Donald Trump zainicjował politykę powstrzymania chińskich ambicji imperialnych
Donald Trump okazał się pierwszym od Richarda Nixona prezydentem, który niedługo po objęciu władzy w 2017 roku rozpoczął konfrontacyjną politykę wobec Chin. Nazwał on Państwo Środka kluczowym przeciwnikiem Stanów Zjednoczonych. Wcześniej dziewięciu kolejnych przywódców USA kierowało się odmienną logiką. Uważało, że im bliższa współpraca z Chińczykami, tym większa szansa na demokratyzację ich państwa. Był to też wynik nacisku wielkich amerykańskich koncernów, które zarabiały krocie na tańszej produkcji w Chinach i droższej sprzedaży na Zachodzie.
Fentanyl zbiera śmiertelne żniwo. Będzie dodatkowy monitoring recept
Recepty na opioidy – w tym na niezwykle niebezpieczny fentanyl, będący sto razy silniejszy od morfiny – od poniedziałku są objęte dodatkowym monitoringiem Ministerstwa Zdrowia. Decyzja związana jest z ostatnimi zatruciami i zgonami spowodowanymi zażyciem tego typu substancji.
Trump po raz pierwszy wprowadził jednak karne cła na właściwie całość chińskich produktów sprowadzanych do Ameryki. Pod jego rządami radykalnie została też ograniczona trwająca od wielu dekad współpraca uniwersytetów i instytutów naukowych obu krajów. Prezydent wprowadził ograniczenia w działalności niektórych chińskich koncernów o zasięgu globalnym takich jak Huawei. Doprowadził do odrodzenia Czterostronnego Dialogu ws. Bezpieczeństwa (Quad): aliansu Stanów Zjednoczonych, Japonii, Indii i Australii, którego celem jest powstrzymanie imperialistycznych ambicji Xi Jinpinga. To także Trump wprowadził ograniczenia dla chińskich inwestycji w USA, na przykład gdy chodzi o porty o strategicznym znaczeniu. Wprowadził także porozumienie czołowych producentów mikroprocesorów (Chip4), w skład którego weszły obok Ameryki Korea Południowa, Japonia i Tajwan. To element strategii odzyskania przez Waszyngton przewagi nad Pekinem, gdy chodzi o najnowsze technologie.
Pod pewnym względem polityka demokratycznego prezydenta okazała się wręcz bardziej niebezpieczna z perspektywy chińskiego przywódcy
fTyle że po przejęciu władzy w 2021 roku Joe Biden zasadniczo utrzymał tę samą politykę. Nie odwołał karnych ceł na import chińskich produktów, a nawet rozszerzył skalę restrykcji na udostępnienie Chinom najnowszych rozwiązań technologicznych. Pod pewnym względem polityka demokratycznego prezydenta okazała się wręcz bardziej niebezpieczna z perspektywy chińskiego przywódcy. Inaczej niż Trump, który preferuje dwustronne relacje w polityce międzynarodowej. Biden zaczął budować światową koalicję państw demokratycznych przeciw Chinom. W szczególności udało mu się przekonać do przystąpienia do niej Unię Europejską, czego efektem jest spodziewane wprowadzenie tej jesieni zaporowych ceł na import chińskich samochodów elektrycznych.
Doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan nie chce zimnej wojny z Chinami
Obszerny artykuł w najnowszym wydaniu prestiżowego amerykańskiego pisma „Foreign Affairs” zalicza jednak sekretarza ds. bezpieczeństwa USA Jake’a Sullivana do zwolenników „zarządzania” napiętymi relacjami chińsko-amerykańskimi, a nie wejścia w logikę nowej zimnej wojny. Atutem utrzymania przez demokratów Białego Domu może też być dla Pekinu przewidywalność tej ekipy. Z drugiej jednak strony Biden działał w znacznym stopniu kierowany wartościami wolności i walki z autorytaryzmem. A to pozostawia niewielkie pole na elastyczność. Dla Trumpa kluczowa była natomiast skala deficytu handlowego między USA i Chinami, przez co wydawał się skłonny do rokowań.