mnie też niepokoi, przypuszczenia obawy, że coś się z tymi wyborami może stać
Przepisy nakładają szereg wymogów, co do daty wyborów - muszą odbyć się w dniu wolnym od pracy oraz w ciągu 30 dni przed upływem czterech lat poprzedniej kadencji parlamentu. Dodatkowo prezydent musi zarządzić wybory nie później niż na 90 dni przed upływem czterech lat od rozpoczęcia obecnej kadencji.
Oznacza to, że prezydent Andrzej Duda może ogłosić swoją decyzję maksymalnie do 14 sierpnia, same wybory mogłyby się odbyć 15, 22 lub 29 października, lub 1 czy 5 listopada, również jako dni wolne od pracy. Prócz samej daty wyborów, termin jej ogłoszenia jest tak samo ważny ze strony "polityczno-technicznej", ponieważ to wtedy oficjalnie i formalnie mogą rozpocząć się kampanie wyborcze.
Do przedłużania ogłoszenia decyzji przez prezydenta odniosła się profesor Ewa Łętowska, była sędzia Trybunału Konstytucyjnego oraz pierwsza osoba pełniąca funkcję Rzecznika Praw Obywatelskich w Polsce - Nam się trafiło coś bardzo paskudnego w niedawnej historii, co dla mnie osobiście stanowi cezurę oznaczającą w gruncie rzeczy koniec państwa prawa. To były wybory prezydenckie, kiedy dwóch panów polityków sobie ustanowiło własny kalendarz wyborczy i wybory odbyły się nie wtedy, kiedy miały być zgodnie z prawem, tylko wtedy, kiedy politycy nam na to pozwolili, powiedziała w rozmowie w "Faktach po Faktach".
Czytaj więcej
Polityka już wkrótce znów przyspieszy. Prezydent Andrzej Duda ma coraz mniej czasu na wskazanie terminu wyborów parlamentarnych.