Jędrzej Bielecki: O czym świadczy konflikt Viktora Orbána z rządem Donalda Tuska?

Ostry spór, jaki rozgorzał między Polską i Węgrami, pokazuje, jak daleko nasz kraj zaszedł w odbudowie państwa prawa.

Publikacja: 30.07.2024 15:08

Viktor Orbán

Viktor Orbán

Foto: AFP

Był czas, kiedy polskie władze chciały „Budapesztu w Warszawie”. Dziś jednak coraz więcej Węgrów chce „Warszawy w Budapeszcie”. Agregator sondaży portalu Politico pokazuje, że nowa opozycyjna partia Tisza Petera Magyara cieszy się już poparciem 30 proc. głosujących nad Dunajem podczas gdy rządzący nieprzerwanie od 2010 roku krajem Fidesz może liczyć na poparcie 44 proc. ankietowanych. W warunkach niemal pełnej kontroli reżimu nad mediami to bardzo słaby wynik. 

Nic dziwnego, że Polacy, którzy jesienią zeszłego roku pokazali, jak można przy urnach odsunąć od władzy nacjonalistyczny populizm, stali się obiektem coraz większej wrogości ze strony Viktora Orbána i jego kliki. Doniesienia o masowej korupcji na Węgrzech oznaczają przecież, że w razie porażki wyborczej, wielu z rządzących nie tylko będzie musiało pogodzić się z utratą dotychczasowych przywilejów, ale może skończyć w więzieniu.

Dla Jarosława Kaczyńskiego „premier Victor Orbán pozostaje sojusznikiem” Polski

Najnowszą ofensywę przeciw Warszawie Orbán zaczął od pozbawionych podstaw zarzutach dotyczących tego, że zdecydowanie antyrosyjska polityka polskich władz to tylko wyraz hipokryzji, bo jednocześnie Polska miałaby wciąż importować rosyjską ropę.

Potem już było tylko gorzej. Szef węgierskiego MSZ, całkowicie porzucając resztki kindersztuby uznał, że polska dyplomacja „babra się w błocie”. To była reakcja na uwagi Radosława Sikorskiego, że Węgry popadły w izolację w Unii, bo prowadzą egoistyczną politykę zbliżenia z Rosją i Chinami oraz jego zastępcy, Władysława Bartoszewskiego, że Budapeszt powinien rozważyć opuszczenie Unii i NATO, skoro tak bardzo nienawidzi tych organizacji. 

Czytaj więcej

Viktor Orbán zarzuca Polakom hipokryzję. Wiceszef dyplomacji odpowiada

W Polsce nie ma niestety zgody, jak traktować autorytarnego, węgierskiego przywódcę. Po jego wizycie w Moskwie na początku lipca Jarosław Kaczyńskie powiedział, że „premier Orbán pozostaje naszym sojusznikiem”, choć zaznaczył, że w podejściu do Ukrainy się z nim różni. Bardziej zgodni gdy idzie o stosunek do władz w Budapeszcie są natomiast przywódcy Unii.

Dla Polski ostry spór z Węgrami oznacza ostateczną przebudowę strategii zagranicznej. Grupa Wyszehradzka jest martwa i konieczne jest znalezienie dla niej alternatywnych rozwiązań

W bezprecedensowym geście protestu przedstawiciele krajów „27” postanowili nie brać udziału w nieformalnych spotkaniach, jakie na Węgrzech organizuje miejscowy rząd, który w tym półroczu sprawuje przewodnictwo we Wspólnocie. Jeśli ta strategia się utrzyma, może mieć fatalne skutki dla Fideszu, który w istotnym stopniu zawdzięczał utrzymanie się u władzy unijnym dotacjom.

Ostry spór z Węgrami oznacza, że Grupa Wyszehradzka stała się ostatecznie martwa

Dla Polski ostry spór z Węgrami oznacza ostateczną przebudowę strategii zagranicznej. Grupa Wyszehradzka jest martwa i konieczne jest znalezienie dla niej alternatywnych rozwiązań. Jedną z nich mógłby być Trójkąt Weimarski, jednak paraliż władzy we Francji mocno ogranicza skuteczność tego formatu. Innym pomysłem jest wzmocnienie współpracy w rejonie Morza Bałtyckiego albo postawienie na dwustronne relacje w szczególności z Czechami czy Niemcami.

Ale niezależnie od skuteczności takich rozwiązań, Polska nie ma wyboru. Orbán stał się bowiem miarą przyzwoitości. Poszedł tak daleko już nie tylko w niszczeniu państwa prawa i demokracji, ale także w nawiązaniu bliskiej współpracy ze zbrodniczymi reżimami w Moskwie i Mińsku oraz totalitarnymi Chinami, że dla tych, którzy miłują wolność, utrzymywanie z nim dobrych relacji stało się po prostu niemożliwe. 

Był czas, kiedy polskie władze chciały „Budapesztu w Warszawie”. Dziś jednak coraz więcej Węgrów chce „Warszawy w Budapeszcie”. Agregator sondaży portalu Politico pokazuje, że nowa opozycyjna partia Tisza Petera Magyara cieszy się już poparciem 30 proc. głosujących nad Dunajem podczas gdy rządzący nieprzerwanie od 2010 roku krajem Fidesz może liczyć na poparcie 44 proc. ankietowanych. W warunkach niemal pełnej kontroli reżimu nad mediami to bardzo słaby wynik. 

Pozostało 88% artykułu
Publicystyka
Marek Kozubal: Powódź to jednak nie jest wojna
Publicystyka
Kazimierz Wóycicki: Pisowskie zwyczaje nowej ministry kultury przy zwalnianiu Roberta Kostry z MHP
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Dlaczego Izrael nie powinien atakować Hezbollahu wybuchającymi pagerami
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Atak pagerami na Hezbollah. Jak premier Izraela pomaga Trumpowi
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Publicystyka
Łukasz Warzecha: Obustronne rozczarowanie Polaków i Ukraińców