Dyktatura potrzebna Europie. Tunezja po wyborach prezydenckich

Kais Saied pozbył się rywali i wygrał ponownie wybory prezydenckie w Tunezji. Wcześniej zasłużył sobie na uznanie UE, ograniczając o połowę liczbę nielegalnych migrantów pokonujących Morze Śródziemne.

Publikacja: 07.10.2024 16:54

Kais Saied

Kais Saied

Foto: REUTERS/Tingshu Wang

Co się stało z Tunezją, niedawnym prymusem demokratyzacji i nadzieją Zachodu na inny świat arabski? Bunt, który doprowadził do obalenia 14 lat temu dyktatury Zin al-Abidina Ben Alego, zaraził inne kraje, rozpoczynając serię rewolucji arabskich.

Dziewięć lat temu cztery tunezyjskie organizacje zasłużone dla usunięcia Ben Alego dostały Pokojową Nagrodę Nobla za „budowę pluralistycznej demokracji”. 

Było tylko dwóch kontrkandydatów, jeden trafił do więzienia, drugi różni się od Kaisa Saieda „jak Miedwiediew od Putina”

Teraz rozmontowujący ją od kilku lat Kais Saied doczekał się reelekcji w niedzielnym głosowaniu. Oficjalnych wyników jeszcze nie poznaliśmy, ale państwowa telewizja podała exit poll: Saied dostał ponad 89 proc. głosów, a jego dwaj rywale, jeden siedzący od kilku dni w więzieniu, po kilka.

Czytaj więcej

Jerzy Haszczyński: Arabska kontrrewolucja

Ten uwięziony – Ajaszi Zammel, przedstawiający się w mediach społecznościowych jako przedsiębiorca – był jedynym realnym przeciwnikiem Saieda.

Drugi, Zuhair Maghzawi, zapewniał, że opuścił już obóz prezydencki i jest przeciwnikiem przywódcy. – W rzeczywistości Maghzawi jest rywalem Saieda, tak jak Miedwiediew był rywalem Putina – mówi „Rzeczpospolitej” Tarek Megrisi, ekspert ds. Afryki Północnej w think tanku European Council on Foreign Relations (ECFR). 

Ekspert ECFR: nawet wynik tych wyborów przypomina czasy dyktatury Ben Alego

Wielu potencjalnych kontrkandydatów Saied pozbył się wcześniej. Albo trafili za kraty, albo nie zostali dopuszczeni do wyborów z zaskakujących powodów, jak na przykład nagłe podniesienie minimalnego wieku z 35 do 40 lat, co wyeliminowało Olfę Hamdi, szefową małej partii i bizneswoman z doświadczeniem w Stanach Zjednoczonych.

– Po raz pierwszy od dziesięciu lat wybory prezydenckie nie były wolne, a ich wynik prawdopodobnie sfałszowany – podkreśla Tarek Megrisi. 

Czytaj więcej

Mój brat obalił dyktatora

Uważa, że w Tunezji znowu jest dyktatura, nawet rezultat uzyskany przez przywódcę w wyborach – około 90 proc. głosów – przypomina czasy Ben Alego. 

Były szef MSZ Tunezji: nie oczekiwaliśmy żadnych zmian przed wyborami, nie oczekujemy po wyborach

Niektórzy są łaskawsi, określają Tunezję jako kraj autorytarny czy kroczący w kierunku dyktatury.

– Natury obecnego reżimu nie da się w pełni porównać do reżimu Ben Alego, ale podobny jest brak prawdziwego politycznego wyboru. Organizacje pozarządowe i obrońcy praw człowieka byli bardzo krytyczni wobec reguł gry. Dlatego ani nie oczekiwaliśmy żadnych zmian przed wyborami, ani nie oczekujemy po nich – mówi „Rzeczpospolitej” Ahmed Abd ar-Rauf Unajes, emerytowany dyplomata, pierwszy szef MSZ Tunezji po obaleniu Ben Alego. 

Czasy Ben Alego i czasy Kaisa Saieda: podobieństwa i różnice. Także ekonomiczne

Jakie są jeszcze podobieństwa z epoką Ben Alego (1987–2011)? – Tunezja jest znowu represyjnym państwem policyjnym, z aktywnymi służbami, z zamykaniem przeciwników politycznych – wylicza Megrisi. 

Podstawowa różnica? – Ben Ali określał Tunezję jako hub dla inwestycji o liberalnym charakterze ekonomicznym, chciał coś wyciągnąć z globalizującej się gospodarki. Starał się przestrzegać umowy społecznej, był opresyjnym dyktatorem, ale w jakimś stopniu zapewniającym pracę i wzrost ekonomiczny. Saied tego nie oferuje, niszczy gospodarkę i jednocześnie prześladuje obywateli – dodaje analityk ECFR. 

