Jest całkiem możliwe, że w poniedziałek 8 lipca Francja obudzi się ze Zgromadzeniem Narodowym, w którym bezwzględną większość ma Zjednoczenie Narodowe (ZN). Francja stanie się wówczas sojusznikiem Rosji? Na kilka tygodni przed rosyjską inwazją w lutym 2022 roku Marine Le Pen mówiła „Rzeczpospolitej”: „Można mówić, co się chce, ale Ukraina należy do strefy wpływów Moskwy”.
Taki scenariusz przed wyborami parlamentarnymi w 2017 roku i 2022 roku nie był przez nikogo rozważany. Dziś jest on realny. To pokazuje, jak radykalnie zmieniła się scena polityczna we Francji. Mielibyśmy jednak w takim układzie do czynienia z kohabitacją, ponieważ Emmanuel Macron zapowiedział, że nie złoży mandatu przed zakończeniem kadencji w maju 2027 roku. A przed upływem przynajmniej roku nie może on ponownie rozwiązać parlamentu. Prezydent ma we Francji poważne prerogatywy, gdy idzie o politykę zagraniczną i obronną, to on będzie na przykład reprezentował nasz kraj na szczycie NATO w lipcu w Waszyngtonie. Czy jednak zdołałby poddać pełnej kontroli działania rządu skrajnej prawicy? W znacznym stopniu zależy to od tego, na ile Le Pen pójdzie tu na otwartą konfrontację z prezydentem. Czy będzie chciała mianować na czele MSZ polityka jawnie prorosyjskiego, jak Thierry Mariani, czy też pójdzie na kompromis z Pałacem Elizejskim? Z ostatnich deklaracji Jordana Bardelli, kandydata ZN na premiera, można wnioskować, że Marine Le Pen przynajmniej w pierwszym etapie wybierze to drugie. Jej ugrupowanie ma słabe kwalifikacje, gdy idzie o politykę zagraniczną. Chce ona też uspokoić bardziej umiarkowany elektorat, który jest gotowy ją poprzeć. Wreszcie ma przykład Giorgii Meloni, która dzięki przynajmniej retorycznemu wsparciu Ukrainy ma spokój ze strony Brukseli i Waszyngtonu, jeśli chodzi o jej działania wewnątrz kraju. Gdyby jednak Le Pen osiągnęła swój najważniejszy cel i zdobyła Pałac Elizejski w 2027 roku, ZN zapewne całkowicie przestawiłoby wajchę polityki zagranicznej w kierunku korzystnym dla Putina. Bo mówimy o ugrupowaniu, które jest w swojej esencji prorosyjskie.
Bardzo wielu dotychczasowych deputowanych ZN, podobnie jak kandydatów tego ugrupowania w nadchodzących wyborach, ma poglądy otwarcie prorosyjskie.
Przez najbliższe trzy lata Ukraińcy mogą więc spać spokojnie?
Gdyby Bardella został premierem, sądzę, że pójdzie w ślady Meloni także w mniej budujący sposób. Za retorycznymi deklaracjami o wsparciu Kijowa Włochy bardzo ograniczyły dostawy broni dla Ukrainy. To samo zrobiłaby i Francja. Co prawda formalnie decyduje o tym prezydent, ale szef rządu może łatwo wykazać, że takie czy inne uzbrojenie jest potrzebne francuskim siłom zbrojnym i nie można się go pozbyć. To on kontroluje budżet, wydatki państwa. Francja i tak przekazuje niewiele Ukraińcom, ale w układzie, o którym mówimy, przestałaby też dostarczać sprzęt o najwyższych parametrach, który dla Kijowa jest najważniejszy.
Camille Grand
W tym tygodniu Bardella ostrzegał przed rosyjską dywersją we Francji. Ale czy samo ZN nie jest infiltrowane przez Kreml? Do niedawna to rosyjskie kredyty finansowały działalność Marine Le Pen.
Bardzo wielu dotychczasowych deputowanych ZN, podobnie jak kandydatów tego ugrupowania w nadchodzących wyborach, ma poglądy otwarcie prorosyjskie. Bardella próbuje nieco się od tego zdystansować, jednak będzie mu trudno skłonić do tego swoje ugrupowanie. Dlatego nie wiadomo, kogo mianowałby ministrem spraw zagranicznych.