Komisja Europejska ma w środę uznać, że Budapeszt wypełnił część warunków koniecznych do odblokowania unijnych funduszy. Chodzi o reformę sądownictwa, której ostatni element miał być przyjęty we wtorek.
Nawet przeciwnicy Orbána przyznają, że nowe prawo zgodne jest z oczekiwaniami Brukseli. Węgry mają więc prawo do 10 mld euro z polityki spójności. Na razie z tego tytułu dostaną ok. 500 mln, reszta będzie płynęła w miarę realizowania kolejnych projektów, do końca 2030 r. Pozostała część z przysługujących Węgrom 22 mld euro, czyli 12 mld euro, jest cały czas blokowana, bo Budapeszt nie wypełnia innych warunków związanych m.in. z walką z korupcją, poszanowaniem praw LGBT i azylantów, wolnością akademicką.
Czytaj więcej
Donald Tusk weźmie udział w najbliższym szczycie UE w czwartek i piątek. Czy będzie wobec Brukseli bardziej asertywny niż w przeszłości?
To będą pierwsze pieniądze dla Węgier z unijnej polityki spójności na lata 2021–2027. Decyzja pozytywna w tej sprawie zapada na dwa dni przed rozpoczęciem unijnego szczytu, w czasie którego wszystkie oczy będą skierowanie na Viktora Orbána. Węgierski premier może bowiem wywrócić realizowaną od lutego 2022 r. strategię zbliżania Ukrainy do UE. Orbán powiedział, że nie zgadza się na decyzję o rozpoczęciu negocjacji akcesyjnych oraz na przyznanie 50 mld euro pomocy do końca 2027 r. W obu sprawach potrzebna jest jednomyślność.
Unia Europejska. Niejasna taktyka Viktora Orbána
O ile kwestię finansową da się może załatwić bez Orbána, choć będzie to skomplikowane – porozumienie 26 państw o bilateralnej pomocy dla Ukrainy – o tyle już rozszerzenie bezwzględnie wymaga wspólnej decyzji. 26 państw chce podjąć ją teraz, bo Kijów dramatycznie potrzebuje dobrych wiadomości i motywacji, by wytrwać w oporze wobec Rosji.