Jak relacjonuje "Fakt" Kinga K., robiąc zakupy w popularnym dyskoncie, używała kasy samoobsługowej. Pracownicy sklepu wykryli, że klientka nabija tańszy towar zamiast droższego: nie skasowała ogórka za 4 zł, a trzy bułki za 99 gr.; w miejsce kilku krówek wartych 2,5 zł, nabiła na paragon lizaka za 99 gr. Sklep powiadomił policję, wyliczając wartość swoich strat na 4 złote i 52 grosze.
Prokuratura oskarżyła kobietą o oszustwo, wnioskując o warunkowe umorzenie postępowania z rocznym okresem próby i naprawienie szkody.
Sąd zmienił kwalifikację czynu na zwykłe przywłaszczenie mienia. Jak przypomina gazeta, w tym przypadku wpływ na karę ma wartość szkody. Poniżej 500 zł kradzież taktowana jest jako wykroczenie.
Ostatecznie sąd uznał Kingę K. za winną popełnienia wykroczenia, ale zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary, orzekając tylko naganę.
Prokuratura złożyła apelację. - Dotychczas wszystkie takie przypadki były traktowane jako oszustwo i nie było z tym problemu. Dlatego chcemy, aby sąd II instancji wypowiedział się na ten temat, ocenił sytuację i odpowiednio zakwalifikował dany czyn. To ważne, bo to wyznacza pewną linię orzecznictwa i może mieć wpływ na wyroki w podobnych innych sprawach - mówi na łamach "Faktu" Grażyna Wiącek, szefowa Prokuratury Rejonowej w Chełmnie.