Czytaj więcej

W Tunezji mniejszość dała prezydentowi wielką władzę

Według danych Banku Światowego średni wzrost PKB Tunezji w ostatniej dekadzie władzy Ben Alego był ponaddwukrotnie wyższy niż w kilkunastu latach po jego obaleniu, z tego pięć to czasy Saieda. Na dodatek od 2011 r. liczba ludności wzrosła z 11 mln do 12,3 mln. Bezrobocie wśród kobiet i młodzieży wynosi ponad 20 proc. 

Niezadowolenie z przemian po obaleniu dyktatury skłoniło Tunezyjczyków pięć lat temu do postawienia na Kaisa Saieda. Ten szorstki i przemawiający w nieatrakcyjny sposób profesor prawa konstytucyjnego przedstawił się jako człowiek spoza nowych elit, skorumpowanych, nepotystycznych, nieudolnych gospodarczo.

Saied, początkowo z dużym poparciem społecznym, uderzył w pluralizm polityczny (po 2011 r. w rządach były różnorodne partie, od lewicy po islamistów). W 2021 r. zawiesił parlament, potem dodał sobie uprawnień, uderzył w wolność mediów, podporządkowywał sobie wymiar sprawiedliwości. Nowy parlament wybrany na przełomie 2022 i 2023 r. to w zasadzie partia prezydencka, drobni sojusznicy i grupa posłów niezależnych. Prawie cała opozycja zbojkotowała tamte wybory, w których frekwencja była dramatycznie niska – 11 proc.

Czytaj więcej

Tunezyjczycy są zmęczeni demokracją

W tunezyjskich więzieniach gęsto od przywódców partyjnych 

W więzieniach jest gęsto od przywódców partii sprzeciwiających się Saiedowi i innych krytyków reżimu. Są tam liderzy najważniejszych ugrupowań – umiarkowanie islamistycznej Nahdy (sędziwy i charyzmatyczny Raszid Ghanuszi) i świeckiej, nacjonalistycznej Wolnej Partii Desturiańskiej, założonej przez polityków rządzącego za Ben Alego i rozwiązanego po rewolucji ugrupowania (pani Abir Musi). Jest nawet gęściej niż pod koniec dyktatury Ben Alego, ale on wcześniej rozprawił się z opozycją. 

Pozostały jeszcze resztki demokracji, społeczeństwo obywatelskie jeszcze się nie poddało. Przed wyborami dochodziło do protestów, na których ludzie mówili, że czują się wściekli, jak w czasach buntu przeciw Ben Alemu. 

Kais Saied uwiarygodniony przez Ursulę von der Leyen oraz premierów Włoch i Holandii. To obrońca europejskich granic przed nielegalnymi imigrantami

Kais Saied nie musi się obawiać potępienia Zachodu. Jest ważnym obrońcą europejskich granic przed nielegalnymi imigrantami. W zeszłym roku odwiedziła go szefowa KE Ursula von der Leyen i premierzy Włoch i Holandii, poprawiając wizerunek dyktatora. Obiecali mu ponad miliard euro pomocy.

Czytaj więcej

Tunezja: Co ojczyzna ma robić z terrorystami

Większości (na wsparcie makroekonomiczne) nie dostał, bo nie zawarł porozumienia z MFW, a to było warunkiem. Otrzymał finanse na zarządzanie migracją. 

– Nie zahamował migracji, ale ograniczył o połowę liczbę przypływających do Włoch – mówi Tarek Megrisi. I przewiduje, że z obrońcą europejskich brzegów w dłuższej perspektywie Europa będzie miała kłopot, będzie „wykorzystywał imigrantów jako broń” przeciwko niej.

Co się stało z Tunezją, niedawnym prymusem demokratyzacji i nadzieją Zachodu na inny świat arabski? Bunt, który doprowadził do obalenia 14 lat temu dyktatury Zin al-Abidina Ben Alego, zaraził inne kraje, rozpoczynając serię rewolucji arabskich.

Dziewięć lat temu cztery tunezyjskie organizacje zasłużone dla usunięcia Ben Alego dostały Pokojową Nagrodę Nobla za „budowę pluralistycznej demokracji”. 

Pozostało 95% artykułu
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Polityka
W otoczeniu wasali i kancelistów. Samotne urodziny Władimira Putina
Polityka
Rezydencja Putina została zrównana z ziemią? "Lęk przed ukraińskimi atakami"
Polityka
Irlandia: W parlamencie zasiada rosyjski agent wpływu. Władze o tym wiedzą
Polityka
Czy Jill Stein odbierze zwycięstwo wyborcze Kamali Harris?