Marta Lempart, Strajk Kobiet: Dostałam zakaz wejścia na debatę sejmową ws. aborcji. Już PiS był lepszy, niż Hołownia
Czego Strajk Kobiet spodziewa się po pracach nadzwyczajnej komisji ds. aborcji?
Spodziewam się najgorszego, bardzo współczuję Dorocie Łobodzie. Większości w tej komisji nie ma koalicja na rzecz praw kobiet – czyli Koalicja Obywatelska i Lewica – lecz koalicja na rzecz zakazu aborcji w różnych formach, czyli Konfederacja, PiS i Trzecia Droga. Tak naprawdę ta koalicja zrobi z tą komisją i z tymi projektami, co będzie chciała. Dla nas minimum to jest to, żeby ta komisja pracowała nad projektami w takiej kolejności, w jakiej mają one poparcie społeczne – największe poparcie jest dla dekryminalizacji, potem dla legalizacji aborcji. Zakaz aborcji popiera – wniesiony przez Polskę 1993, czyli teoretycznie Polskę 2050, ale wiadomo, że 1993 – 11 procent. Chciałabym od ludzi, którzy mienią się demokratami, przynajmniej przyzwoitości – właśnie od tych z Trzeciej Drogi. Żeby przynajmniej dopuścili do procedowania projektów w tej kolejności. Natomiast moje nadzieje są żadne – zwłaszcza po tym, jak dostałam zakaz wejścia na debatę sejmową o aborcji. Już PiS był lepszy, bo dostałam to na piśmie, marszałek Hołownia ogłosił to na konferencji prasowej. Że mam zakaz wstępu, bo mnie nie lubi. Rozkład głosów jest nieubłagany – jest taki, że ta koalicja antykobieca, obraźliwa dla nas wszystkich, ma większość w tej komisji. Nie spodziewam się, że z tej komisji wyjdzie cokolwiek poza zakazem aborcji autorstwa Trzeciej Drogi.
Czy przy prezydencie Andrzeju Dudzie można cokolwiek zrobić? Zmienić prawo?
Można zamknąć Sejm do sierpnia 2025. Bardzo to jest ciekawy dla mnie argument, bo on się pojawia tylko w przypadku aborcji. Możemy procedować ustawy sejmowe, które – jak wiemy – wprowadzają prezydenta w bardzo konkretne drżenie, ale jakoś tutaj to się nie pojawia. I może to zawetować. W stosunku do środowiska sędziów i osób zajmujących się reformą sądownictwa, my akurat mamy precedens – prezydent podpisał ustawę o In vitro. To dotyczy praw reprodukcyjnych i to jest ustawa bardzo odległa od tego, pod czym się podpisał wcześniej. Wcześniej był za zakazem In vitro, a później się podpisał pod przywróceniem finansowania tej usługi. Mu nie tylko mamy prawo, ale i obowiązek za każdym razem się starać, żeby prezydent tego nie zawetował. Bardziej niż inni, bo my już ten precedens mamy. Ta kwestia weta się pojawia tylko przy aborcji. Gdyby to była prawda, to byśmy zamknęli Sejm do sierpnia 2025.
Marta Lempart: Dużo osób dało się nabrać, że Trzecia Droga ma nową jakość polityki i będzie słuchać wyborczyń i wyborców
Trzecia Droga jest ugrupowaniem niedemokratycznym? Dlaczego?
Kłamali w kampanii wyborczej i wiele osób niestety nabrało się na to, że są ugrupowaniem, które ma nową jakość polityki i będzie słuchać wyborczyń i wyborców. 92 procent wyborców i wyborczyń obecnej koalicji jest za legalizacją aborcji, 84 procent wyborców i wyborczyń jest za tym samym. Liderów tej partii nie obchodzi to w ogóle. Oni chcą ustanowić w Polsce – albo ustawowo albo za pomocą referendum – zakaz z 1993 roku. Liderów partii nie interesuje nawet stanowisko osób, które są w partii. Nie obchodzi ich to, że 16 proc. osób w Polsce chce referendum. Takiego referendum na wzór PiS-owski, gdzie Szymon Hołownia będzie układał sobie pytania. Nie mieści mi się w głowie, że mamy marszałka Sejmu, który mówi wprost, że Sejm jest organem demokratycznym. Robiłyśmy lekcję demokracji dla Trzeciej Drogi – że jest demokracja bezpośrednia w postaci referendum, za pomocą którego oni chcą wprowadzić zakaz aborcji w Polsce. I jest demokracja niebezpośrednia, gdzie spaliśmy w kolejkach do 3.00 rano, żeby zagłosować. Okazuje się, że to wszystko nie jest ważne – że ten Sejm nie jest demokratyczny i że te wybory, o których mówimy, że są świętem demokracji, też nie są ważne. Nie jest ważne te 75 procent tylko 16 procent, które są za referendum. To mnie obraża jako osobę, która zrobiła bardzo dużo, żeby tamten rząd sobie poszedł. Mnie nie reprezentuje pan Hołownia – on reprezentuje swoją prywatną religię. Mam osoby, które mnie reprezentują i to obraza również je – mam Dorotę Łobodę, Katarzynę Kotulę. Chciałabym, żeby marszałek mojego Sejmu nie mówił mi, że nie mam w Sejmie reprezentacji, bo ją mam.