Od kilku miesięcy obieg spraw w referatach wydziałów prawa pracy i ubezpieczeń społecznych znacznie przyspieszył. Sędziowie coraz częściej ślą spory do mediacji, bo w tej polubownej formie upatrują szansy szybszego zakończenia konfliktu. A biorąc pod uwagę to, że na rozstrzygnięcie sporu i pracownik, i pracodawca często czekają kilka czy kilkanaście miesięcy w sądzie, mediacja jest dla nich atrakcyjną propozycją.
Nowe lepsze
Do większej liczby skierowań spraw do mediacji przyczyniły się znowelizowane przepisy kodeksu postępowania cywilnego. Od 1 stycznia 2016 r. sędzia ma obowiązek cały czas nakłaniać strony postępowania do ugodowego załatwienia sprawy w drodze mediacji. Ten nowy wymóg uzupełnia art. 1838 k.p.c. Wskazuje, że sędzia na każdym etapie postępowania może skierować strony do mediacji.
Tu widać różnicę między rokiem 2015 a latami poprzednimi. Wcześniej procedura cywilna przewidywała, że sędzia mógł wysłać pozwanego i powoda tylko raz do mediacji i to przed zamknięciem pierwszej rozprawy >patrz ramka.
Sama mediacja to proces odformalizowany, kameralny. Nie liczą się w niej, kto i jakie ma dowody, ale to, jak pracownik z pracodawcą chcą się porozumieć. Mediator nie ocenia, nie rozstrzyga, kto ma rację. Jako osoba bezstronna i neutralna ma za zadanie pomóc wypracować to porozumienie, szukając punktów wspólnych łączących strony.
Posiedzenie mediacyjne jest prowadzone tak, aby skonfliktowani mogli ze sobą porozmawiać, np. o sprawach, na których opisanie nie było miejsca w pozwie. Dzięki temu mogą wziąć sprawy w swoje ręce i wypracować porozumienie, nie czekając na wyrok sądu, po którym zawsze jedna strona jest niezadowolona.