Pytanie o to, co zrobić, aby 11 listopada wyglądał inaczej, nie pojawiło się dopiero w powyborczy poranek. Zawisło w przestrzeni publicznej lata temu, pozostając właściwie bez odpowiedzi. Kolejny raz dzień ten upłynie pod znakiem emocji, jakie generuje Marsz Niepodległości, kończąc się awanturą. Wspólnotowa formuła obchodów Narodowego Święta Niepodległości pozostaje Świętym Graalem. A gdyby się z tym pogodzić i przyjąć, że innego 11 listopada nie będzie?
Organizatorzy Marszu Niepodległości tylko czekają, by móc otoczyć imprezę nimbem wyklętej
Bo co zmieni zakazanie marszu – jeśli jest w ogóle możliwe? Lub utrudnianie jego organizacji? Ani nie odczaruje tego dnia, kończąc spór i przynosząc zgodę jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ani nie sprawi, że nacjonalistyczna demonstracja straci na popularności, wręcz przeciwnie. Organizatorzy tylko czekają na to, by móc otoczyć imprezę nimbem wyklętej. To, co natomiast można zrobić, to konsekwentnie egzekwować prawo, kiedy uczestnicy dopuszczają się przemocy, nawołują do nienawiści i propagują totalitarny ustrój państwowy, wznosząc właściwe temu hasła lub posługując się określoną symboliką.
Czytaj więcej
Właśnie pęka ordynarnie położony pisowski szew, który miał spajać synów i córki narodu polskiego, oddzielając ich od reszty nie-Polaków – pisze poseł KO.
Realną zmianę zaś przyniesie to, co za chwilę się wydarzy: nowa władza w przeciwieństwie do poprzedniej przestanie wreszcie puszczać do organizatorów Marszu Niepodległości oko, a wręcz ich honorować. Wystarczy przypomnieć, że Robert Bąkiewicz startował w wyborach z list PiS.
Dwa pomysły na inne święto
To, co można zrobić, to otworzyć się na nowe możliwości. Po pierwsze, bazując na tym, co już się dzieje: nasza uwaga tego dnia koncentruje się na awanturze w Warszawie, podczas gdy w tym samym mieście oraz w wielu innych miejscach w Polsce podejmowanych jest wiele innych inicjatyw: od parady w Gdańsku czy święta kręcącego się wokół nadzianego białym makiem rogala w Poznaniu po gry czy warsztaty w mniejszych i większych muzeach i różne wystawy lub okolicznościowe biegi. Zatem warto tę przestrzeń poszerzać, wspierając podobne pomysły. A władza centralna ma do tego narzędzia: łatwo sobie wyobrazić konkursy grantowe dla instytucji i organizacji społecznych, z tym że tym razem nie powinny wygrywać ich wyłącznie podmioty prawicowe. Polifonia i mnogość aktorów społecznych sprzyjać będzie budowie wreszcie atmosfery święta.