Wbrew pozorom sprawa otrzymania znaleźnego wcale nie jest przesądzona. Przepisy rzeczywiście pozwalają domagać się 10 proc. wartości rzeczy, ale tylko wówczas, gdy znalazca „zgłosi swe roszczenie najpóźniej w chwili wydania rzeczy osobie uprawnionej do odbioru" (art. 186 kodeksu cywilnego).
Innymi słowy, czytelnik może liczyć na znaleźne, jeżeli uda mu się odszukać właściciela pieniędzy. Skoro znalazł cały portfel, to być może są w nim także dokumenty, co pozwoliłoby dotrzeć do osoby, która zgubiła pieniądze. Wówczas, oddając zainteresowanemu jego własność, znalazca powinien zaznaczyć, że chce otrzymać znaleźne. Wtedy właściciel musi mu dać przewidziane w kodeksie 10 proc. odzyskanej kwoty. Teoretycznie powinien też dodać 10 proc. wartości portfela, ale w praktyce mało kto będzie tym sobie zaprzątał głowę.
O otrzymaniu znaleźnego należy powiadomić urząd skarbowy. Trzeba bowiem zapłacić podatek od przychodów z innych źródeł.
Sytuacja się komplikuje, gdy znalazca nie zdoła ustalić, do kogo należała zguba. Artykuł 184 k.c. zobowiązuje go do przekazania pieniędzy „właściwemu organowi". Zgodnie z rozporządzeniem w sprawie rzeczy znalezionych (DzU z 1966 r. nr 22, poz. 141 ze zm.) jest to starosta, czyli w praktyce urząd powiatowy. Urzędnik powinien pokwitować przyjęcie rzeczy i zaznaczyć, że znalazca jest zainteresowany znaleźnym. Tu uwaga. Jeśli przynoszący znalezione pieniądze do urzędu nie zgłosi chęci odebrania znaleźnego, to bezpowrotnie utraci prawo do niego. Nie można więc np. następnego dnia przyjść i powiedzieć, że po przemyśleniu postanowiliśmy jednak domagać się należnej kwoty.
O ile pieniądze muszą zostać przekazane urzędowi (tak jak papiery wartościowe, kosztowności oraz rzeczy mające wartość naukową lub artystyczną), o tyle sam portfel może być przechowywany przez znalazcę. Starosta jest zobowiązany podjąć próby odnalezienia właściciela zguby (np. publikując ogłoszenia w miejscowej prasie). Jeśli przez dwa lata (liczone od daty znalezienia) nie zgłosi się on, pieniądze przechodzą na rzecz Skarbu Państwa, który jest zobowiązany wypłacić znaleźne. Portfel zaś staje się własnością znalazcy.