz pomidorów i papryki czterokrotnie zdrożała polska cebula. Padła ofiarą własnego sukcesu, bo plony w Europie się nie udały, więc do polskich producentów dzwoni cały świat.
Szokujące ceny i puste półki
W polskich sklepach i na bazarach pomidory są drogie, czasem nawet absurdalnie drogie. W hurcie papryka czerwona kosztowała pod koniec lutego po 21 zł za kg, pomidory po 15 zł, a ich ceny z tygodnia na tydzień skoczyły odpowiednio o 3 i nawet 9 proc. To są jednak ceny, po których hurtownie kupują od bezpośrednich importerów, a kolejni pośrednicy dokładają swoje marże. W środę na bazarze pod Warszawą pomidory można było okazyjnie kupić po 30 zł.
Czytaj więcej
Kto nadal zechce jeść pomidory, rzodkiewki czy sałatę o każdej porze roku, również poza sezonem, za tę przyjemność zapłaci astronomiczną cenę.
Jak wyjaśnia Maciej Kmera, rzecznik prasowy Giełdy Bronisze, jednego z głównych rynków hurtowych warzyw i owoców w Polsce, wysokie ceny to efekt niskiej podaży. – Papryki jest mało, stąd wysoka cena. A jest jej mało, bo w Hiszpanii zapanowała niespotykana zima, nocne przymrozki, chłodne dni, co opóźniło dojrzewanie i straty w uprawach – mówi Kmera. Dziś 70 proc. papryki z importu pochodzi z Hiszpanii, jej ceny kształtują się na poziomie 18–20 zł w dużym hurcie. Tureckie papryki, skąd pochodzi reszta importowanych warzyw, są odrobinę tańsze, 17–18 zł, ale podaż nie jest stabilna. Jak przyznaje rzecznik, realna cena za paprykę w hurcie powinna o tej porze sięgać 10–12 zł, to pokazuje skalę tegorocznych podwyżek. – Dostajemy jednak sygnały od importerów, że poprawia się sytuacja pogodowa, nie będzie tak dobrze, jak w latach ubiegłych, ale nie będzie też aż tak drogo – mówi Kmera.