Jak informuje Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA), w dwu lokalizacjach irańskiego programu nuklearnego zainstalowane zostały setki nowoczesnych centryfug do wzbogacania uranu. Oznacza to, że Iran pragnie szybko zwiększyć ilość wzbogaconego uranu do poziomu 60 proc. Zdaniem ekspertów nie ma większego problemu natury technicznej, aby następnie wzbogacić uran do 90 proc., co umożliwia już budowę ładunku nuklearnego. Przy tym Iran dysponuje już od dawna rakietami balistycznymi o zasięgu do 2 tys. km. Teoretycznie mogą więc atakować cele także największego wroga w regionie, jakim jest w Izrael. Teheran jak zawsze zaprzecza, jakoby celem programu nuklearnego była konstrukcja ładunku nuklearnego. Wiadomo jednak, że elektrownie atomowe wykorzystują uran wzbogacony do 3,67 proc. Nie ma więc uzasadnionej potrzeby wzbogacania uranu ponad ten poziom poza względami militarnymi. Irański program nuklearny jest od dawna przedmiotem negocjacji międzynarodowych. Niemal dziesięć lat tamu zawarte zostało porozumienie znane pod akronimem JPCOA z udziałem USA, Rosji, Chin, Wielkiej Brytanii i Francji i Niemcy. W zamian za zniesienie amerykańskich sankcji Iran zobowiązał się do rezygnacji z militarnego programu atomowego, wyrażając zgodę na inspekcję swych instalacji jądrowych.
Czytaj więcej
Jak przekazał minister spraw zagranicznych Iranu, w doktrynie nuklearnej Iranu nie ma miejsca na broń nuklearną. Wypowiedź padła po tym, jak jeden ze Strażników Rewolucji, Ahmad Haghtalab ostrzegł, że Teheran może zmienić swoją politykę nuklearną pod naciskiem gróźb ze strony Izraela.
Joe Biden od początku chciał porozumienia z Iranem. Ale do niego nie doszło
W 2018 roku Donald Trump uznał, że porozumienie jest bezwartościowe i USA wycofały się z niego. Równocześnie Izrael groził bombardowaniem irańskich instalacji nuklearnych. Joe Biden od początku swej prezydentury nie wykluczał porozumienia z Iranem, jednak wszelkie próby reanimacji JPCOA utknęły w martwym punkcie. W obecnej sytuacji na Bliskim Wschodzie sprawa nabiera dodatkowej wagi. Zdaniem ekspertów Teheran jest technicznie w stanie wejść w posiadanie ładunku nuklearnego w ciągu kilku miesięcy. – Nie ma żadnych dowodów na to, że Iran rozpoczął konkretne prace nad konstrukcją pocisków atomowych. Dalsze wzbogacanie uranu jest obecnie formą szantażu z zamiarem doprowadzenia do wznowienia negocjacji w ramach JPCOA na warunkach zadowalających Teheran – mówi „Rzeczpospolitej” Richard Dalton, były brytyjski ambasador w Iranie. W jego opinii Teheran zdaje sobie sprawę, że ze względów bezpieczeństwa państwa ajatollahów znacznie bardziej rozsądnie jest nieposiadanie broni nuklearnej niż doprowadzenie programu atomowego do końca. To w sytuacji, gdy irański program jest objęty ścisłym monitoringiem USA i Izraela.
Czytaj więcej
W oświadczeniu wydanym przez irański Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej można przeczytać, że "Syjonistyczny reżim Izraela jest najpoważniejszym przeciwnikiem wszystkich państw muzułmańskich".
Porozumienie o współpracy Rosji i Iranu zostało odłożone. Nie wiadomo czemu
Nie ma więc, jak na razie, bezpośredniej groźby, aby Iran stał się drugim, po Izraelu, państwem w regionie dysponującym tego rodzaju bronią.Problem jednak jest i wzbudza niepokój także państw grupy G7, która dała temu wyraz w rezolucji po niedawnym spotkaniu we włoskiej Apulii. Znalazło się tam także ostrzeżenie pod adresem Teheranu, aby wstrzymał dostawy rakiet balistycznych do Rosji w czasie wojny w Ukrainie.