Pół miliona ludzi na ulicach Warszawy 4 czerwca to wyraźny sukces Platformy Obywatelskiej. To sukces Donalda Tuska jako lidera i mówcy, bo to właśnie on, a zaraz za nim Rafał Trzaskowski, jawili się w przekazie medialnym jako liderzy tego tłumu. Gdy jednak w kolejnych artykułach przytaczane są słowa polityków PO o bezwarunkowym poczuciu sukcesu, nie czuję się ani pewnie, ani spokojnie. Mimo pierwszego od dawna sondażu, w którym Koalicja Obywatelska prześcignęła PiS, nie wierzę już dziś w bezwarunkowe zwycięstwo opozycji. Do wyborów cztery i pół miesiąca. A PiS na pewno już dziś planuje kolejne kroki. Najwyższy czas na was, opozycjo.
Jakich zmian oczekują młodzi
Grunt pod walkę, którą obserwujemy już od dekad, czyli Donald Tusk kontra Jarosław Kaczyński, jest już zabetonowany. Według sondaży to mniejsze partie demokratyczne tracą – i prognoza jest taka, że będą tracić – na rzecz Koalicji Obywatelskiej. Młodzi ludzie tej walki nie chcą już jednak oglądać. Dla nich inne partie to alternatywa, a wyraźne postacie spoza PO i PiS często są idolkami i idolami – tak jest choćby z posłankami Lewicy, np. porównywaną do amerykańskiej kongresmenki Alexandrii Ocasio-Cortez Agnieszką Dziemianowicz-Bąk, czy tak było z Szymonem Hołownią, gdy kandydował w wyborach prezydenckich w 2020 r. Marszem 4 czerwca szeroko ekscytują się pokolenia 45+, a nawet 60+, czyli stały elektorat PO. To nie wystarczy.
Czytaj więcej
Jeśli ktoś, kto kreuje się na lidera opozycji, nie jest w stanie publicznie powiedzieć, że aktualne kryzysy to skutek naszej zależności od paliw kopalnych, to nie mamy do czynienia z realną zapowiedzią zmian, tylko powtórką krótkowzrocznego podejścia prowadzącego nas donikąd.
Gdy Andrzej Duda został prezydentem po raz pierwszy, miałam 14 lat. Później PiS wygrało wybory parlamentarne i wiele kolejnych, więc całe moje politycznie świadome życie to rzeczywistość projektowana przez obecną partię rządzącą. To Polska, w której żyje się niełatwo, często ma się poczucie beznadziei i braku możliwości zmiany. W tej rzeczywistości państwo zwyczajnie mnie nie chroni, bo dla partii rządzącej nie jestem potencjalnym elektoratem.
Młode kobiety nie głosują na PiS, dlatego można im odbierać podstawowe prawa, jak w przypadku aborcji. Można nie traktować poważnie wyzwań przed nimi stojących, jak mocno utrudnione usamodzielnienie się, bo koszty życia – od jedzenia przez wynajem mieszkania po rachunki za energię – są dla nas nie do przeskoczenia. Można ignorować brak poczucia bezpieczeństwa, które odczuwamy przez powyższe, ale również w wyniku znikomego dostępu do usług publicznych – to właśnie dlatego nie chcemy mieć dzieci.