Donald Tusk wrócił do Warszawy po kilku dniach prowadzenia sztabu kryzysowego z Wrocławia. Wrócił nie dlatego, że Dolny Śląsk i Opolszczyzna uporały się z powodzią. Zalane regiony dopiero podnoszą się po przejściu wielkiej wody. Premier wrócił do stolicy, żeby stawić czoła atakom opozycji i nadzorować sztab kryzysowy już z centralnej Polski. Bo zagrożenie wciąż jest, Odra może wylać w innych rejonach kraju, ale do podobnego kataklizmu jak np. w Stroniu Śląskim, Lądku Zdrój czy Głuchołazach nie powinno dojść.
Powódź w Polsce. PiS nie odpuści rządowi Donalda Tuska
Powódź zmyła politykę. Ale od środy polityka zacznie powoli podmywać powódź. Walki partyjne staną się jednym z głównych tematów dnia, w kontekście zalania terenów i reakcji rządu na sytuację. Trzydniowe posiedzenie Sejmu, które rozpocznie się w środę, zgromadzi polityków wszystkich partii nie dlatego, że przedmiotem obrad ma być sprawozdanie komisji infrastruktury o rządowym projekcie ustawy o zmianie ustawy o delegowaniu kierowców w transporcie drogowym, sprawozdanie komisji rolnictwa i rozwoju wsi o rządowym projekcie ustawy o zmianie ustawy o paszach, pierwsze czytanie przedstawionego przez prezydenta projektu ustawy o asystencji osobistej osób z niepełnosprawnościami, pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy o podatku od towarów i usług oraz niektórych innych ustaw, z uzasadnieniem ministra finansów czy pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o podatku od towarów i usług, ani też informacja dla Sejmu i Senatu o udziale Rzeczypospolitej Polskiej w pracach Unii Europejskiej w okresie styczeń-czerwiec 2024 r. (przewodnictwo Belgii w Radzie Unii Europejskiej). Kluczowe będą tzw. „pytania w sprawach bieżących” i „informacja bieżąca” rządu w sprawie powodzi. PiS nie odpuści Donaldowi Tuskowi.
Powodzianie nie chcą polityki, chcą realnego długofalowego wsparcia
Partia Jarosława Kaczyńskiego przygotowuje akt oskarżenia wobec rządu Donalda Tuska. Zebrane zostaną wszystkie błędy władzy, które rzekomo miały skutkować tragedią większą niż ta, do której w rzeczywistości doszło. Wyrwany z kontekstu cytat „prognozy nie są przesadnie alarmujące” będzie odmieniany przez wszystkie przypadki. PiS będzie chciało zrobić z Tuska drugiego Cimoszewicza, którego niepełna wypowiedź o tym, że „trzeba było się ubezpieczyć” jest do dzisiaj byłemu premierowi pamiętana. Włodzimierz Cimoszewicz mówił też wtedy, że państwo pomoże poszkodowanym i pomogło po wielkiej powodzi w 1997 roku. Ale tego już nikt nie pamięta i nie chce pamiętać.
Czytaj więcej
PiS lubi mówić o sobie jako sile państwowej i patriotycznej. Jednak fatalna kondycja partii Jarosława Kaczyńskiego w dobie powodzi pokazuje, że PiS musi totalnie upaść, a jego zaplecze wszystko stracić, jeśli propaństwowa prawica ma się w Polsce odrodzić. Z taką opozycją premier Donald Tusk może bez przeszkód budować swój wizerunek lidera na trudne czasy.
Powódź. Co powiedział Donald Tusk i czy prognozy nie były przesadnie alarmujące?
Piątek trzynastego był pechowy dla premiera. Podczas konferencji na Dolnym Śląsku Tusk powiedział: „Prognozy nie są przesadnie alarmujące. Dzisiaj nie ma powodu, aby przewidywać zdarzenia w skali, która by powodowała zagrożenie na terenie całego kraju. Nie ma powodu do paniki". Ale słuchając pełnej wersji widzimy, że premier nie uspokajał, tylko przestrzegał: "Wiadomo, że nie można lekceważyć tej sytuacji, ale chcę powiedzieć, że dzisiaj nie ma powodu, aby przewidywać zdarzenia w jakiejś skali, która by powodowała zagrożenie na terenie całego kraju. Jeśli się można czegoś spodziewać - i na to chcemy być przygotowani – to oczywiście lokalnych podtopień czy tzw. powodzi błyskawicznych, a wiec zlokalizowanych w jakimś miejscu".