Nadchodzące Narodowe Święto Niepodległości znakomicie obnaża nasze narodowe pęknięcia i szwy. Dawno nie było w Polsce takiego momentu, gdy już napiera nowe, a stare jeszcze dycha i żal mu odpuszczać. A miało być tak pięknie, race i flagi przygotowane, hasła na pamięć wykute i droga przemarszu wyznaczona. Jednak „zruszczony”, „zniemczony” i „zeuropeizowany” naród wybrał inaczej. Nie to, że nie chce być patriotyczny, ale w przyszłości chyba nie ma zamiaru tak świętować.
O kilka milionów Polaków za dużo zagłosowało za nową wizją patriotyzmu. Właśnie pęka ordynarnie położony pisowski szew, który miał spajać synów i córki narodu polskiego, oddzielając ich od reszty nie-Polaków, zdradziecko kryjących się w swojskich szeregach. Jest to koncepcja patriotyzmu, która zdumiewająco przypomina filozofię bolszewicką. Typy spod czerwonej gwiazdy też szukali wrogów wśród własnych obywateli. PiS dodał do tej koncepcji oryginalny rys, proponując jeszcze zagrożenie ogólnoeuropejskie. Wychodzi na to, że bali się wszystkich.
Czytaj więcej
Amerykanie mają 4 Lipca, Francuzi świętują 10 dni później – wszystko dzieje się w atmosferze parady, latem. Wykorzystajmy więc może nasz 15 Sierpnia, bo rocznica Bitwy Warszawskiej ma w sobie wszystko, by stać się naszym najważniejszym świętem narodowym.
Polak i nie-Polak mają dzisiaj prawo zamienić się miejscami. Może jednak tatuaż Polski Walczącej umiejscowiony na mięsistej polskiej łydzie nie jest wcale czynem patriotycznym? Może warto było go „wydziarać” w okolicy serca?
Strach 8 mln Polaków
Jednak zmiana rządu to nie tylko powód do radości. Zbyt wielu Polaków bardzo się dzisiaj martwi. Na ich oczach kruszą się fundamenty świata, entuzjastycznie budowanego przez ostatnie osiem lat. To „czego ma już nie być?” – pytają. Polski, dumy, rodziny, Boga i Kościoła? To nie są żarty, mówimy o emocji prawie 8 mln ludzi. Upojeni nektarem propagandy żyli w pięknym kraju – światowej potędze militarnej i gospodarczej, zgodnej z wolą Bożą, uczciwej, swojskiej, po prostu naszej. Poranek powyborczy musiał być dla nich wyjątkowo przykry. Do mlekodajnej Ojczyzny wkraczają półnadzy zdrajcy, goście spod tęczowej gwiazdy. Będą odbierane dzieci, zamykane kościoły, rozpadną się rodziny, a w naszych domach zamieszkają muzułmanie. Jednym słowem: koniec świata!