Kilkadziesiąt firm oraz kilkanaście tysięcy ton zboża, które przywieziono z Ukrainy i sprzedawano, ukrywając jego pochodzenie i przeznaczenie – taka jest na dziś skala zbożowego oszustwa ustalona w ciągu zaledwie dwóch tygodni w śledztwie rzeszowskiej prokuratury. To, co działo się z technicznym zbożem już po przekroczeniu polskiej granicy, badają także służby skarbowe – dowiedziała się „Rzeczpospolita”.
Kilkadziesiąt firm
Na podstawie analiz Krajowej Administracji Skarbowej dotyczące importerów zboża technicznego z Ukrainy rozpoczęto wiele kontroli celno-skarbowych, które potwierdziły nieprawidłowości, o jakich od ubiegłego roku alarmowali polscy rolnicy (pisała o tym m.in. „Rzeczpospolita”).
Czytaj więcej
Rolnicy protestują, bo do Polski wjeżdża zboże z Ukrainy na dziko, bez badań, pod pretekstem, że nie służy do konsumpcji.
Masowo sprowadzane do Polski ukraińskie zboże „techniczne” (nie ma takiej kategorii klasyfikacji) praktycznie nie podlegało kontrolom granicznym, a tuż po wjechaniu do kraju było sprzedawane jako paszowe lub konsumpcyjne. „Ofiarami” padli m.in. renomowani krajowi producenci mąki. Obecnie we wszystkich tych sprawach toczą się postępowania o tzw. oszustwa wielkiej wartości i o oszustwa celne.
– Obecnie prowadzimy siedem połączonych postępowań. Dotyczą łącznie kilkunastu milionów kilogramów zboża, a ustalonych jest kilkadziesiąt podmiotów. To firmy, które sprowadzały towar do Polski, oraz takie, które następnie nim obracały – mówi nam prok. Hanna Biernat-Łożańska, rzeczniczka Prokuratury Regionalnej w Rzeszowie, gdzie zbożowe nadużycia bada zespół prokuratorów.