– Ja nie wiem, kim byli pana dziadkowie, ale wiem jedno: pan jest niemieckim agentem – powiedział 11 grudnia Jarosław Kaczyński do Donalda Tuska po wyborze tego drugiego na premiera. Przed tygodniem lider PiS został ukarany za to naganą przez Komisję Etyki Poselskiej. To najbardziej znany werdykt tej komisji w obecnej kadencji, a wkrótce jej zakres oddziaływania na posłów takich, jak Kaczyński, może okazać się większy. Pracuje ona nad możliwością wprowadzenia nowej sankcji: zobowiązania posła do publicznych przeprosin.
Tak wynika z dyskusji, która ruszyła na posiedzeniach Komisji Etyki jeszcze w grudniu. Punktem wyjścia jest stwierdzenie, z którym zgadzają się chyba wszyscy w Sejmie, że kary nakładane na posłów są nieskuteczne. Katalog kar komisji ogranicza się obecnie do zwrócenia uwagi, upomnienia i nagany, jednak nie wiążą się z tym jakiekolwiek konsekwencje finansowe, więc na wielu posłach ukaranie nie robi większego wrażenia.
Kary nakładane na posłów mogą być dotkliwsze
O wiele bardziej dotkliwe są kary, nakładane przez prezydium Sejmu, które może nawet odebrać posłowi połowę uposażenia na trzy miesiące i całość diety na pół roku. Taką właśnie sankcję zastosowało wobec Grzegorza Brauna z Konfederacji za głośną akcję z użyciem gaśnicy proszkowej.
Czytaj więcej
We wtorek wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego o Donaldzie Tusku oceniła sejmowa Komisja Etyki Poselskiej. Zdecydowano, że polityk zostanie ukarany naganą. - Komisja Etyki Poselskiej stwierdziła, że nie jest w stanie rozstrzygnąć, czy Donald Tusk jest niemieckim agentem, czy nie, ale postanowiła niepełną większością głosów udzielić nagany Jarosławowi Kaczyńskiemu - stwierdził jeden z członków komisji.
Komisja Etyki od lat przejawia ambicje zwiększenia swojej roli, a za pierwszej kadencji rządów PiS na jej zlecenie powstał projekt zmian w prawie. I ten projekt komisja właśnie wyjęła z szuflady.