Jeszcze przed kilkoma laty w orzecznictwie Krajowej Izby Odwoławczej można się było spotkać z poglądem, że jeśli przedsiębiorca nie może wybronić przed nią swojej oferty, to nie powinno się badać jego zarzutów wobec firmy, która zajęła lepszą pozycję. Nie ma już bowiem w tym interesu, gdyż nie wygra przetargu.
Od pewnego czasu orzecznictwo KIO zmierza w odwrotnym kierunku. Jeśli w jednym odwołaniu zostaną zgłoszone zarzuty zarówno w obronie własnej oferty, jak i kwestionujące poprawność konkurencyjnej, to skład orzekający rozpoznaje i jedne, i drugie.
Tak stało się w przetargu na budowę obiektu dla Uniwersytetu Gdańskiego. Odrzucono z niego wszystkie oferty poza jedną. Jedna z wyeliminowanych firm odwołała się do KIO. Jej oferta została zakwestionowana, ponieważ zaproponowała nadziemny łącznik między budynkami uczelni. Tymczasem z odpowiedzi zamawiającego na jedno z pytań do specyfikacji wynikało wprost, że ma to być łącznik naziemny, czyli na poziomie gruntu.
Wykonawca przekonywał, że zaprojektowanie takiego łącznika byłoby niezgodne z uwarunkowaniami lokalizacyjnymi.
Skład orzekający nie uznał tego argumentu (Sygnatura akt: KIO 1931/11).