12 października odbędzie się kongres PiS. Partia już raz go przesunęła. Oficjalnie ze względu na powódź. Nieoficjalnie z powodu toczących się negocjacji między PiS a Suwerenną Polską. Z informacji „Rzeczpospolitej” wynika, że tym razem kongres się odbędzie. Nie zostanie na nim ogłoszony kandydat PiS na prezydenta.
Karol Nawrocki ma największe szanse zostać kandydatem PiS na prezydenta RP
Nasi informatorzy twierdzą, że największe szanse na nominację na dziś ma Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej. Z Nowogrodzkiej słyszymy, że publikacje „Gazety Wyborczej” tylko wzmocniły Nawrockiego. Podobnie mówi się o innych doniesieniach mających zaszkodzić prezesowi IPN. Według Nowogrodzkiej pokazują one tylko, że to kandydat wagi ciężkiej.
Prezes IPN miałby być akceptowalny również dla Konfederacji i jej wyborców oraz elektoratu umiarkowanie prawicowego, który szuka kandydata bezpartyjnego. Jednak czy Nawrocki rzeczywiście będzie nowym Andrzejem Dudą? Pewne jest, że kandydatem PiS nie zostanie Mariusz Błaszczak (chciałby, ale sam prezes publicznie go wykluczył), Mateusz Morawiecki (duża część PiS i Suwerenna Polska się na niego nie zgadzają, a prezes nie chce go wzmacniać jako ewentualnego sukcesora), Tobiasz Bocheński i Zbigniew Bogucki (wypadają słabo w wewnętrznych sondażach) ani Jacek Siewiera (to człowiek nielojalnego – według prezesa – Andrzeja Dudy) czy Patryk Jaki (nie zgodzi się na niego PiS).
Czytaj więcej
Pod koniec września „frontrunnerem” do nominacji PiS na prezydenta jest szef IPN dr Karol Nawrocki – wynika z naszych nieoficjalnych informacji. Ale nie oznacza to jeszcze, że rzeczywiście zostanie kandydatem w wyborach w 2025 roku.
Suwerenna Polska poprze kandydata PiS na prezydenta,
choć nie będzie miała na niego wpływu, poza zablokowaniem ewentualnej nominacji
Morawieckiego. Z obozu kiedyś Zjednoczonej Prawicy słychać, że decyzja będzie
należała przede wszystkim do Kaczyńskiego, co zaskoczeniem nie jest, ale kandydatura ma nie budzić powszechnych
kontrowersji w obozie władzy, żeby nie była oprotestowywana przez frakcje, co
może budzić już pewne zdziwienie. Bo frakcje w PiS są coraz
silniejsze. Dlatego prezes do wyborów prezydenckich chce kupić czas.