Od początku wojny w Strefie Gazy, która rozpoczęła się 7 października 2023 r. po wielkim ataku terrorystycznym Hamasu na Izrael, Iran, sojusznik Hamasu, wstrzymywał się od bezpośredniego zaangażowania w konflikt. A ważni gracze umacniali Teheran w przekonaniu, że eskalacja z jego bezpośrednim udziałem byłaby najgorszym rozwiązaniem dla wszystkich. Robiły to i państwa Bliskiego Wschodu, zwłaszcza te leżące blisko, nad Zatoką Perską, jak i państwa Zachodu, w tym USA, które nie mają stosunków dyplomatycznych z Iranem, ale mają z nim odpowiednie kanały komunikacji.
I tak to trwało wiele tygodni, aż do 1 kwietnia.
Nowe reguły gry po ataku na irański konsulat w Damaszku
Wtedy w ataku rakietowym na konsulat Iranu w Damaszku, stolicy jego sojuszniczej Syrii, zginęło trzech irańskich generałów i kilku innych wojskowych z ekspedycyjnych sił Al-Kods. Izrael nie przyznał się do ataku, ani nie zaprzeczył, że to on za nim stał.
Ale raczej nikt nie ma wątpliwości, kto może przeprowadzić tego typu operację. I, przede wszystkim, kto bierze na cel Irańczyków, zaangażowanych we wspieranie zbrojnych organizacji na Bliskim Wschodzie stosujących terror wobec Izraela, takich jak libański Hezbollah, Hamas czy jemeńscy Huti.
Izraelczycy i wcześniej przeprowadzali ataki, w których życie tracili irańscy wojskowi prowadzący antyizraelskie operacje w Syrii. W tym i bardzo wysokiej rangi. 25 grudnia 2023 r. na przedmieściach Damaszku zginął generał Razi Musawi, odpowiedzialny za współpracę militarną Irańczyków z Syryjczykami doradca Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej.